Pozew zbiorowy przeciwko koncernowi Alphabet wniosła w 2020 roku grupa mieszkańców stanu Kalifornia. Dotyczył funkcji Location History, która gromadziła informacje o położeniu użytkowników bez ich zgody.
Śledztwo dziennikarskie agencji Associated Press wykazało, że Google zbierało dane dotyczące lokalizacji nawet wtedy, gdy użytkownicy wyłączali tę funkcję na swoich urządzeniach. Dodatkowo firma miała udostępniać pozyskane w ten sposób dane podmiotom zewnętrznym, takim jak Uber, Venmo czy Instagram, korzystającym z usług analitycznych Google.
W pozwie zarzucono koncernowi znaczące naruszenie prywatności użytkowników, prowadzące do obniżenia bezpieczeństwa oraz łamania prawa stanu Kalifornia. Sprawa obejmowała około 98 milionów użytkowników Google i 174 miliony urządzeń. Powodowie domagali się ponad 31 miliardów dolarów odszkodowania.

Sąd przyznał rację użytkownikom
Federalny sąd w San Francisco uznał, że firma nielegalnie gromadziła dane nawet po tym, jak użytkownicy wyłączyli funkcję śledzenia w swoich kontach Google – podała agencja Reuters. Ława przysięgłych stwierdziła, że przez osiem lat Google uzyskiwało dostęp do urządzeń mobilnych w celu zbierania, zapisywania i wykorzystywania danych, co naruszało gwarancje prywatności określone w ustawieniach aktywności w sieci i aplikacjach.
Ostatecznie uznano firmę za winną dwóch z trzech zarzutów. Sąd nie dopatrzył się jednak działania w złej wierze, dlatego odstąpiono od nałożenia dodatkowych kar finansowych.

Rzecznik Google, Jose Castaneda, zapowiedział apelację. – Ta decyzja wynika z niezrozumienia działania naszych produktów. Nasze narzędzia ochrony prywatności dają użytkownikom kontrolę nad ich danymi, a kiedy wyłączają personalizację, szanujemy ten wybór – oświadczył.
Z kolei prawnik powodów, David Boies, podkreślił w komunikacie, że jego klienci są «bardzo zadowoleni z werdyktu».
Podczas procesu przedstawiciele koncernu twierdzili, że zbierane dane były "nieosobowe, pseudonimowe i przechowywane w oddzielnych, zaszyfrowanych lokalizacjach". Zapewniali też, że nie były one powiązane z kontami Google ani tożsamością poszczególnych osób.











