Zdaniem europosłów, wprowadzenie podatku od transakcji finansowych zaproponowane przez Komisję Europejską, pozwoli włączyć banki i rynki pieniężne do walki z kryzysem. Posłowie uważają, że nie tylko zasili on unijną kasę, ale ograniczy spekulacje i ryzykowne działania inwestorów.
Parlament chce, aby podatkiem objąć wszystkie transakcje i instytucje, także działające poza granicami Unii. Przepisy mają być tak skonstruowane by wszelkie próby uniknięcia podatku były nieopłacalne. Proponowana wysokość podatku to od jednej dziesiątej do jednej setnej procent (0,1% do 0,01 %).
- Proponowany podatek ma dwie funkcje i żadna z nich nie jest oczywista. Z jednej strony byłby to podatek, który miałby funkcję fiskalną, czyli alimentowałby budżety unijne, w nowej propozycji również i krajowe, ale z drugiej strony służyłby działaniu antykryzysowemu, czyli stabilności systemu finansowego – zauważa członek Rady Polityki Pieniężnej Elżbieta Chojna Duch.

- Problem dodatkowo komplikuje fakt, że w polskim parlamencie pracuje się nad zupełnie innym projektem, który miałaby obciążać aktywa instytucji finansowych, m.in. banków, ale nie tylko, również funduszy inwestycyjnych, instytucji ubezpieczeniowych – mówi Chojna-Duch.
W nowej wersji polskiego podatku stawka jest nieco niższa, bo wynosi 0,25% podstawy opodatkowania. Poprzednio wynosiła 0,39%. Jednak zdaniem Elżbiety Chojnej-Duch, ciągle nie koordynuje się prac nad polskim opodatkowaniem z unijnymi.
- Czy to oznacza, czy będą obowiązywały dwa podatki niezależnie? Mnie się wydaje, że nie. Takiego ciężaru nie udźwigną instytucje finansowe i oczywiście będzie duży opór tych instytucji, który spowoduje, że będą różnego rodzaju problemy – zauważa członek RPP.
Projekt polskiego podatku został zaopiniowany przez NBP.

- NBP przesłał swoją opinię do Parlamentu. Oczywiście nie zgadza się tam z wieloma postanowieniami tego projektu, poddaje je krytycznej, acz konstruktywnej opinii – podkreśla Elżbieta Chojna Duch.











