SzukajSzukaj
dołącz do nas Facebook Google Linkedin Twitter

Ordo Iuris: IKEA zwolniła pracownika za cytowanie Biblii. "Poważny kryzys wizerunkowy. Nieudolne działanie"

W ostatnich dniach pracownik szwedzkiej sieci handlowej IKEA sprzeciwił się "propagowaniu ideologii LGBT", powołując się przy tym na Pismo Święte. Dwa dni później stracił pracę. Jak przekonuje instytut Ordo Iuris, powodem zwolnienia były poglądy religijne mężczyzny. Przed sądem prawnicy organizacji będą domagać się uznania wypowiedzenia umowy przez Ikeę za bezskuteczne. - Podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy nie ze względu na poglądy, ale konkretne wypowiedzi - informuje IKEA Polska. - Poważny kryzys, nieudolne działanie - komentują eksperci.

Jeden z pracowników sklepów IKEA w Polsce miał odmówić wzięcia udziału w akcji promującej LGBT (pracownikom udostępniono artykuł "Włączenie LGBT+ jest obowiązkiem każdego z nas"). W wewnętrznym systemie pracowniczym firmy zaprezentowano stanowisko właściciela sieci do społeczności LGBT przy okazji Międzynarodowego Dnia Przeciw Homofobii, Bifobii i Transfobii.

W Grupie Ingka (właściciel IKEA – przyp.red.) chcemy, aby każdy czuł się szanowany i doceniany za to, kim jest i ceniony za swój wyjątkowy wkład, niezależnie od jego orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej. Oczekujemy, że każdy współpracownik ma prawo do obrony swojej indywidualności, jednocześnie szanując ją u innych i zapewniając, że wszyscy czujemy się włączeni w działania zespołu, jak i całej firmy. W IKEA zachęcamy też naszych pracowników LGBT+ do bycia sobą i nie akceptujemy żadnego rodzaju dyskryminacji” - napisano do pracowników.

Jeden z zatrudnionych w szwedzkiej sieci sklepów argumentował, że nie zgadza się na swój udział w akcji, ponieważ nie pozwala mu na to wiara, cytował przy tym fragmenty ze Starego i Nowego Testamentu. Na pismo firmy odpowiedział, że "akceptacja i promowanie homoseksualizmu i innych dewiacji to sianie zgorszenia".

- Pismo Święte mówi: "biada temu, przez którego przychodzą zgorszenia, lepiej by mu było uwiązać kamień młyński u szyi i pogrążyć go w głębokościach morskich". A także: "Ktokolwiek obcuje cieleśnie z mężczyzną, tak jak się obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani śmiercią, a ich krew spadnie na nich" - miał napisać jeden z pracowników w odpowiedzi na wiadomość IKEI.

Kilka dni później został jednak zwolniony z pracy, w związku z czym złożył pozew w sądzie przeciwko firmie IKEA (w jego imieniu zrobił to Instytut Ordo Iuris).

- Decyzja władz firmy stanowi wyraz różnicowania pracowników ze względu na wyznanie. Narusza ona również regulamin firmy zakazujący dyskryminacji z powodu wyznawanej religii. Z racji, że wpis został opublikowany na wewnętrznym forum przedsiębiorstwa, nie może on być w żaden sposób utożsamiany z poglądami władz Ikei - czytamy w piśmie zamieszczonym na stronie Ordo Iuris.

Prawnicy organizacji uważają też, że przyczyny zwolnienia pracownika są nieprawdzie.

- Zachowanie zgodne lub sprzeczne z zasadami współżycia społecznego, to zachowanie zgodne lub sprzeczne z normami społecznymi i wartościami akceptowanymi lub nie przez określone społeczeństwo. Wyrażanie przez pracownika opinii odnośnie praktyk osób homoseksualnych w oparciu o nauczanie Kościoła katolickiego oraz przy odwołaniu do wyznawanej religii nie może zostać uznane za sprzeczne z zasadami współżycia społecznego - argumentuje Ordo Iuris. Pan Tomasz według opisu organizacji miał w pracy dobą opinię, zatem za prawdziwą przyczynę wypowiedzenia umowy nie można „utraty zaufania przez pracodawcę” - przekonuje Ordo Iuris.

- Decyzja władz firmy miała zatem podłoże wyłącznie ideologiczne - uważają eksperci Ordo Iuris, którzy będą reprezentowali zwolnionego pracownika przed sądem.

IKEA: nie poglądy były problemem, a sposób ich wyrażania

Oświadczenie w sprawie tego samego dnia wydała IKEA Polska. - Szanujemy ludzi ze wszystkich środowisk religijnych i cenimy fakt, że jesteśmy różni. Nie oznacza to jednak, że popieramy zachowania wykluczające w imię jakiegokolwiek innego poglądu. (…) W naszym miejscu pracy nie ma jednak miejsca na naruszanie godności innych pracowników, krzywdzenia osób ze względu na ich cechy osobiste, poglądy czy religie. Otwartość na inne poglądy nie może stać się przyzwoleniem na słowną agresję wobec innych, wyrażoną w mediach elektronicznych, a także w bezpośrednich rozmowach z innymi pracownikami. Sprzeciwiamy się i reagujemy, gdy istnieje ryzyko naruszenia dóbr lub godności osobistej każdego pracownika. W naszej ocenie tak było w tym przypadku, dlatego podjęliśmy decyzję o rozwiązaniu umowy z pracownikiem. Podkreślam, nie poglądy stanowiły problem, ale sposób wyrażania swoich opinii, który wyklucza inne osoby. Podobne działania podjęlibyśmy w przypadku naruszenia godności każdej innej grupy (np. katolików) - informuje Katarzyna Broniarek, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej marki IKEA Polska.

W tym samym dokumencie zwrócono dodatkowo uwagę na fakt, że zwolniony pracownik używał w swoim wpisie cytatów z Biblii, które mówiły o "śmierci, krwi w kontekście tego jaki los powinien spotkać osoby homoseksualne". - Wielu pracowników poruszonych tym wpisem kontaktowało się z naszym działem kadr - informuje IKEA Polska.

W sprawę włączył się z urzędu Rzecznik Praw Obywatelskich. Zwróci się do IKEI z prośbą o informacje w tej sprawie.

- Rzecznik, jako niezależny organ ds. równego traktowania, dostrzega problem dyskryminacji ze względu na wyznanie w zatrudnieniu. Przeprowadzone na jego zlecenie badania potwierdziły w praktyce ten problem i ujawniły najczęściej spotykane mechanizmy wykluczenia. Co warte podkreślenia, dyskryminacja ze względu na wyznanie w miejscu pracy może dotyczyć zarówno przedstawicieli mniejszości religijnych, jak i dominującej większości, a czynnikiem zwiększającym ryzyko dyskryminacji jest silne utożsamianie się z daną religią i ujawnienie swojego zaangażowania w miejscu pracy - czytamy w oświadczeniu na stronie RPO.

Sprawę będzie teraz rozpatrywał Sąd Rejonowy dla Krakowa Nowej Huty w Krakowie.

"Oczekuję, że IKEA przeprosi polską opinię publiczną"

Głos w sprawie zabrał także wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski, który w oświadczeniu przekazanym PAP oznajmił, że „do prokuratury trafiają informacje o kolejnych pracownikach sieci IKEA, którzy wskazują na naruszenie swoich praw przez narzucanie im poglądów sprzecznych z ich sumieniem i wyznaniem”. Dodał, że „w toku postępowania będzie również badane, czy nie doszło do dalszych nielegalnych działań po stronie sieci IKEA".

Romanowski przypomniał, że zgodnie z polską Konstytucją oraz Kodeksem karnym, "nikt nie może być zmuszanym do wspierania działań, które uznaje za sprzeczne ze swoim sumieniem czy wyznawaną religią".

Stwierdził również, że oczekuje, że IKEA przeprosi polską opinię publiczną". "Zagraniczne koncerny zobowiązane są do przestrzegania polskiego prawa. Zwolnienie pracownika ze względu na wyznawaną religię czy światopogląd jest w Polsce działaniem bezprawnym" - podkreślił Romanowski.

Temat będzie paliwem politycznym

Poprosiliśmy ekspertów o ocenę tej sytuacji pod względem wizerunkowym – czy można mówić o kryzysie? Jak powinna zachować się firma, żeby rozwiązać problem? Prof. UW, dr hab. Dariusz Tworzydło z Uniwersytetu Warszawskiego zwraca uwagę, że osobą, która zaangażowała się z racji wykonywanego zawodu w proces rozwiązywania kryzysu ze strony Ikei była Katarzyna Broniarek.

- Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że szefowa komunikacji Ikei na swoich profilach w mediach społecznościowych chwali się walką o LGBT, udziela się w paradach równości, popiera ruchy negatywnie nastawione do Kościoła katolickiego. To był poważny wizerunkowy błąd ze strony Ikei, polegający na włączeniu w proces komunikowania kryzysu związanego z LGBT osoby, która jednocześnie jest z nim powiązana. To spowodowało, że traci ona wiarygodność jako nadawca, nawet jeśli komunikuje w imieniu Ikei. Internauci zaczęli łączyć fakt jej zaangażowania w walkę o prawa LGBT z kwestią komunikowania obowiązku „Włączenia LGBT+” w sieci Ikea, co jeszcze bardziej utrudniło proces reagowania w kryzysie - uważa ekspert.

Prof. Tworzydło jest zdania, że Ikea znalazła się w dość poważnej wizerunkowej sytuacji kryzysowej. - Zwolnienie pracownika za otwarte wyrażanie poglądów będących sprzeciwem wobec propagowania ideologii LGBT, zaowocowało szeregiem negatywnych materiałów informacyjnych - ocenia. - Z punktu widzenia zarządzania kryzysowego Ikea podjęła działania określane jako standardowe. Opublikowany został dość ogólny komunikat w formie oświadczenia. Widzimy jednak, że to nie wystarcza. Wokół marki narasta atmosfera podmiotu, który zwalnia pracownika za wyrażanie poglądów, za wolność słowa, w imię ochrony wolności. Temat będzie eskalował, szczególnie dlatego że w sprawę zaangażowali się politycy, organizacje broniące praw pracowniczych, związki zawodowe, RPO. Sprawa znajdzie swój finał w sądzie - komentuje dla Wirtualnemedia.pl.

Według niego z tych powodów „temat stanie się także paliwem dla szeregu podmiotów w związku ze zbliżającymi się wyborami parlamentarnymi”. - Wokół silnego dotychczas wizerunku Ikei rozegra się poważne starcie, którego firma stała się przyczyną, czego jednak teraz nie będzie w stanie kontrolować - podsumowuje Dariusz Tworzydło.

"Nieudolne działanie"

Zbigniew Lazar, ekspert ds. marketingu i wizerunku, właściciel firmy Modern Corp. uważa, że działanie Ikei w tej sprawie można ocenić jako nieudolne i szkodliwe.

- “Percepcja = rzeczywistość”. W zarządzeniu wizerunkiem i reputacją maksyma ta oznacza, że najważniejsze jest postrzeganie danej sprawy przez świat zewnętrzny. W tym przypadku, w oparciu o przekazy wychodzące z firmy, postrzeganie jest następujące: „Jacyś ideologiczni hunwejbini w IKEI, albo zwykli karierowicze chcący pokazać swoim szwedzkim mocodawcom, że są bardziej katoliccy niż papież, w imieniu IKEI prześladują normalnego pracownika,  który chce rzetelnie pracować, a nie przymusowo szerzyć homopropagandę”. Nieudolne oświadczenie firmy w tej sprawie, sformułowane zapewne przez prawników, nie specjalistów od komunikacji, tylko wzmacnia wrażenie, być może niesłuszne, że powody zwolnienia pana Tomasza były czysto ideologiczne – kwituje Zbigniew Lazar.

Ekspert przypomina, że znane – i często uzasadnione – są przypadki zwolnienia pracowników na podstawie ich wpisów internetowych, ale „wtedy, gdy przykładowo obrażały one klientów, czy kolegów z pracy”.

- Znany jest przypadek pewnego pracownika z sieci fast-food w USA, który zrobił sobie selfie i umieścił je w sieci, gdy oddawał mocz do pojemników z sałatkami dla klientów. Jednak zwolnienie pracownika za cytowanie Biblii (lub Tory, Koranu,  czy choćby Księgi Mormona) słusznie wzbudzi publiczne oburzenie. Jeśli pan Tomasz obrażał kogokolwiek w swoim wpisie, lżył, używał wulgaryzmów itp. to IKEA powinna to udowodnić i pokazać konkretny przykład, zamiast w oświadczeniu używać korporacyjnego bla-bla i pustych frazesów i zapewnień o … szacunku dla „wolności poglądów” - mówi Wirtualnemedia.pl Zbigniew Lazar.

Według niego nie jest to jeszcze „klasyczny kryzys”, czyli sytuacja mogąca zagrozić istnieniu marki i funkcjonowaniu firmy, ale „bardzo poważna rysa na ich postrzeganiu w Polsce”. - IKEA była dotychczas w percepcji polskich klientów marką nowoczesną i postępową,  ale przyjazną rodzinom z dziećmi i młodym małżeństwom oraz firmą dbającą o środowisko i swoich pracowników. Teraz jednym nieprzemyślanym ruchem poważnie nadwyrężyła tę percepcję - dodaje.

Na pytanie czy wpłynie to na wizerunek firmy czy jest to jednorazowa sytuacja, którą udało się rozwiązać Lazar odpowiada: - Wszystko zależy teraz od „oficerów politycznych” w zarządzie IKEI: czy pójdą po rozum do głowy, odpuszczą eskalowanie kontrowersji i konfliktu, znajdą przekonujący sposób na przywrócenie pana Tomasza do pracy i zadośćuczynienie mu – czy też w imię polityczno-poprawnej  ideologii pójdą w zaparte i narażą się na dalsze straty wizerunkowe, a przez to nawet finansowe – stwierdza.

Właściciel firmy Modern Corp. podsumowuje: - W zarządzaniu każdym kryzysem jednym z najważniejszych elementów jest gotowość (i intelektualna zdolność) do poniesienia tzw. krótkotrwałych kosztów kryzysu. Zależnie od sytuacji może to być na przykład profilaktyczne wycofanie podejrzanych produktów ze sprzedaży, wypłacenie odszkodowań, czy zwolnienie lub zawieszenie pracownika - w tym przypadku nie pana Tomasza, ale na przykład nadgorliwego szefa HR, który wyrzucił go z pracy.  Aby tę sytuację umiejętnie opanować należy jednak posiadać wrażliwość kulturową, której w tym przypadku – sądząc po  zachowaniu i reakcjach firmy – zarządowi IKEI w Polsce chyba zabrakło - mówi nam Zbigniew Lazar.

IKEA podejmowała do tej pory działania promocyjne na rzecz społeczności LGBT. M.in. wyprodukowała specjalną tęczową torbę na znak solidarności z osobami nieheteroseksualnymi. Miało to miejsce w czerwcu, kiedy obchodzono Miesiąc Dumy LGBTQ, ale produkt nie był dostępny w Polsce.

Dołącz do dyskusji: Ordo Iuris: IKEA zwolniła pracownika za cytowanie Biblii. "Poważny kryzys wizerunkowy. Nieudolne działanie"

108 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiek z postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Wstydea
Warto zauważyć, że w krajach arabskich Ikea wycina kobiety z folderów reklamowych lub zakrywa je typowi szatami muzułmańskimi. Tam więc potrafi uszanować poglądy religijne większości społeczeństwa, jakość dziwnie tylko w Polsce ma z tym problem..
0 0
odpowiedź
User
Jagoda
A ja myślałam, że obowiązkiem pracownika Ikei jest umiejętność pomocy w dobrze wyposażenia mieszkania a nie "Włączenie LBGT+"... Gdybym chciała wcielać LGBT+ to zatrudniałbym się w ratuszu u Trzaskowskiego a nie w markecie
0 0
odpowiedź
User
asfasf
a mogła Ikea zwyczajnie skupić się na sprzedaży mebli... to nie! Za mało! Bawmy się w szerzenie tęczowej ideologii jeszcze!!! No i macie rezultat, będziecie teraz na sali sądowej bawić się w interpretowanie pisma świętego
0 0
odpowiedź