Dominik Libicki dał się poznać jako bardzo sprawny i charyzmatyczny menedżer, który niemal od podstaw zbudował największą dziś polską platformę satelitarną i jedną z największych w Europie. Ma też swój bardzo znaczący wkład w rozwój całej grupy medialno-telekomunikacyjnej Polsatu. Uzyskanie i utrzymywanie tak znaczącej przewagi na bardzo konkurencyjnym rynku jest możliwe nie tylko dzięki mądrym i odważnym decyzjom inwestycyjnym Pana Solorza. W ogromnej mierze jest ono zasługą Dominika Libickiego - menedżera o silnej osobowości, szerokich kompetencjach oraz silnej determinacji i ogromnym zaangażowaniu. Wierzymy, że dzięki tym cechom Dominik będzie w dalszym ciągu pozytywnie wpływał na rozwój polskiej branży medialnej i telekomunikacyjnej.
Myślę, że nowy prezes, pochodzący z wewnątrz organizacji, to mądry wybór, który między innymi zapewni ciągłość kultury korporacyjnej oraz pełne rozumienie firmy i jej otoczenia. Panu Tomaszowi Gillnerowi-Gorywodzie, nowemu prezesowi Cyfrowego Polsatu, życzymy sukcesów w realizacji zadań biznesowych.
Tomasz Żurański, prezes operatora kablowego Vectra
kacper, lecz się na nogi bo na głowę już za późno
lecz się na nogi bo na głowę już za późno
@gajowy marucha - „Jan Stefan Pietrzak urodził się na warszawskim Targówku, jako syn Wacława i Władysławy z Majewskich. W bardzo młodym wieku został posłany przez matkę do wojska. W latach 1948–1957 był kolejno słuchaczem Korpusu Kadetów im. gen. Karola Świerczewskiego oraz Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze. Po odejściu z wojska pracował w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych przy produkcji telewizorów. Studiował również na kursie wieczorowo-zaocznym na Wydziale Socjologii Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, którą ukończył w roku 1968. Był członkiem Związku Młodzieży Polskiej, a także Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Po latach przyznał w wywiadzie dla Rzeczpospolitej (1994): Nie miałem nic przeciwko zastanej rzeczywistości. Nie walczyłem z nią, ja z niej wyrastałem – byłem w ZMP, w partii. Socjalizm brałem wprost (...). Dlatego w radzie robotniczej uchodziłem za krzykacza.”