Kampanię na środkach komunikacji miejskiej promującą Polski Ład prowadził Bank Gospodarstwa Krajowego.
Jak wyjaśnia nam Anna Czyż, rzeczniczka prasowa BGK zakończona właśnie ogólnopolska kampania informacyjna dotyczyła wyników naboru wniosków w Programie Inwestycji Strategicznych, który jest częścią Rządowego Funduszu Polski Ład.
- Samorządy otrzymają w pierwszej edycji programu dofinansowanie inwestycji o wartości 23,8 mld zł. Jej celem było budowanie społecznej świadomości dotyczącej programu obsługiwanego przez BGK oraz poinformowanie mieszkańców o tym, ile pieniędzy trafi na inwestycje w ich miastach - mówi Czyż.

Inne miasta nie protestowały
Kampania objęła telewizję, radio, prasę, on-line oraz inne nośniki, np. autobusy miejskie. - Spośród wszystkich miast, w których planowaliśmy przeprowadzić kampanię na autobusach miejskich, dwa nie wyraziły zgody - Warszawa i Łódź. Nie otrzymaliśmy informacji, jakie były powody odmowy - dodaje Anna Czyż. Działania zostały zrealizowane w Białymstoku, Gdańsku, Krakowie, Lublinie, Poznaniu i Wrocławiu.
MPK Łódź nie podało portalowi Wirtualnemedia.pl powodów odmownej decyzji.
- MPK - Łódź może odmówić umieszczenia reklam na pojazdach komunikacji miejskiej bez podawania przyczyny, zgodnie z zasadami usług reklamowych, które umieszczone są na stronie internetowej MPK - Łódź - przekazała nam Agnieszka Magnuszewska, rzecznika prasowa łódzkiego MPK.
"Ta kampania wprowadza w błąd"

Z kolei w przypadku Warszawy, stołeczny Urząd Miasta wyjaśnił, że decyzje o emisji reklam klientów na nośnikach zarządzanych przez MZA są podejmowane na podstawie regulacji Zarządu Transportu Miejskiego, która określa zestaw reklam niepożądanych i wprost odsyła do Kodeksu Etyki Reklamy. Kodeks Etyki Reklamy jasno zaś określa, że reklama nie może wprowadzać w błąd, chroni również przed nieetycznym i nieuczciwym przekazem. Ponadto, zgodnie z ustaleniami z ZTM, jeśli treść reklamy budzi jakiekolwiek wątpliwości pracowników działu sprzedaży MZA, są one wysyłane do akceptacji ZTM.- Natomiast w kampanii o Polskim Ładzie decyzja o odmowie jej emisji na nośnikach miejskiej spółki jest całkowicie zrozumiała - zaznacza Monika Beuth-Lutyk, rzeczniczka prasowa warszawskiego ratusza.
Wyjaśnia, że od października br. na miejskich nośnikach informacyjnych (w tym ekranach pojazdów komunikacji publicznej) emitowana była/jest kampania informacyjna m.st. Warszawy prezentująca rzetelną wiedzę o ograniczeniach w finansowaniu zadań własnych m.st. Warszawy, w tym zagrożeniu radykalnymi cięciami w miejskim budżecie wskutek obniżenia dochodów Warszawy po wejściu w życie tzw. Polskiego Ładu.

- Informacje prezentowane w tej miejskiej kampanii stoją w całkowitej sprzeczności z treściami proponowanymi przez BGK. W naszym przekonaniu kampania BGK wprowadza w błąd mieszkańców nie pokazując wszystkich skutków rządowego programu. Sugeruje bowiem, że mieszkańcy zyskali 140 mln zł, podczas gdy z szacunków m.st. Warszawy wynika, iż wprowadzenie tzw. „Polskiego Ładu” uszczupli budżet stolicy o prawie 1 miliard złotych. Oznacza to wielokrotnie wyższe straty niż korzyści dla każdej warszawianki i każdego warszawiaka. Co więcej, mamy podstawy uważać, że wiele rozwiązań zastosowanych przy tworzeniu tego rządowego programu, w tym mechanizmy tzw. rekompensat, zostały skonstruowane w sposób, który dyskryminuje duże miasta, a przede wszystkim Warszawę - podkreśla Monika Beuth-Letyk. - Uważamy, że byłoby czymś niezrozumiałym dla mieszkańców Warszawy, gdyby na nośnikach, na których jeszcze niedawno informowaliśmy o zagrożeniu dla budżetu miasta, jakie niesie tzw. „Polski Ład”, miałyby teraz być prezentowane treści służce promocji tego programu - dodaje.

Rzeczniczka stołecznego ratusza zwraca też uwagę, że skoro miasto bardzo krytycznie ocenia skutki rządowego programu „Polski Ład”, czego wielokrotnie i bardzo głośno dawało wyraz, pobieranie wynagrodzenia przez miejską spółkę za emisję materiałów promujących tenże program byłoby działaniem co najmniej dwuznacznym etycznie.
- W naszej opinii mogłoby być to ocenione nawet jako zachowanie nieuczciwe, a na pewno podważające wiarygodność miasta. Na to w Warszawie nie może być zgody - podkreśla.











