SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Bezkidka” wywołała burzę w sieci. Językoznawca: To słowo jest niefortunne

W ostatnich dniach karierę w mediach robi słowo „bezkidka”, które ma określać bezdzietną kobietę. Neologizm użyty w dwóch tekstach wywołał w sieci spór, czy jest potworkiem językowym czy też nowym słowem, idealnie oddającym stosunek niektórych kobiet do posiadania dzieci. - Nawet gdyby to słowo przyjęło się w języku polskim, może być niefortunne, bo będzie się kojarzyć z nazwą górskiego pasma. Skojarzenie z Beskidem będzie natychmiastowe i przeciętny Polak może nie dostrzec, że to jest neologizm - mówi portalowi Wirtualnemedia.pl dr Rafał Zimny, językoznawca.

Ewa ChodakowskaEwa Chodakowska

Po raz pierwszy słowo „bezkidka” pojawiło się w reportażu „Dziecko? Nie, dziękuję. Era świadomej bezdzietności”, który został wyemitowany 14 kwietnia w programie „Kobiecy punkt widzenia” TVN24 GO. "Bezkidki, bezdzietnice czy po prostu kobiety nieposiadające dzieci. Małgorzata Mielcarek w kolejnym odcinku Kobiecego Punktu Widzenia rozmawia z tymi, które zdecydowały się na bezdzietność świadomie i nie mają zamiaru zdania zmieniać. Wybrały drogę inną niż społecznie przyjęta rola, do której - jak mówią - były jako dziewczynki i kobiety - przygotowywane. Inną niż rola matki. Wielokrotnie słyszą uwagi, że są egoistkami, bo mają warunki finansowe, by dziecko utrzymać" - czytamy w zapowiedzi programu.

Wypowiedzi Kaczyńskiego o "dawaniu w szyję" przez kobiety wywołały furię w internecie

Słowo "bezkidka" stworzył czytelnik blogerki

Słowa "bezkidka" użyła jedna z bohaterek reportażu, Edyta Broda, redaktorka i autorka bloga Bezdzietnik.pl. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl blogerka przekonuje, że słowo "bezdzietna" nie jest neutralne znaczeniowo.

- W naszej kulturze ma negatywne konotacje. Przedrostek „bez” oznacza brak, pustkę. A samo słowo może stygmatyzować. Osobom bezdzietnym z wyboru bardziej kojarzy się z niemożnością posiadania dzieci niż z wolnością od dzieci. Niestety w języku polskim nie mamy odpowiednika „childfree”. Brakuje nam słowa, które oddałoby lekkość, luz i radość z bezdzietności. Dlatego wielu bezdzietnych tworzy własne słowa. Ja nazywam siebie bezdzietnicą - mówi Edyta Broda.

Jak dodaje, słowo „bezkid”/„bezkidka” wymyślił czytelnik jej bloga. - Ja to słowo posłałam w świat, bo jest pomysłowe i dowcipne. Nawet to nieszczęsne „bez” traci w tym kontekście swój smętny potencjał. Dlatego umieściłam nawet to słowo na koszulkach, które można dostać w moim sklepiku. Takie nazywanie się pomaga na nowo zdefiniować bezdzietność. To niekoniecznie przykre zrządzenie losu, ale również dający radość wybór – dodaje blogerka.

Autorka reportażu, Małgorzata Mielcarek, również przyznaje, że „bardzo podoba jej się to słowo, bo nadaje trochę dystansu”. - Uważam jednak, że wciąż brakuje w naszym języku określenia na bezdzietność, które pozbawiałoby ten wybór ciężaru "braku". Przedrostek "bez" sugeruje, że te osoby czegoś się pozbawiają, a spora ich grupa zaznacza, że tak nie czuje. Potrzebowalibyśmy zatem takiego odpowiednika "childfree" i o tym też moje bohaterki mówią – podkreśla dziennikarka.

Dziennikarz chciał "bezkidką" zaintrygować czytelników?

Po raz drugi określenie „bezkidka” padło w artykule Wirtualnej Polski „Chodakowska jest bezkidką. Liczba takich Polek szybko rośnie”. Dlaczego znana trenerka fitness została tak nazwana? Ewa Chodakowska nie kryje, że nie planuje potomstwa. - Nie znam tej miłości, ale dobrze wiem, ile wysiłku kosztuje macierzyństwo. Dla mnie każda mama codziennie zdobywa Mount Everest, a ja nie jestem gotowa na taki heroizm i świadomie nie decyduję się na dzieci - powiedziała w wywiadzie dla tygodnika "Party".

Autor albo autorka tekstu o bezkidkach, ukrywająca się pod skrótem PŻM, używa tego zwrotu, jednak nie tłumaczy, skąd on się wziął.

Znany z Facebooka bloger PigOut nie ma wątpliwości, że dziennikarz, który użył słowa „bezkidka” w tytule chciał zaintrygować czytelników i zachęcić ich do przeczytania tekstu.

Ewa Chodakowska i Joanna Krupa w nowym programie TVN. Przeprowadzą metamorfozy małżeństw, startują castingi

Językoznawca: Odbieram to słowo jako żart

Dr Rafał Zimny, językoznawca z Instytutu Filologii Polskiej Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy, odbiera słowo "bezkidka" jako żart. - Mam wrażenie, że ktoś wykazał się swoistą językową kreatywnością, czyli stworzył słowo, które miałoby nazywać pewną rzeczywistość, ale usuwając z wydźwięku tego słowa element znaczenia. Autorce słowa określenie „bezdietna” kojarzy się ze stanem negatywnym, chociaż nie potwierdzi tego żadne słownik, bo w powszechnej świadomości w znaczenie słowa "bezdzietna/bezdzietny" nie jest wpisane żadne wartościowanie. To jest po prostu pewien stan rzeczy. Autorka jednak ma takie skojarzenia, których, jak sądzę, nie podzielają inni użytkownicy języka, a przynajmniej ich dużą część - mówi nam językoznawca.

Czy "bezkidka" ma szansę przyjąć się w języku polskim? - To, że słowo zacytował inny dziennikarz nie zaznaczając pierwotnego kontekstu, jeszcze o niczym nie świadczy. Może być jednak zapowiedzią, że słowo stanie się popularne i rozpoznawalne i zasili język potoczny. To zależy od tego, kto będzie cytować i używać tego słowa - czy będzie to celebrytka, autorytet, osoba rozpoznawalna. Te wszystkie czynniki złożą się na ewentualną przyszłość słowa "bezkidka" - dodaje dr rafał Zimny.

Jak podkreśla językoznawca, słowo "bezkidka" jest hybrydą, zawierającą co prawda angielskie słowo "dziecko" (kid), ale zbudowaną według polskiego wzorca, z przedrostkiem "bez". - Co do zasady tego typu formacje językoznawcy oceniają raczej negatywnie, choć oczywiście nie mogą przeciwdziałać ich rozpowszechnianiu się w ususie, więc kto wie, może i tak będzie z "bezkidką"? - zastanawia się dr Zimny.

Naukowiec dodaje, że nawet gdyby to słowo przyjęło się w języku polskim, może być niefortunne, bo “będzie się kojarzyć z nazwą górskiego pasma” - na mieszkankę Beskidów nie mówmy co prawda "beskidka", tylko raczej Beskidzianka, ale skojarzenie z Beskidem będzie natychmiastowe. Przeciętny Polak może nie dostrzec, że to jest neologizm i tym samym nie odczytać intencji wpisanej w to słowo. Raczej nie sądzę, żeby to słowo się przyjęło, ale to pokaże czas - podsumowuje Rafał Zimny.

Podobne skojarzenia mieli dziennikarze i internauci, którzy ostro skrytykowali "bezkidkę" na Twitterze. "Bezdzietność jest prawem człowieka, bezkidka to miłośniczka Beskidów" - napisał Przemysław Staciwa, dziennikarz współpracujący z Onetem.

"Gdy zobaczyłam nagłówek, że Chodakowska jest bezkidką, to myślałam że pochodzi z Beskidu, tylko ktoś zrobił literówkę" - napisała inna użytkowniczka Twittera. Internauci dziwili się też, dlaczego "stworzono takiego potworka", skoro jest polskie słowo "bezdzietna".

Dołącz do dyskusji: „Bezkidka” wywołała burzę w sieci. Językoznawca: To słowo jest niefortunne

33 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
To nie jest feminatyw
Protestuję przeciwko bezmyślnym sprowadzaniem problemów kobiet do poziomu awantury o wydumany neologizm. Znów robimy awanturę o bezmyślne słowo, które nie ma żadnego znaczenia przy nierównej wypłacie w porównaniu do mężczyzn na tym samym stanowisku - bez względu na to, ile osób zapłodnili.
odpowiedź
User
1245
bezmózgownica
odpowiedź
User
Gównoburza
Żenujący reportaż. Z jakiego powodu ktokolwiek miałby się tłumaczyć z tego, czy chce mieć dzieci? Sam fakt, że zapytano o to same kobiety jest absolutnie dyskryminujący. Po co celowo podaje się nam na talerzu słowo, którego nikt nie używa? To bardzo prostacki clickbajt na podniesienie zasięgów. Niezwykle niepoprawny politycznie i szalenie krzywdzący materiał. Zaoranie tematu, który wymaga dyskusji na innym poziomie. Sprawa została spłycona do poziomu absurdu, a nie o to tu chodzi.
odpowiedź