SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dyrektywa o prawach autorskich przegłosowana. "To nie ACTA 2, to wierutne bzdury"

Wczoraj posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli uzgadnianą od jesieni ub.r. nową dyrektywę o prawach autorskich. Europosłowie PiS po jej przyjęciu argumentowali, że to „początek cenzury prewencyjnej” i „ACTA 2”. - To wierutne bzdury - komentuje Bogusław Chrabota, prezes Izby Wydawców Prasy.

fot. Shutterstock.comfot. Shutterstock.com

We wtorek posłowie Parlamentu Europejskiego przyjęli uzgadnianą od jesieni ub.r. nową dyrektywę o prawach autorskich. W głosowaniu poparło ją 348 europosłów, przeciw było 274, a 36 wstrzymało się od głosu.

Na forum Radu UE przeciw dyrektywie jest pięć krajów: Polska, Holandia, Włochy, Finlandia i Luksemburg, a to mniejszość, więc nie uda się zablokować przepisów, by nie zostały wprowadzenie w życie.

Polscy europosłowie byli jednak podzieleni w głosowaniu w PE. Politycy z PiS zagłosowali przeciw dyrektywie, argumentując, że to „początek cenzury prewencyjnej w internecie” oraz „ACTA 2”. Zarówno przed głosowaniem, jak i tuż po nim pojawiło się w sieci mnóstwo negatywnych komentarzy na temat unijnych zapisów. Szczególną kontrowersję od wielu miesięcy wzbudzały artykuły 11 i 13 o które toczyła się walka pomiędzy wydawcami prasowymi, koncernami internetowymi a platformami typu YouTube, Google czy Facebook.

Jacek Saryusz-Wolski, europoseł przez wiele lat związany z PO (w nadchodzących wyborach do PE kandydat z listy PiS) skomentował: - Zagłosowałem przeciw #Acta2 Przeciw arbitralnej i niekontrolowanej cenzurze w internecie, pod pozorem ochrony praw autorskich Za wolnością w internecie Prawa autorskie można chronić inaczej Wolność jest wartością nadrzędną - napisał na Twitterze.

Natomiast europoseł PiS Tomasz Poręba poinformował, że wszyscy europarlamentarzyści z jego partii zagłosowali przeciw dyrektywie.

W internecie pojawiły się także fałszywe informacje, jakoby wszyscy europosłowie PO głosowali za przyjęciem zapisów. Natomiast siedmioro było „za”, czworo „przeciw”, a siedmioro nie wzięło udziału - wśród nich był m.in. Jerzy Buzek.

- Przeszła dyrektywa ws. #prawoautorskie Jestem gotów bronić,także w dyskusji publicznej,zapisów tej ważnej i potrzebnej w Europie dyrektywy.Nie wziąłem jednak udziału w głosowaniu ze względu na konflikt interesu:sprawa dotyczy też bezpośrednio najbliższej osoby z mojej rodziny - skomentował na Twitterze.

„Dyrektywa poprawi standardy ochrony praw autorskich”

Zadowolenia z powodu przyjęcia dyrektywy nie kryje Izba Wydawców Prasy, która od początku optowała za wdrożeniem przepisów.

W oświadczeniu IZP oraz Stowarzyszenia Dziennikarzy i Wydawców Repropol, które otrzymała redakcja Wirtualnemedia.pl można przeczytać: - Izba Wydawców Prasy oraz SDiW REPROPOL przyjmują tę decyzję z wielką satysfakcją. Dyrektywa, mimo, że wypracowana w drodze licznych kompromisów, poprawi standardy ochrony praw autorskich, wzmocni prawa wydawców i polepszy sytuację finansową dziennikarzy - podkreślają organizacje.

Zaapelowano również, by „wyłączyć temat dyrektywy z bieżącej debaty politycznej”.

- Mając pełną świadomość, że znakomita większość polskich eurodeputowanych głosowała przeciw, apelujemy, by wyłączyć temat dyrektywy z bieżącej debaty politycznej. Uchwalone lege artis przepisy stają się obowiązującym w naszym kraju prawem unijnym. W Polsce konieczna jest teraz ich publikacja i w ciągu dwóch lat implementacja do porządku prawnego – podkreślono. - Wydawcy prasy mają nadzieję, że proces ten przebiegnie szybko i sprawnie w pełnym porozumieniu z wszystkimi zainteresowanymi środowiskami. Jesteśmy gotowi uczestniczyć w tym procesie we współpracy z organami państwa polskiego i środowiskami  występującymi dotąd przeciwko dyrektywie. Mamy nadzieję, że dopracujemy się kompromisowych rozwiązań, które zapewnią realizację celów i zapisów dyrektywy oraz ochronią interes polskich internautów - napisano w oświadczeniu podpisanym przez Bogusława Chrabotę, prezesa Izby Wydawców Prasy oraz Macieja Hoffmana, prezesa SDiW Repropol.

Chrabota o słowach posłów PiS: Wierutne bzdury

W rozmowie z nami Bogusław Chrabota podkreślił, że dyrektywa da wydawcom „równiejsze prawa w sporze z gigantami internetowymi i rychło za (2 - 3 lata) konkretne pieniądze”.

- Szacujemy je na 50 - 60 mln rocznie dla wydawców i dziennikarzy (podział pół na pół).  Internauci - twórcy będą mieli lepszą ochronę swoich praw, a przede wszystkim nadzieję, że my, twórcy nie zdechniemy z głodu i nie zmienimy branży – podkreślił prezes IZP i redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”.

Pytany przez nas jak ocenia stanowisko Polski w głosowaniu zaznaczył, że „nie jest dumny z polskich posłów poza tymi, którzy poparli wydawców”.

- PiS był przeciwko z pobudek czysto koniunkturalnych. Chodzi o kampanie wyborczą i kalkulację, że "broniąc wolności w internecie" zdobędą głosy pokolenia youtuberów. A PO się przestraszyło, że PiS postawi ich w kampanii pod ścianą. Wyszło jednak po naszemu. Widać większością eurodeputowanych kierowały inne racje – uważa Bogusław Chrabota.

Według niego wypowiedzi posłów PiS o „cenzurze prewencyjnej w internecie” i „ACTA 2” to „wierutne bzdury”.

- Czysta propaganda. Mam nadzieję, ze rozsądek spowoduje, że skończą z tą retoryką. A poza wszystkim oczywiste jest, ze implementując dyrektywę w Polsce trzeba będzie wyważyć wszystkie ryzyka, także dla wolności w sieci - podsumowuje szef Izby Wydawców Prasy.

O co chodzi w dyrektywie ws. praw autorskich?

Dyrektywa ws. praw autorskich na jednolitym rynku cyfrowym ma zmienić przepisy w zakresie praw autorskich, żeby dostosować je do obecnego poziomu rozwoju technologicznego mediów, zwłaszcza w internecie. Jej projekt jesienią 2016 r. przedstawiła Komisja Europejska.

W dyskusjach nad dyrektywą najwięcej uwagi poświęca się dwóm przepisom: art. 11 i art. 13. Ten pierwszy ma wprowadzić dodatkowe prawo pokrewne dla wydawców oraz licencjonowanie treści (nieobejmujące cytowania pojedynczych słów z innej publikacji), co może mocno zmienić model biznesowy większości agregatorów treści i aplikacji informacyjnych. Z kolei artykuł 13 mówi o monitorowaniu treści oraz odpowiedzialności prawnej dostawców usług internetowych za treści zamieszczane przez ich użytkowników.

Negocjacje w sprawie projektu toczyły się od wielu miesięcy, a ich ostatnia runda zakończyła się w połowie lutego. Jak poinformowano Parlament Europejski i Rada Europejska osiągnęły porozumienie, które według komunikatu ma na celu zapewnienie, że prawa i obowiązki wynikające z przepisów o prawie autorskim będą miały również zastosowanie do internetu. YouTube, Facebook i Google News to tylko niektóre z internetowych firm, których nowe przepisy będą najbardziej bezpośrednio dotyczyć.

PE zaznacza, że ustawodawcy dążyli również do tego, aby internet pozostawał przestrzenią wolności słowa. W dalszym ciągu będą mogły być udostępniane fragmenty artykułów, podobnie jak GIF-y i memy.

Giganci technologiczni podzielą się przychodami z artystami i wydawcami

Porozumienie ma na celu zwiększenie szans właścicieli praw autorskich, w szczególności muzyków, wykonawców i autorów scenariuszy, a także wydawców wiadomości, na wynegocjowanie lepszych wynagrodzeń za korzystanie z ich utworów zamieszczanych na platformach internetowych.

Według uzgodnionego projektu udostępnianie fragmentów artykułów nie będzie obejmowało praw firmy mediowej, która przygotowała udostępniony artykuł. Jednakże porozumienie zawiera również postanowienia, które pozwolą uniknąć nadużywania tego wyjątku przez serwisy informacyjne. W związku z tym fragment może w dalszym ciągu pojawiać się na przykład w wiadomościach Google News czy na Facebooku pod warunkiem, że jest „bardzo krótki".

Porozumienie ma też gwarantować możliwość przesyłania utworów w celu cytatu, krytyki, recenzji, karykatury, parodii lub pastiszu, dzięki czemu memy i GIF-y będą nadal dostępne i udostępniane na platformach internetowych.

Wiele platform internetowych nie zostanie objętych dyrektywą

W tekście porozumienia określono również, że przesyłanie utworów w niekomercyjny sposób do encyklopedii internetowych, takich jak Wikipedia, lub platform oprogramowania open source, takich jak GitHub, będzie automatycznie wykluczane z zakresu dyrektywy. Ponadto platformy startupowe mają podlegać łagodniejszym wymogom niż te o bardziej ugruntowanej pozycji.

Według projektu autorzy i wykonawcy będą mogli ubiegać się o dodatkowe wynagrodzenie od dystrybutora wykorzystującego ich prawa, gdy pierwotnie uzgodnione wynagrodzenie będzie nieproporcjonalnie niskie w stosunku do korzyści uzyskanych przez dystrybutora.

W komunikacie wyjaśniono, że obecnie firmy internetowe mają niewielką motywację do podpisywania umów licencyjnych z posiadaczami praw, ponieważ nie przypisuje im się odpowiedzialności za treści przesyłane przez ich użytkowników. Są one zobowiązane jedynie do usuwania treści naruszających prawa autorskie i tylko wtedy, gdy poprosi o to ich właściciel praw. Dla posiadaczy praw jest to uciążliwe i nie gwarantuje im sprawiedliwego przychodu. Podejmowanie odpowiedzialności przez firmy internetowe zwiększy szanse posiadaczy praw (w szczególności muzyków, wykonawców i autorów scenariuszy, a także wydawców wiadomości i dziennikarzy) na zawieranie uczciwych umów licencyjnych, a tym samym uzyskiwanie sprawiedliwszego wynagrodzenia za cyfrowe wykorzystywanie ich utworów.

Przyjęte porozumienie musi teraz zostać zatwierdzone przez przedstawicieli Rady, parlamentarną komisję prawną i posiedzenie plenarne Parlamentu Europejskiego.

Google, Wikipedia i youtuberzy przeciw dyrektywie

Dyrektywę od wiosny ub.r. krytykuje wiele podmiotów internetowych. Swój sprzeciw wobec regulacji wyraziły m.in. Fundacja Mozilla (wzywała użytkowników, żeby apelowali w tej sprawie do europosłów), Wikipedia (zamknęła na dobę kilka wersji językowej swojego serwisu) i Wykop.

Z kolei Google na YouTubie prowadzi akcję „#SaveYourInternet”. - Popieramy cele artykułu 13, ale jego obecna wersja napisana przez Parlament Europejski może spowodować poważne, niezamierzone konsekwencje, które mogą zupełnie zmienić oblicze internetu - czytamy w opisie akcji. Susan Wojcicki, dyrektor wykonawcza YouTube’a, pod koniec października w liście otwartym wezwała youtuberów, by sprzeciwili się wprowadzeniu dyrektywy. - Ta regulacja stanowi zagrożenie zarówno dla waszej możliwości utrzymywania się, jak dzielenia się swoim głosem ze światem - oceniła.

W listopadzie kilkudziesięciu polskich twórców youtube’owych i menedżerów współpracujących z nimi firm marketingowych we wspólnym liście do posłów Parlamentu Europejskiego zaprotestowało przeciw artykułowi 13 dyrektywy. - W praktyce oznacza to znaczące ograniczenie możliwości publikacji treści w internecie i stanowi bezpośrednie zagrożenie dla artystów, ich widowni i skupionej wokół nich branży - stwierdzili.

Google w swoim stanowisku szczegółowo wyliczyło zastrzeżenia do proponowanej dyrektywy. - Rozumiemy potrzebę aktualizacji i dostosowania tych przepisów do realiów ery internetu. Jednak proponowana dyrektywa Unii Europejskiej dotycząca praw autorskich może mieć niezamierzone konsekwencje, prowadzące do ograniczenia różnorodności informacji dostępnych online - zaznaczyła firma.

Dołącz do dyskusji: Dyrektywa o prawach autorskich przegłosowana. "To nie ACTA 2, to wierutne bzdury"

13 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
adam
Moim zdaniem wolny internet przechodzi do przeszłości. Gdyby ta dyrektywa była jednoznaczna i pozytywna to nie wzbudzałaby tyle kontrowersji.
odpowiedź
User
gosc1
Kto glosowal za dyrektywa? Totalna opozycja spod znaku PO.
odpowiedź
User
Gajk
Chrabota jak zawsze mówi prawdę, całą prawdę i tylko prawdę.
odpowiedź