SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kluczowy dowód w sprawie Kamila Durczoka przeciw „Wprost” ma być w laptopie Sylwestra Latkowskiego

Obrońca dziennikarzy „Wprost” w procesie wytoczonym przez Kamila Durczoka poinformował sąd, że w komputerze Sylwestra Latkowskiego odnaleziono dokument mogący mieć kluczowe znaczenie w sprawie. Ma to zmniejszyć liczbę świadków pozostałych do przesłuchania.

Proces cywilny o ochronę dóbr osobistych, który Kamil Durczok wytoczył wydawcy i dziennikarzom „Wprost” Sylwesterowi Latkowskiemu, Michałowi Majewskiemu, Oldze Wasilewskiej i Marcinowi Dzierżanowskiemu (troje pierwszych odeszło do uruchomionego w połowie br. serwisu Kulisy24.com) dotyczy dwóch artykułów opisujących mobbing i molestowanie, których Durczok miał dopuszczać się w redakcji „Faktów” TVN. W jednym z tekstów znalazła się obszerna relacja byłej researcherki programu, twierdzącej, że Durczok wysyłał jej SMS-y z propozycjami prywatnych spotkań, w innym wypowiedzi anonimowych pracowników stacji o nieodpowiednim traktowaniu współpracowników przez dziennikarza. W pozwie były szef „Faktów” domaga się przeprosin i 2 mln zł odszkodowania.

Pod koniec września odbyła się pierwsza rozprawa, podczas której część powołanych świadków, m.in. pracownicy TVN, zeznała, że byli świadkami „niepożądanych zachowań” Kamila Durczoka wobec innych osób w redakcji. Sąd wyznaczył dziewięć terminów rozpraw, bo do przesłuchania jest jeszcze około stu świadków, m.in. Beata Tadla, Katarzyna Kolenda-Zaleska, Omenaa Mensah i Tomasz Sekielski.

We wtorek podczas drugiej rozprawy adwokat dziennikarzy „Wprost” mec. Aleksander Grot oświadczył, że wycofuje większość zgłoszonych świadków. Jak podała „Gazeta Wyborcza”, prawnik wyjaśnił, że w laptopie Sylwestra Latkowskiego odnaleziono dokument mogący mieć duże znaczenie w tej sprawie. Wcześniej sądzono, że nie da się odzyskać tego pliku, bo komputer został wyczyszczony przez ABW. Chodzi o laptop, którego zawartość funkcjonariusze ABW próbowali bezskutecznie zabezpieczyć w redakcji „Wprost” w połowie czerwca ub.r., zaraz po ujawnieniu przez tygodnik pierwszych podsłuchanych nagrań ważnych polityków.

Nie wiadomo, co konkretnie zawiera odzyskany dokument. „Gazeta Wyborcza” spekuluje, że mogą być to fragmenty relacji researcherki opublikowane przez „Wprost”. Pełnomocnik Kamila Durczoka, mec. Jacek Dubois, nie chciał konkretnie odnosić się do dokumentu, ponieważ go nie zna.

Po pierwszych publikacjach „Wprost” o niepożądanych zachowaniach w redakcji „Faktów” zarząd TVN powołał komisję ds. zbadania tych pogłosek. Komisja po rozmowach z byłymi i obecnymi pracownikami stacji ustaliła, że trzy osoby były narażone na niepożądane zachowania, jednocześnie ze skutkiem natychmiastowym zakończono współpracę z Kamilem Durczokiem. W zeszłym piątek serwis Kulisy24.com ujawnił fragmenty raportu opisujące, że Durczok proponował prywatne spotkania i romans dwóm podlegającym mu pracowniczkom, stosował w redakcji „zarządzanie przez strach”, a jedną osobę notorycznie, bardzo ostro krytykował, co może wyczerpywać znamiona mobbingu (przeczytaj szczegóły).

Po publikacjach „Wprost” działania wyjaśniające w tej sprawie podjęły warszawska prokuratura i Państwowa Inspekcja Pracy. Prokuratura orzekła, że nie ma podstaw do wszczęcia śledztwa w sprawie molestowania seksualnego, a inspekcja nie wykryła naruszania przez Durczoka prawa pracy.

Ponadto Durczok oskarżył byłych dziennikarzy „Wprost” z art. 212 Kodeksu karnego o zniesławienie. Nie wyznaczono jeszcze terminu pierwszej rozprawy.

Były szef „Faktów” pozwał też  wydawcę i byłych dziennikarzy tygodnika za artykuł opisujący jego pobyt w mieszkaniu znajomej, w którym znaleziono materiały pornograficzne i ślady białego proszku. Domaga się za to przeprosin i 7 mln zł odszkodowania.

Z kolei byli dziennikarze „Wprost” w lipcu pozwali Durczoka za wypowiedź z wywiadu w TOK FM w lutym br., że pierwszy tekst tygodnika w tej sprawie przypomina wojnę hybrydową wojsk rosyjskich na Krymie. Chcą za to przeprosin.

Dołącz do dyskusji: Kluczowy dowód w sprawie Kamila Durczoka przeciw „Wprost” ma być w laptopie Sylwestra Latkowskiego

7 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Jan
"Zarządzanie strachem" - jak wyjaśnia raport TVN, ta era dzięki wprost w wielu firmach się konczy. Również w redakcji Fakt, gdzie w latach ubiegłych mieliśmy różne nazwijmy to niekoleżeńskie zachowania. Latkowski zrbił wiele dobrego i szacunek dla niego. Dziś nikt nie powinien się bać tyranii przełożonych.
odpowiedź
User
Adam Redel
To jak traktuje sie ludzi (podładnych/ pracownikó ) w polskich korporacjach , firmach i przedsiebiorstwach ma swoje głebokie zrodla jeszcze w XVIII wieku, w czasach niewolnicznej polskiej pańszczyżny i tzw, mentalnosci folwarcznej. Tak szlachcić sarmata traktował swoich poddanych - chłopów i tak dziś, nowy karbowy, nazwisko można sobie dowolnie wstawić traktuje swoich podwładnych . Nic dodać nic ujać. Niestety. Afera pana D. jest tylko jednym z setek tysiecy takich przykladów, achowan jakie dzieją się w Polsce.
odpowiedź
User
Gigi
W TVNie nic sie nie zmienilo :)))
odpowiedź