Kłótnie, szczury i kocury

Wywiad z Anną Wypych – kierowniczką Ośrodka KoteriaNa wolności żyją w koloniach sięgających nawet do 60 osobników. Pozostawione same sobie: bardzo szybko się rozmnażają – jedna para może wydać na świat dwa miliony młodych osobników w przeciągu sześciu lat. Niechęć większości mieszkańców miast do tych zwierząt uzasadniana jest zazwyczaj argumentem: „jest ich za dużo i śmierdzą”. Mowa o kotach żyjących w miejskiej dżungli.W jaki sposób można rozwiązać powyższe problemy - porozmawiamy z Anną Wypych – kierowniczką warszawskiego Ośrodka Koteria, - zajmującego się bezpłatną sterylizacją kotów miejskich.

Redakcja Wirtualne Media
Redakcja Wirtualne Media
Udostępnij artykuł:

Marzena Ziółkowska: Zpowodu kotów żyjących w piwnicy często dochodzi do kłótni, między mieszkańcami. Tak jak to miało miejsce w bloku przy ul. Władysława Umińskiego w jednej z dzielnic Warszawy. Gdzie według Pani tkwi źródło takich nieporozumień?

Anna Wypych: Pierwsza, najogólniejsza przyczyna to antagonizm między miłośnikami kotów i ich przeciwnikami. Jedni i drudzy nie chcą słuchać argumentów strony przeciwnej. Druga przyczyna ma charakter porządkowy, czyli brud i smród, mówiąc najoględniej. I tu też wina leży po obu stronach – opiekunowie nie zawsze dbają o porządek, zaś mieszkańcy nie chcą wydzielić przestrzeni, w której opiekun mógłby koty dokarmiać, opiekować się nimi i sprzątać po nich – sytuacja patowa, a niekastrowane koty dolewają oliwy do ognia, znacząc swoje tereny. Trzecia to nazwałabym własnościowa – nie ma u nas poczucia wspólnej własności odpowiedzialności, każdy ciągnie w swoją stronę, a wystarczy niekiedy bardzo mało wysiłku, by podwórko czy osiedle uznać za wspólną sprawę i tak razem działać, by wszystkim żyło się dobrze.

Marzena Ziółkowska: Sama jestem miłośniczką kotów. Ale chyba poczułabym lekki dyskomfort, gdyby z 2-4 kotów mieszkających w piwnicy, nagle zrobiło się ich 30 - 40. Czy zgodzi się Pani ze mną?

Anna Wypych: Oczywiście, zwłaszcza, że większość będzie chora i umrze. Aby temu zaradzić, trzeba ograniczyć (ale nie wytępić) populację kotów, bo tylko wtedy będziemy mieli w piwnicach kilka zdrowych kotów skutecznie odstraszających szczury i tępiących mniejsze gryzonie – a przecież jest to w naszym interesie.

Marzena Ziółkowska: Większość ludzi wzdryga się na samą myśl o kastracji i przekonana jest, że to wbrew naturze. W jaki sposób można komuś uświadomić czy przetłumaczyć, że to ma większy sens, niż ciągłe dokarmianie i chowanie zbyt dużej liczby kotów w piwnicach?

Anna Wypych: Oczywiście, że jest to wbrew naturze – natura nastawiona jest na prokreację. Jednak my już dawno nie żyjemy zgodnie z naturą i tak samo się dzieje ze zwierzętami wokół nas. Czy gdzieś w naturze spotka Pani shih tzu albo doga? Stworzenie ras to też było działanie kształtujące naturę, a czasem działamy wręcz przeciwko niej. Tylko ile osób burzy się, widząc rasowego psa czy kota? Wracając do wolno żyjących kotów, jest to konieczne, by mogły żyć wśród ludzi w mieście w dobrej kondycji. Samo dokarmianie spowoduje, że koty będą się bardziej mnożyć – bo będą w trochę lepszej kondycji – i ich populacja wzrośnie na tyle, że już nikt nie da rady ich dokarmiać ani leczyć. Gdy w piwnicy żyje kilka kotów, to spełniają swoje zadanie, są zdrowe i zadbane. Gdy jest zagęszczenie, zaczynają się walki, a w związku z tym przenoszenie wielu zakaźnych kocich chorób.

Marzena Ziółkowska: Niedawno w Kielcach Dyrektor Wydziału Gospodarki Komunalnej – Bogdan Opałka – stwierdził, że „lepiej nie sterylizować kotów, bo są zdrowe, należy stymulować ich rozmnażanie”. Jak Pani odniesie się do tej wypowiedzi?

Anna Wypych: A jak on sobie to wyobraża – że trzeba podawać środki hormonalne? Dzikim kotom? Jak? W karmie? A jak sprawdzi, który zjadł, a który nie? I ile? Zresztą efektem ubocznym tych środków jest ropomacicze u kotek – choroba, która nie zauważona wcześnie kończy się śmiercią kota. Zresztą tak opiekunowie sobie próbują często radzić i nigdy nie kończy to się dobrze. A w dodatku ma minimalny, jeśli nie zerowy, wpływ na zmniejszenie populacji, chyba, że przyjmiemy, że zmniejszamy ją poprzez śmierć z chorób i głodu.

Marzena Ziółkowska: Co zniechęca tych „uświadomionych” miłośników kotów do ich sterylizacji?

Anna Wypych: Kilka czynników, na pewno koszty zabiegu. Gdy trzeba wysterylizować kilka lub kilkanaście kotów, a opiekun jest jeden, to znacznie przekracza to jego możliwości finansowe. Kotki po zabiegu nie można od razu wypuścić na podwórko, powinna kilka dni być pod obserwacją – to kolejna bariera dla opiekuna, który nie ma miejsca, by izolować dzikiego kota. W wielu miastach w Polsce nie ma w ogóle pomocy władz i opiekunowie zdani są na własne siły. W Warszawie miasto dofinansowuje sterylizacje bezdomnych zwierząt, ale tu przeszkodą są często kłopoty logistyczne (na linii urząd – opiekun – lecznica – kot) nie do pokonania przez opiekuna.

Marzena Ziółkowska: Koteria jako jedyna w Warszawie prowadzi bezpłatną sterylizację kotów miejskich. Czy z tego powodu macie dużą liczbę chętnych?

Anna Wypych: Bardzo dużą. Zwłaszcza w okresie wiosennym i jesienno-zimowym, gdy pieniądze miasta się wyczerpały i prawie wyłącznie my sterylizujemy za darmo koty wolno żyjące. To olbrzymie obciążenie finansowe i nasza główna bolączka. Miasto wspiera nas dotacją, ale ona wystarcza tylko na pół roku działalności – na pozostały czas musimy sami uzbierać pieniądze, a koszty są ogromne.

Marzena Ziółkowska: W jaki jeszcze sposób można Wam pomóc?

Anna Wypych: Wpłacając na konto fundacji darowizny, wpłacając 1% – jesteśmy organizacją pożytku publicznego. Szukamy sponsorów, którzy widząc sensowność tego, co robimy, zechcieliby wspomóc nas finansowo. Rozliczamy się z każdej otrzymanej złotówki.

Marzena Ziółkowska: Na sam koniec może trochę osobiste pytanie: kastracja i sterylizacja – to nie brzmi zbyt medialnie, a jednak zajmuje się Pani tym na co dzień. Dlaczego?

Anna Wypych: Dlatego ja nie robię tego z powodów medialnych ;-). I ja nie tyle sterylizuję i kastruję – bo to nawet nie ja, tylko oczywiście lekarz weterynarii – co pomagam populacji kotów wolno żyjących w mieście, by móc sobie potem spokojnie spojrzeć w oczy powiedzieć, że zrobiłam coś sensownego i dobrego dla zwierząt. Czyli, co zawsze mówię – robię to tak naprawdę dla siebie, z pobudek egoistycznych.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+