W zeszły poniedziałek Google stanęło przed sądem federalnym w USA, gdzie Departament Sprawiedliwości domaga się podziału biznesu reklamowego firmy. Sprawa dotyczy należącego do koncernu zestawu narzędzi, które łączą wydawców internetowych z reklamodawcami i agencjami marketingowymi poprzez aukcje w czasie rzeczywistym.
Departament Sprawiedliwości argumentuje, że Google utrzymuje nielegalną dominację na rynku technologii reklamowej. Prokurator Julia Tarver Wood podkreśliła, że sąd powinien "położyć kres głębokim i trwałym szkodom" dla konkurencji.

Władze domagają się, by Google straciło kontrolę nad swoimi kluczowymi platformami do emisji reklam oraz poddało się długoterminowemu nadzorowi sądowemu.
Google broni się przed podziałem
Google, reprezentowane przez prawniczkę Karen Dunne, określiło żądania rządu jako "radykalne i niebezpieczne". Koncern uważa, że jego podział byłby technicznie niewykonalny i zaszkodziłby całej branży reklamowej. Wskazał także na niedawny wyrok dotyczący wyszukiwarki, gdzie sąd uznał, że rozbicie firmy byłoby "ryzykowne i niepraktyczne".
Według serwisu FOX 28 Spokane, decyzja sądu w sprawie amerykańskiej spodziewana jest dopiero za kilka miesięcy. Do tego czasu Google deklaruje gotowość do wprowadzenia zmian w praktykach biznesowych, jednak Departament Sprawiedliwości uznaje te propozycje za niewystarczające.

W USA toczy się obecnie pięć dużych postępowań antymonopolowych przeciwko największym firmom technologicznym.
Google nie musi sprzedać Chrome’a
Jak już podaliśmy, na początku września br. amerykański sąd federalny orzekł, że Google nie musi sprzedawać przeglądarki Chrome ani systemu Android. Sprawa dotyczyła zarzutów o monopolizowanie rynku wyszukiwarek internetowych przez giganta technologicznego.
Sąd zobowiązał Google do udostępniania danych konkurencji i zakazał zawierania umów na wyłączność z producentami urządzeń. Celem jest przywrócenie konkurencji na rynku zdominowanym przez koncern.

Google kontroluje około 90 proc. rynku wyszukiwarek. Zakaz umów na wyłączność uderza m.in. w praktyki płacenia firmom takim jak Apple za domyślne ustawienia Chrome, choć nie wyklucza innych form współpracy.
W kwietniu br. Google zgodziło się zapłacić grupie reklamodawców 100 milionów dolarów w gotówce w ramach ugody w procesie toczącym się od 2011 roku. Firma została oskarżona o zawyżanie opłat za korzystanie z programu Google AdWords (obecnie działającego jako Google Ads).
Okazało się, że koncern naruszył prawo o nieuczciwej konkurencji przez pobieranie opłaty za kliknięcia reklam poza obszarami targetowania reklam.











