##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/mali-giganci-hitem-tvn-stacja-zyskala-ponad-milion-widzow ##
Fajne, bardzo zdolne dzieciaki, atmosfera miłej i rodzinnej zabawy. Kłopot zaczyna się gdy dzieci w parach stają przed obliczem jurorów. Cała trójka odnosi się do dzieci z sympatią i szacunkiem, ale koniec końców musi paść ocena i werdykt - ty jesteś lepszy, ty gorszy i wracasz do domu. Za ostra rywalizacja i zbyt kategoryczny jej finał jak na tak małych ludzi. Rozumiem, że ta recepta sprawdzała się w dziesiątkach innych talent-shows, ale w przypadku programu z udziałem dzieci powinna jednak ulec znacznej modyfikacji.
Sama miałam 7 lat gdy wystąpiłam w festiwalu piosenki dziecięcej Zecchino d'Oro we Włoszech. Widowisko miało gigantyczną publiczność w studio i wielomilionową widownię w stacji Rai 1. Był stres, owszem, ale taki normalny, zdrowy. Tam nikt nie pokazywał palcem „ty jesteś lepszy, a ty gorszy”, nikt nie odpadał na oczach milionów ludzi. Może dlatego, że Zecchino D’Oro rządzą bracia franciszkanie z zakonu Antoniano, a nie biuro reklamy stacji telewizyjnej. Z natury rzeczy włoskiej imprezie przyświecają więc zupełnie inne cele i wartości.

Kolejny problem to wrzucanie do jednego worka diametralnie różnych talentów. Po co stawiać obok siebie pięknie śpiewającą dziewczynkę i chłopca, który fantastycznie potrafi liczyć? Jak to ocenić? Nie ma takiej skali, która byłaby w stanie porównać zdolności matematyczne i wokalne. Scena to nie miejsce na całki i rachunek prawdopodobieństwa, z góry więc wiadomo, że mały matematyczny geniusz nie ma najmniejszych szans w starciu z małą śpiewaczką. Ustawianie takich pojedynków wydaje mi się więc mocno nieuczciwe.
Hanna Lis, dziennikarka i prowadząca „Panoramę” w TVP2











