SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Dlaczego „być może” warto myśleć o płatnej treści w sieci...

Rzeczpospolita, Dziennik Gazeta Prawna i Puls Biznesu - za dostęp do treści znajdujących się na tych stronach być może od jesieni internauci będą musieli zapłacić.” Taką informację można było znaleźć w marcu w mediach -  no cóż, tematu jednak nie da się uniknąć, a właśnie mamy za sobą (w GoldenSubmarine) burzliwą dyskusję w tej kwestii.

Po pierwsze, dlaczego „być może”? Otóż „z pewnością” jesienią 2010 będzie mnóstwo płatnych treści w polskim Internecie - nawet jeśli nie wyżej wymienione tytuły, i tak ktoś z wydawców zdecyduje się na nowy model biznesowy, inny niż ten, oparty na reklamie jako głównym środku pozyskiwania funduszy na rozwój serwisu. 
 


Oczywiście jak zawsze wtedy, kiedy nikt nie wie tak naprawdę, „jak to będzie”, wszyscy zainteresowani czekają na ruchy innych zainteresowanych. No właśnie! Czy w tym przypadku ten, kto pierwszy, ten lepszy? Może warto poczekać, aż Polacy przyzwyczają się do płatnych treści, a dopiero później zacząć „kasować” swoich użytkowników tłumacząc się, że tak teraz robią wszyscy?
Problem polega na tym, że „być może” użytkownicy serwisu będą chcieli zapłacić, ale wcale nie będą musieli (wizja lawiny użytkowników odwracających się od serwisu spędza sen z powiek każdemu wydawcy).

Zamoczyć „Usta Usta” w termo kubku
Wydaje mi się, że w tym kontekście byliśmy ostatnio świadkami spektakularnych wydarzeń w polskim Internecie.
Start serwisu vod.onet.pl – z tego, co słyszałem, filmy mają duży wskaźnik oglądalności, liczony w setkach tysięcy. Zakładam, że projekt wystartował w oparciu o analizy i wcześniejsze doświadczenia ze sprzedażą kontentu TVN, więc możemy powiedzieć, że Polacy są skłonni płacić przynajmniej za taki poziom. (Inna sprawa, że w fazie budowania zasięgu i przyzwyczajania użytkowników, te materiały, które są najbardziej interesujące, można obejrzeć za darmo – zakładam, że ta faza kiedyś minie.

Drugi spektakularny przykład, to działania marki Maxwell House na Facebooku, która oferowała w zamian za zapisanie się na listę fanów darmowy kubek – efekt: w 3 dni 50 tysięcy fanów!). Ktoś pomyśli, że kubek nie jest treścią, ale dla mnie jest to przykład pewnych postaw Internautów i bardzo wyraźnie pokazuje problem wydawców. Przecież ich artykuły muszą być wysokiej jakości kubkami, za które Internauci chcieliby zapłacić… (zakładam, że akcja Maxwell House miałaby mniejsze wzięcie, gdyby trzeba było kupić ten kubek).

„Free” Andersona vs „subscribe now” Murdocha
Gdy przyjrzymy się na pierwszy rzut oka przeciwstawnym stanowiskom Ruperta Murdocha – potentata mediów tradycyjnych, zwolennika płatnych treści oraz Chrisa Andersona, który jest autorem „Free” (nazwa mówi sama za siebie, jednak „za darmo” książkę mogą pobrać jedynie Amerykanie, a my możemy kupić ją w Empiku), to zauważymy tendencję do szukania rozwiązań pośrednich.

 
Otóż Anderson jest piewcą modelu Freemium, w którym podstawowe funkcjonalności serwisu powinny być darmowe, natomiast zaawansowane cechy takich serwisów wymagają dodatkowych opłat (konta premium). Z kolei eksperymenty Ruperta Murdocha polegają na tym, że można przeczytać „zajawkę” artykułu w serwisie Wall Street Journal ale… „to continue reading, subscribe now” – przy czym Murdoch zapowiada abonamenty do internetowych wydań swoich kolejnych tytułów.

A co na to Internauci?
Jak to wygląda w polskim Internecie? Żeby wnieść coś do dyskusji, pracownicy  GoldenSubmarine podzielili się ze mną swoimi opiniami na ten temat. Poprosiłem kolegów i koleżanki o to, by odpowiedzieli na prostą ankietę. W sumie otrzymałem 25 zwrotnych maili z odpowiedziami. Poniżej wnioski płynące z naszej ankiety:

• 65% osób płaciło za treść w Internecie, jednak żadna z tych osób nie dokonała tego typu płatności w ciągu ostatniego miesiąca;
• Za co płacili: „jakieś raporty”, „relacja sportowa”, „archiwum gazety prawnej”, „muzyka”, „teksty prawne”, „joemonster”, „info tvn 24”, „wynagrodzenia.pl”, „flickr staty”, „relacja z Ligi Mistrzów”, „film”, „ rapidshare”, „battlenet.pl”, „szablon dokumentów prawniczych”, „autobaza.pl”, „porady prawne/podatkowe”;
• 13%  osób mogłoby płacić za dodatkową funkcjonalność Facebooka;
• Nikt natomiast nie zapłaci za dodatkowe funkcjonalności Naszej Klasy;
• Ale 56% osób jest w stanie płacić swojemu ulubionemu serwisowi za dostęp do informacji;
• 80% osób uważa, że opłata jest zależna od tego, za co się płaci;
• Tylko 4 osoby były zwolennikami całkowicie darmowych treści (16%);
• Większość ma swoje indywidualne preferencje i wymienia takie treści, które odpowiadają na konkretną potrzebę np. porady prawne i księgowe, tutoriale itp.,kilka osób zapłaciłoby za listę płac i przepisy kuchenne.

 


A ty będziesz, czy nie będziesz płacił?
Jako puentę zostawiłbym odpowiedź jednego z kolegów respondentów: „dopóki w innym miejscu jestem w stanie znaleźć darmową informację, nie będę (płacił).

Ja również nie wyobrażam sobie Internetu z płatnymi informacjami, e-mailami, komunikatorami, moją ulubioną wyszukiwarką (wiadomo o co chodzi) oraz moją ulubioną telewizją (w razie czego podpowiadam: YouTube). Jednak obiektywnie patrząc, użytkownicy są już gotowi mentalnie.

„Być może” wszyscy będziemy więc wkrótce płacić – „z pewnością” jednak dyskusja poświęcona temu, jaki model się sprawdzi i zacznie obowiązywać powszechnie potrwa jeszcze przynajmniej do najbliższej jesieni. Jeśli chcesz przyłączyć się do tej dyskusji, wypełnij prostą ankietkę: http://www.ankietka.pl/ankieta/37719/platne-tresci-w-internecie.html

Wyniki udostępnię na blogu GoldenSubmarine, jak tylko zbierzemy odpowiednią liczbę osób. Z góry dziękuję.

Poniżej wykresy z wynikami ankiety wewnętrznej GoldenSubmarine:









Arkadiusz Legoń
Dyrektor ds. Strategii
GoldenSubmarine
agencja marketingu interaktywnego

Dołącz do dyskusji: Dlaczego „być może” warto myśleć o płatnej treści w sieci...

5 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Tragedia!
Próba nie była reprezentatywna - brak trafności i rzetelnośći (nie mówiąc już o tym, że autor z tak małej próby próbuje uogólnić na populację ) więc takie artykuły to produkcja śmieci. Polecam edukację w zakresie przeprowadzania badań socjologicznych.
odpowiedź
User
nik
dopóki wydawcy przymykają oko na to co się dzieje w ich firmach - notoryczna kradzież informacji - dopóty serwisy płatne nie mają szans. No bo złodziej złodziejowi złodziejem. Trafna uwaga: „dopóki w innym miejscu jestem w stanie znaleźć darmową informację, nie będę (płacił)" a dlaczego znajduje te treści? Bo złodzieje robią swoje. Powtarzam co rusz: dziś wydawnictwa nie szukają dziennikarzy, szukają "redaktorów" czyli operatorów internetu. Taki "dziennikarz" ma sprawnie wyszukiwać i redagować informacje z internetu. Założenie jest takie, że one tam są. Ten rodzaj myślenia nie uwzględnia elementu ludzkiego czyli tego, że ktoś musi je w sieci zamieścić. tym samym ginie informacja źródłowa. Dopóki ten styl myślenia obowiązuje, dopóty nie mają szans płatne serwisy. Oczywiście na szeroką skalę. Najlepszym przykładem na to jest ninejszy portal. Operuje w 99 procentach informacjami, które są powszechnie dostępne Materiały prasowe, treści ze stron publikatorów, komunikaty prasowe, informacje z giełdy etc. . Odbierając kilka newsletterów od wydawnictw można się w zupełności bez niego obyć. Zaglądam więc z lenistwa, żeby nie musieć czytać ich wszystkich. Jednak gdyby ktoś kazał mi płacić za dostęp do tych informacji uśmiałbym się i wrócił do ich czytania. Szansę miałyby natomiast niewielkie sprofilowane serwisy sprzedające swoim odbiorcom treści exlusive. Próba rzepy jest fajna, bo (pomijając profil gazety), to jest ostatnie w Polsce medium, w którym dziennikarze wstają zza biurek żeby przygotować materiał. Że tak jest widać w ilości cytowań gazety w innych mediach. Niestety, praca nie jest w cenie, bo za nią trzeba płacić, stąd (chyba) ta ucieczka w internet. No bo kosztów nie obetną obniżając poziom, dla którego ostatni wytrwali czytają gazetę, więc - niech zgadnę - chcą oszczędzać na druku... a za dwa lata będą pierwszym rodzimym wydawnictwem przeniesionym do internetu ;-(
odpowiedź
User
ZB
Za treści w "Rzepie"już trzeba było płacić i zdaje się, że to "Rzepa" na tym traciła... Powstało oprócz tego takie zjawisko jak "Rzeczpospolita On-line", które też przestało istnieć... W sumie zatem nic ciekawego - po prostu "wraca nowe"...
ZB
odpowiedź