SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Adrian Pietraszkiewicz: „Stop dopalaczom” to szkodliwy błąd

„Stop dopalaczom” jest spotem szkodliwym. Próbuje poruszyć tematykę olbrzymiego problemu uzależnień, który dotyczy wielu młodych ludzi. Śmieszy, wywołuje zdumienie i banalizuje ów problem. Dobrze, że ten spot został opublikowany w serwisach społecznościowych. Ludzie uczą się tylko na błędach, a ów spot takim błędem niewątpliwie jest - uważa Adrian Pietraszkiewicz z agencji Fenomem.

Kadr ze spotu „Stop dopalaczom”Kadr ze spotu „Stop dopalaczom”

Nie jestem w stanie wskazać żadnego elementu w spocie „Stop dopalaczom”, który mógłbym ocenić jako dobry. Nie chcę skupiać się na krytyce gry aktorskiej, konstrukcji dialogów i jakości nagrania. Te czynniki często nie są przeszkodą w budowaniu silnego przekazu edukacyjnego.

Warunkiem koniecznym przy prowadzeniu tego typu kampanii jest poznanie grupy docelowej oraz opis rzeczywistości zgodny z przeżyciami tej grupy. Domyślam się, że spot ma być kierowany do nastolatków. W tej grupie dilerem jest zazwyczaj nie smutny pan, który podchodzi do trzepaka, ale ktoś z grona rówieśniczego. Kumpel, z którym wchodzi się w specyficzną relację. Kolega, który ma dostęp do tanich pochodnych mefedronu, dopalaczy, które potrafią szybko wprowadzić w euforyczny świat, który skutecznie staje się przyjemniejszy. Diler nie przychodzi do nastolatków - to nastolatki przychodzą do dilera, który kilka miesięcy lub lat temu był takim samym nastolatkiem. Zaczął brać więcej, a co za tym idzie - kupować więcej, co wpływało na pozyskanie dostępu do niższych cen na bardziej hurtowe zakupy. Łatwo w tej sytuacji wywęszyć sposób zarówno na całkiem dochodowy biznes, którego jednak głównym motorem jest uzależnienie samego dilera. Ten diler jest jednak cały czas zwykłym kolegą, z którym kolejne osoby wchodzą w dziwną relację - czasami bardziej, innym razem mniej zażyłą. Diler jest środowiskowym bohaterem, który po prostu ma lepsze dojście.

Ten spot w ogóle nie porusza tego problemu. Widać, że osoby, które pracowały nad scenariuszem, raczej chciały wykreować świat, który nie istnieje, niż poznać ten, o który należy zadbać. To stanowi o złym odbiorze spotu właściwie w każdym środowisku.

Czy można ten spot pokazywać młodszym dzieciom? Gdyby to ode mnie zależało, zabroniłbym tego. Nie można dzieciom pokazywać zakłamanego świata, bo kiedy same znajdą się w takiej sytuacji, nie zdekodują, że ten problem ich dotyczy. Dzieci po obejrzeniu takiego spotu mogą myśleć, że dopóki nie przyjdzie taki pan pod trzepak i nie zaproponuje dopalaczy lub narkotyków, dopóty nie muszą obawiać się o swoje zdrowie, a problem uzależnienia ich nie dotyczy.

Dobrze, że ten spot został opublikowany w serwisach społecznościowych. Ludzie uczą się tylko na błędach, a ów spot takim błędem niewątpliwie jest. Żaden spot nie zlikwiduje problemu dopalaczy i narkotyków, z którymi jak do tej pory nasze państwo przegrywa. Myślę, że ten spot rozpoczął dyskusję. Gdyby był średni, kampania przeszłaby bez echa. Dzięki temu, że jest naprawdę zły i moim zdaniem szkodliwy, jest szansa, że znajdą się ludzie, którzy ów problem postanowią zbadać i może zrobią kolejną, inną, dobrą i skuteczną kampanię.

„Stop dopalaczom” jest spotem szkodliwym. Próbuje poruszyć tematykę olbrzymiego problemu uzależnień, który dotyczy wielu młodych ludzi. Śmieszy, wywołuje zdumienie i banalizuje ów problem. Do „Smutnego autobusu” mam ambiwalentny stosunek. Jestem mu w stanie wiele wybaczyć, przymknąć oko na zabiegi, których na pewno sam bym nie zarekomendował. Dlaczego? Bo kierowany był do dorosłych.

Adrian Pietraszkiewicz, dyrektor kreatywny agencji Fenomem

Dołącz do dyskusji: Adrian Pietraszkiewicz: „Stop dopalaczom” to szkodliwy błąd

1 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Konrad
Bardzo dobre podsumowanie
odpowiedź