"Dom dobry" trafił do kin 7 listopada. W premierowy weekend produkcję obejrzało 310 678 osób, a zainteresowanie filmem nie maleje. W drugi weekend frekwencja wzrosła o 54 proc. względem otwarcia, wynosząc 479,9 tys. widzów.
Po 10 dniach od premiery najnowszy film Smarzowskiego zobaczyło w kinach 1,203 mln widzów. Liczb widzów po tym weekendzie powinna znów mocno wzrosnąć.

W parze z wysoką frekwencją idzie szeroka dyskusja społeczna nawiązująca do tematyki filmu. Wojciech Smarzowski, znany z takich produkcji jak "Wołyń", "Kler" czy "Drogówka", ponownie podjął ważny społecznie temat – tym razem przemocy domowej w Polsce.
"Dom dobry" pokazuje historię pary, Gośki (gra ją Agata Turkot) i Grześka (Tomasz Schuchardt), którzy poznają się w internecie i szybko tracą dla siebie głowę.
"Grzesiek wariuje na jej punkcie, obsypuje kwiatami, oświadcza się w Wenecji. To musi być miłość, prawda? Ale na tym perfekcyjnym obrazku szybko zaczynają pojawiać się rysy. Wkrótce ich wspólny dom staje się dla Gośki najniebezpieczniejszym z miejsc" – czytamy w opisie produkcji.
Film sprowokował dyskusję społeczną
– Film jest sugestywnym i mocnym obrazem, ze scenariuszem opartym na autentycznych relacjach ofiar przemocy. Sprowokował szeroką dyskusję społeczną dotyczącą przemocy domowej i bierności instytucji oraz osób, które powinny reagować na różne postawy, pokazane w tym filmie. A z wielu powodów nie reagują – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Marcin Kowalski, rzecznik prasowy Lucky Bob, producenta filmu "Dom dobry".

– Rolą producenta nie jest organizowanie dużych akcji społecznych przy okazji produkcji filmowej. Jesteśmy jednak bardzo otwarci i pomocni, jeżeli ktoś zwraca się do nas z takim apelem – dodaje.
Pierwszy raz przedpremierowo film był prezentowany na Festiwalu Filmów Fabularnych w Gdyni. Następnie odbyły się trzy przedpremierowe pokazy: w Warszawie, we Wrocławiu i w Łodzi.
– Łódzka premiera, będąca inicjatywą koproducentów filmu, tj. Kantoru Sztuki oraz HelpClinig, różniła się od pozostałych. Po pokazie filmowym odbył się panel dyskusyjny, w którym uczestniczyli reżyser, aktorzy Agata i Tomek oraz eksperci zewnętrzni: psycholog z Uniwersytetu Medycznego w Łodzi, pani mecenas z łódzkiej fundacji Ktoś, zajmującej się interwencyjną pomocą kobietom doświadczającym przemocy – tłumaczy w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Monika Langner, PR & communication director w 38 Content Communication, odpowiedzialnej za łódzką premierę.

– Podczas łódzkiej premiery zaproszeni eksperci byli do dyspozycji mediów, dzięki czemu mogli szerzej nakreślić problem przemocy domowej – dodaje.
Wsparcie Feminoteki
Film powstał przy merytorycznym wsparciu Fundacji Feminoteka zajmującej się przeciwdziałaniem przemocy wobec kobiet, szczególnie seksualnej.
Zresztą namiary do Feminoteki krążą w mediach społecznościowych dystrybutora filmu. Warner Bros. Entertainment Polska udostępnia bardzo dużo mocnych zajawek filmu zakończonych planszą: "Doświadczasz przemocy? Jesteś świadkiem przemocy? Zadzwoń na 888 33 88. Feminoteka udziela bezpłatnego wsparcia psychologicznego, prawnego i socjalnego".

– Kiedy tylko możemy zwrócić uwagę na problem przemocy, dać sygnał osobom, które są ofiarami, robimy to. Stąd plansza Feminoteki po napisach końcowych oraz zaproszenie przedstawicielki fundacji do dyskusji m.in. podczas Festiwalu w Gdyni – wyjaśnia Kowalski.
Udostępniane fragmenty filmów nawiązują do różnych objawów przemocy, np.: zawstydzania czy braku poczucia bezpieczeństwa.

Działania edukacyjne nie ograniczają się do mediów społecznościowych. Również odtwórcy głównych ról podejmują ten temat w wywiadach promujących film.
Film wywołał szeroką dyskusję nie tylko wśród anonimowych użytkowników internetu, ale także wśród liderów opinii publicznej. Temat przemocy poruszyła m.in. Monika Olejnik, wspominając swoje pierwsze małżeństwo.

Nie brakuje też głosów innych ofiar przemocy domowej, wskazujących na wartość filmu i potrzebę podejmowania dyskusji społecznej.
– "Dom dobry" wstrząsnął polską opinią publiczną, efektem powinno być dostrzeżenie ofiar, a co za tym idzie, zmiany w przepisach, podejściu do ofiar przemocy, realna odpowiedzialność sprawców – wyjaśnia Marcin Kowalski.
– Nie mamy pewności, na jak długo film zostanie w widzach, nie wiemy, czy cokolwiek zmieni systemowo, ale nikt nie ma wątpliwości, że rozpoczął wielką dyskusję. Patrząc na to, co dzieje się w sieci, na zasięgi i reakcje tych, którzy byli na "Domu dobrym", ale również tych, którzy wciąż nie byli, a mają coś do powiedzenia, udało się wzbudzić duże zainteresowanie – dodaje.











