Grafikę w piątek opublikował na LinkedInie m.in. mówca motywacyjny Wojciech Herra, stwierdzając że "pewnie dziś pojawi się milion razy".
Jeden z komentujących przyznał, że rzeczywiście grafika "viralowo krąży, na 6 postów na stronie głównej 3 z tym obrazkiem".

Andrzej Rysuje usunął grafikę ze swoich mediów społecznościowych. Jak przyznał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, dowiedział się, iż mniej więcej rok temu któryś ze standuperów zażartował analogicznie do wydźwięku grafiki. Nie chciał komentować przemyśleń na temat LinkedIna czy samej grafiki.
Pomijając samo usunięcie grafiki, warto nakreślić, co konkretnie mogło uderzyć użytkowników tego portalu, że tak bardzo przykuła ona ich wzrok. Powodów jest kilka.
Od pewnego czasu trwa dyskusja na temat kierunku, w którym podąża LinkedIn. Wielu użytkowników wskazuje, że platforma "fejsbuczeje", czyli we wpisach jest przemycanych coraz więcej bezużytecznych, miałkich informacji, często z treściami prywatnymi. Wielu postujących nabija sobie "lajki" wpisami "nie na temat". A pamiętajmy, że LinkedIn to platforma dla profesjonalistów, osób aktywnych zawodowo. Teoretycznie poruszana tematyka powinna być związana z życiem zawodowym.

Wpisy stają się memami
Nie bez kozery zresztą pisaliśmy o dwóch profilach kpiących z trendów na LinkedIn. Odsyłam do artykułu o LING (wcześniej działający pod nazwą LinkedIn na Grąco), czyli cotygodniowych graficznych prasówek, złożonych z memów, nawiązujących do tematów, które na LinkedInie grzeją najbardziej.
Pisaliśmy także o koncie KrindżedIn Polska, które bezlitośnie roastuje wybrane wpisy użytkowników. "KrindżedIn Polska ma przedstawiać LinkedIn takim, jakim jest naprawdę" – co autorzy mają na myśli? Piętnowanie, wyśmiewanie zjawisk, których – w ich odczuciu – na LinkedInie być nie powinno. A są...
Użytkownicy platformy nie ukrywają też rozgoryczenia wpisami wygenerowanymi przez sztuczną inteligencję. W skrócie: ściana okrągłych zdań, trochę o niczym. Albo powoływanie się na informacje będące wynikiem halucynacji narzędzi AI. Zresztą publikowanie niezweryfikowanych informacji to linkedInowy chleb powszedni.

Pojawiają się kwestie braku regulacji i kontroli nad treściami generowanymi przez użytkowników czy łamania praw autorskich. Generalnie temat rzeka.
Ciekawy wątek poruszyła w komentarzach Maria Bitel, projektantka treści w biurze prasowym Zachodniopomorskiego Uniwersytetu Technologicznego w Szczecinie, która stwierdziła, że "zna ludzi tak spełnionych zawodowo i niezależnych finansowo, że fakt istnienia LinkedIna kompletnie ich ominął". I chyba właśnie tego miał dotyczyć przekaz grafiki, którą przygotował Andrzej Rysuje.











