SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Małgorzata Kidawa-Błońska traci w sondażach przez słabą kampanię i apele o bojkot wyborów (opinie)

Z ostatniego sondażu prezydenckiego wynika, że większe poparcie niż postrzegana jeszcze niedawno jako główna kontrkandydatka Andrzeja Dudy Małgorzata Kidawa-Błońska mają Władysław Kosiniak-Kamysz, Szymon Hołownia, Robert Biedroń i Krzysztof Bosak. Eksperci od wizerunku i marketingu politycznego oceniają dla Wirtualnemedia.pl, że kandydatka PO nie potrafi porywać, wykorzystywać błędów rządzących i nie ma pomysłu na kampanię w czasach zarazy. Hołownia zyskuje jako człowiek, który mniej kojarzony jest z polityką, a Kosiniak-Kamysz mimo iż politykiem jest - potrafi sprawiać wrażenie mało upolitycznionego.  

Małgorzata Kidawa-Błońska na swojej konwencji wyborczej, fot. youtubeMałgorzata Kidawa-Błońska na swojej konwencji wyborczej, fot. youtube

Z ostatniego badania, jakie przeprowadził Kantar Public wynika, że gdyby wybory prezydenckie odbywały się w kwietniu to głos na Andrzeja Dudę oddałoby 59 proc. badanych, na kolejnych miejscach znajdują się Władysław Kosiniak-Kamysz (PSL) oraz Szymon Hołownia (niezależny), obydwaj otrzymali po 7 proc. poparcia.

„Trzecie miejsce należy do Roberta Biedronia (Lewica) i Krzysztofa Bosaka (Konfederacja) posiadających po 5 proc. poparcia" - napisano w komentarzu do badania. "Na czwartym miejscu znajduje się Małgorzata Kidawa Błońska (KO) posiadająca poparcie wyborcze o wysokości 4 proc. 3 proc. Polaków zadeklarowało wybór innego kandydata. 11 proc. Polaków nie ma jeszcze sprecyzowanych preferencji wyborczych" - dodano.

Jak wynika z badania, gdyby doszło do II głosowania z udziałem Andrzeja Dudy i Władysława Kosiniaka-Kamysza, pierwszy otrzymałby 66 proc. głosów natomiast prezes PSL 22 proc. 10 proc. osób nie podjęłaby decyzji, a 2 proc. nie poszłoby do urn. Gdyby w II turze wystąpili Andrzej Duda i Szymon Hołownia, na tego pierwszego zagłosowałoby 69 proc. wyborców, a na Szymona Hołownię 23 proc. 6 proc. odpowiadających nie wiedziałoby na kogo oddać swój głos oraz 2 proc. odmówiłoby udziału w takim głosowaniu. Gdyby oponentem Dudy w II turze była Małgorzata Kidawa-Błońska, Duda uzyskałby 69 proc., podczas gdy kandydatka Koalicji Obywatelskiej 21 proc. głosów. W takim układzie kandydatów II tury 7 proc. głosujących nie wiedziałoby jak zagłosować, natomiast 3 proc. wyborców nie wzięłoby udziału w głosowaniu.

Kidawa-Błońska: wiem jak się robi sondaże

Najbardziej zaskakujący w tym sondażu jest spadek poparcia dla Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. Kandydatka PO jeszcze na początku kwietnia (8-9 kwietnia br., sondaż pracowni Estymator dla DoRzeczy.pl ) miała 13,4 proc. głosów poparcia i zajmowała trzecie miejsce wśród kandydatów na prezydenta (po Andrzeju Dudzie z 53,1 proc. poparcia i Władysławie Kosiniaku – Kamyszu z 15,6 proc. poparcia).

Zapytana w czwartek podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Warszawy Rafałem Trzaskowskim o spadające poparcie, Małgorzata Kidawa-Błońska stwierdziła, że jest socjologiem i wie, jak się robi sondaże, na jakich próbach i jak one wyglądają. - Jeżeli w tych wyborach pyta się o wybory niezgodne z konstytucją, niebezpieczne dla Polaków, a moi wyborcy chcą wziąć udział w wolnych demokratycznych wyborach, to taki wynik sondażu mnie nie dziwi – podkreśliła.

Rosnące poparcie dla obecnego prezydenta typowe w czasie kryzysu

Dr Krystian Dudek, właściciel Instytutu Publico, eksperta ds. strategii komunikacji i komunikacji kryzysowej zwraca uwagę, by do sondaży podchodzić z dystansem, a poważnie traktować tendencje, które utrzymają się w kilku kolejnych badaniach.

- Wiele razy przekonaliśmy się już, że co sondaż, to inne wyniki. Natomiast nie dziwi mnie zupełnie wysoki wynik Andrzeja Dudy. Rosnące poparcie dla obecnie urzędujących polityków jest charakterystyczne w trakcie kryzysów. Notowania rosną prezydentom krajów europejskich, zyskuje też Donald Trump, w przeszłości zyskiwali również Bush po ataku na WTC czy Holland po atakach na Paryż. Andrzej Duda jest aktywny, wykorzystuje fakt pełnienia swojej funkcji, a do tego ma silne wsparcie mediów publicznych i to przynosi efekty. To między innymi dlatego PiS optuje za jak najszybszymi wyborami, bowiem wszystko wskazuje na to, że zakończą się one w pierwszej turze, co jeszcze 2-3 miesiące temu było nie do pomyślenia. Odłożenie wyborów w czasie to ryzyko zderzenia się z wyzwaniem kryzysu gospodarczego - zaznacza.

Mierna kampania kandydatki PO

W jego ocenie słaby wynik Małgorzaty Kidawy-Błońskiej i wzrosty Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz Szymona Hołowni  to efekt bardzo miernej kampanii kandydatki PO. - PO po raz kolejny pokazuje, że nie potrafi porywać, nie potrafi wykorzystywać błędów rządzących, nie ma pomysłu na kampanię w czasach zarazy... Zatem nawet ich zwolennicy odchodzą od ich kandydatki lokując sympatię wśród innych przedstawicieli opozycji. Hołownia zyskuje jako człowiek, który mniej kojarzony jest z polityką, a Kosiniak-Kamysz mimo iż politykiem jest - potrafi sprawiać wrażenie mało upolitycznionego – twierdzi dr Krystian Dudek.

Uważa, że jeśli spojrzymy na popularność aktywności polityków PO w social mediach to jedynym liderem, który mógłby spowodować rewolucyjne zmiany w sondażach byłby Donald Tusk. - Ale wydaje się, że on spokojnie poczeka jeszcze jedną kadencję przedstawiciela PiS, a następnie PO powita go z otwartymi ramionami, bo coraz wyraźniej widać, że w PO nie ma dla niego alternatywy. Co do kampanii - najbliższy tydzień będzie decydujący. Potem przyjdzie majówka czyli tradycyjny czas oderwania od rzeczywistości, korzystania z otwartych lasów, a zaraz po weekendzie ostatnia prosta kampanii. Wyniki wyborów wydają się już być przesądzone - analizuje szef Instytutu Publico.

Kidawa-Błońska skutecznie zdemobilizowała swój elektorat

Według Rafała Czechowskiego, managing directora w Imago PR obecnie można zaobserwować de facto dwa znaczące trendy  - umacnianie prezydenta Andrzeja Dudy i odejście od poparcia Małgorzaty Kidawy – Błońskiej.

- Pozostałe ustalenia pracowni są - w różnej skali - konsekwencjami tych najsilniej zaznaczających się zmian w preferencjach wyborców. Powoli przyrastające poparcie dla Andrzeja Dudy jest skutkiem sytuacji panującej w kraju i stopniowego ulegania wyborców przekonaniu, że sprawna jednowładza będzie nas prowadziła pewniej i szybciej ku lepszej rzeczywistości. Takie przekonanie budują nieświadomie politycy opozycji licytując się z PIS-em w kwestii wyborów prezydenckich. Można to interpretować jako przedwczesny obraz tego, jak będzie szło administrowanie państwem z opozycyjnym wobec rządu prezydentem. W czasie pandemii to nie jest obraz pociągający. Naturalnie Andrzej Duda inkasuje też rentę uprzywilejowanej pozycji względem kontrkandydatów i nienaturalnie przeskalowanej ekspozycji medialnej. Znacznie bardziej interesująca jest sytuacja Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, która - skutecznie, jak widać - zdemobilizowała swój elektorat i niemal codziennie, nawet w mediach "opozycyjnych" podkopuje swoją pozycję nie uwzględniając kontekstu – twierdzi Rafał Czechowski.

Wskazuje m.in. na niezrozumiały bojkot wyborów. - Stare powiedzenie mówi, że nie można być trochę w ciąży, a Małgorzata Kidawa-Błońska stara się bardzo utrzymując kandydaturę w wyborach, które kontestuje. Pozostawanie na liście pretendentów jest politycznie postawą racjonalną (PO nie może sobie pozwolić na brak swojego kandydata), ale komunikacja nie oddaje głębi tej kalkulacji. Komunikacja Małgorzaty Kidawy – Błońskiej jest wewnętrznie sprzeczna, a sama kandydatka nie ma zdolności oddania klarownego komunikatu w tej sprawie. Wygląda to tak, jakby sama nie wiedziała co w tej sytuacji począć. Wyborcy, którzy zamierzają oddać głosy w wyborach, które bojkotuje przedstawicielka PO, szukają więc kandydatów alternatywnych i stosunkowo łatwo ich znajdują w osobach Władysława Kosiniaka-Kamysza i Szymona Hołowni – analizuje nasz rozmówca.

Dotychczasowe atuty stały się obciążeniem

Szef Imago PR wskazuje też na zredefiniowanie oczekiwań co do osoby prezydenta w obliczu skutków epidemii. Jego zdaniem zmęczeni wojną polsko-polską wyborcy mogli kierować się w stronę reprezentującej w stopniu najwyższym spośród stawki Małgorzaty Kidawy – Błońskiej wartości sprzyjające jednoczeniu wspólnoty narodowej.

- Empatyczna, prezentująca się jako stosunkowo "niestablishmentowa" figura (konwencja z młodymi w miejsce politycznych dygnitarzy), bliska ludzkich spraw kandydatka PO znalazła się na "karuzeli z koroną". W ciągu kilkunastu dni jej atuty stały się obciążeniem: po pierwsze trudno je eksponować bez naturalnego w normalnej kampanii kontaktu z ludźmi, po drugie oczekiwania zdryfowały w kierunku prezydentury bardziej stanowczej, wodzowskiej. Taki może nie jest Andrzej Duda, ale tak w oczach wielu prezentuje się obóz rządzący i Andrzej Duda korzysta z efektu halo. Osłabia też Małgorzatę Kidawę-Błońską rola, jaką - widzimy to teraz codziennie - spełnia w swoim ugrupowaniu. Jest co prawda aktywną uczestniczką wydarzeń (negocjacje z Porozumieniem Gowina), ale i przyćmioną jednoznacznym i zdeterminowanym Borysem Budką, którego przywództwo rysuje się wyraźnie. Na tle Borysa Budki, ale też konkurentów - zwłaszcza Szymona Hołowni -  wypowiedzi Kidawy-Błońskiej mogą wydawać się nader słabe lub emocjonalne – ocenia Rafał Czechowski.

Zyskuje „krwisty” Hołownia

Ekspert dodaje, że wobec tych dwóch wiodących zjawisk kolejność poszczególnych kandydatów w badaniach odzwierciedla po pierwsze naturalne wybory polityczne wcześniejszego elektoratu Małgorzaty Kidawy-Błońskiej, który odpłynął do najbliższych światopoglądowo przystani (Kosiniak-Kamysz, Hołownia), ale też jakość kampanii kontrkandydatów.

- W sytuacji, w której struktury terenowe i zasoby finansowe mają znacznie mniejsze znaczenie, zyskuje zwłaszcza publicystyczny, "krwisty" Hołownia. Małgorzata Kidawa Błońska do wyborów w terminie majowym nie zdoła odwrócić niekorzystnego dla siebie trendu. Jedyną drogą dla PO jest walka o odroczenie terminu wyborów – przewiduje Rafał Czechowski.

Zdaniem Marka Gieorgicy, partnera zarządzającego w Clear Communication Group, to właśnie Małgorzata Kidawa-Błońska spośród wszystkich kontrkandydatów Andrzeja Dudy najgorzej sobie radzi w walce o fotel prezydencki.  Nasz rozmówca zwraca uwagę, że w zasadzie nie wiadomo czy ona kandyduje czy nie, jej kampania zamarła a pojedyncze wypowiedzi nawet nie mogą przebić się do mediów, a jeśli już się pojawiają to raczej przebija przez nie zrezygnowanie, załamanie i zwątpienie. - Dla wyborców ona przestała być materiałem na prezydenta, można powiedzieć, że jej wyborcy posłuchali apelu o bojkot wyrobów i stosują się do tego planu nawet wtedy, gdy odpowiadają na pytania w sondażach - uważa Marek Gieorgica.

Kolosalne znaczenie klarownej komunikacji

Nasz rozmówca uważa, że obecnej kampanii nawet nie da się oceniać pod kątem strategii komunikacji, bo ona po prostu nie istnieje. Przypomina, że tylko jeden kandydat jasno mówi że kandyduje, pozostali mówią głównie o konieczności przełożenia wyborów. Kandydatka głównej partii opozycyjnej mówi głównie o bojkotowaniu wyborów i niemożliwości ich przeprowadzania.

- Jeśli te wybory rzeczywiście zostaną przeprowadzone w maju, z pewnością przejdą do historii i będą niesamowitym tematem analiz dla politologów i socjologów nie tylko w Polsce, ale i na całym świecie. Będą także przedmiotem wielu szkoleń z zakresu komunikacji – bo pokazują, że klarowna i jednoznaczna komunikacja, nawet w ekstremalnie trudnych okolicznościach ma kolosalne znaczenie. To niesamowicie cenne doświadczenie poznawcze – szkoda tylko, że realizowane w rzeczywistości,a nie jako symulacja – zaznacza ekspert.

Ostrożność w analizowaniu poparcia kandydatów na bazie jednego badania i wyciąganiu daleko idących wniosków zaleca Grzegorz Miller, właściciel agencji MillerMedia.

- Faktycznie potwierdzają trend zyskiwania na popularności Andrzeja Dudy, jednakże pozycja Małgorzaty Kidawy-Błońskiej jest zaskakująco niska. Jeżeli następne badania innych sondażowni potwierdzą te dane, będzie bardzo ciekawy zwrot akcji. Na pewno sytuacja epidemiczna sprzyja Andrzejowi Dudzie - jako urzędujący prezydent ma wiele możliwości wystąpień publicznych, co skwapliwie wykorzystuje. Pozostali kandydaci miotają się pomiędzy walką o głosy wyborców a bojkotem wyborów, przez co ich przekaz jest niespójny i zniechęca do kandydata – uważa Grzegorz Miller.

Dołącz do dyskusji: Małgorzata Kidawa-Błońska traci w sondażach przez słabą kampanię i apele o bojkot wyborów (opinie)

41 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Tomasz
Borysław Budka jest jeszcze większym koniem trojańskim, niż Grzegorz Schetyna. Doprowadzi POKO na skraj przepaści tylko wrzeszcząc i ujadając na rządzących...
odpowiedź
User
Oglądam tvp
Na kolana
odpowiedź
User
Anna49
"Platforma Obywatelska już od dawna jest formacja polityczną w kryzysie tożsamościowym. Polega ona na tym, że tak naprawdę stałą się formacją bezideową. Dlatego,że nie wiadomo o co walczyć. Nie ma młodych,nowych ludzi ciągle te same twarze. Układ towarzysko-biznesowy z którego spłynęła chociażby koalicja PO- PSL niestety utrwalił się w w PO i dziś stała się partia anachroniczna,skostniałą nie zdającą egzaminów w czasach wielkich wyzwan w w ogóle w XXI i dziś w 2020r. Kiedyś była partią liberalną gospodarczo, konserwatywną". Dziś tylko lewacko- tęczową.!!!!
odpowiedź