Aplikacja ProteGO Safe została wprowadzona przez Ministerstwo Cyfryzacji wiosną 2020 r. Według resortu ma ona pomagać w wychodzeniu z najostrzejszych obostrzeń związanych z pandemią.
W aplikacji użytkownik dokonuje testu oceny ryzyka zakażenia koronawirusem, a także może prowadzić „Dziennik Zdrowia", który ma pomóc w zauważeniu niepokojących objawów. Ponadto ProteGO Safe może poprzez Bluetooth komunikować się z urządzeniami innych użytkowników. „W momencie, kiedy któryś z użytkowników, z którego telefonem spotkał się Twój telefon, zachoruje - dostaniesz odpowiednią informację" - podaje MC w opisie aplikacji.
Udostępnione przez resort cyfryzacji rozwiązanie od początku budziło wątpliwości związane z prywatnością użytkowników, z kolei we wrześniu br. okazało się, że koszt stworzenia ProteGO Safe wyniósł 2,551 mln złotych, a miesięcznie utrzymanie platformy pochłania ponad 136,5 tys. W rozmowach z Wirtualnemedia.pl eksperci ocenili wówczas, że są to zmarnowane środki. Według oficjalnych informacji z ProteGO Safe korzysta obecnie niemal 1,6 mln Polaków, zaś system powiadomień uruchomiło do tej pory 1737 użytkowników, co wydaje się wynikiem dość miernym.

ProteGO Safe do użytku za granicą
Teraz MC poinformowało, że ProteGO Safe współdziała już z innymi europejskimi aplikacjami tego typu. - Nad interoperacyjnością, bo o niej mowa, pracowaliśmy z Komisją Europejską (KE) od kilku miesięcy. Udało się – zaznacza w komunikacie Marek Zagórski, sekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. - Polska jest ósmym państwem Unii Europejskiej, które ze swoją aplikacją dołączyło do stworzonej przez KE Bramy Federacyjnej (EFGS). Dzięki temu użytkownicy ProteGo Safe mogą wysłać powiadomienia o możliwym narażeniu na kontakt z koronawirusem do użytkowników aplikacji innych państw UE i jednocześnie otrzymać powiadomienia od nich - dodaje.
Czytaj także: Aplikacja mObywatel w nowej wersji. Zmiany w interfejsie, od 5 grudnia 2020 roku elektroniczne prawo jazdy

Resort cyfryzacji podkreśla, że większość krajów Unii Europejskiej (i nie tylko), chcąc zahamować rozprzestrzenianie się koronawirusa stworzyło i udostępniło obywatelom oficjalne aplikacje powiadamiające o kontakcie z nim.
Niemcy mają Corona-Warn-App, Irlandczycy - COVID Tracker, Włosi - Immuni, Łotysze – Apturi Covid, Duńczycy - Smitte|stop, a Chorwaci - Stop COVID-19.
Z podobnych apek korzystają lub nad nimi pracują też m.in. Czesi, Holendrzy, Cypryjczycy, Austriacy, Portugalczycy, Finowie, Litwini, Słoweńcy i Norwegowie.

Wszystkie te aplikacje mają jeden podstawowy cel: powiadamiają obywateli danego kraju, w którym zostały wydane, o kontakcie z koronawirusem. Wszystkie też bazują na tych samych mechanizmach i technologiach oraz powstały we współpracy z Komisją Europejską.
Jak to działa? MC proponuje wyobrazić sobie sytuację, że użytkownik wyjeżdża do Niemiec (np. w celach zawodowych). Jego pobyt potrwa ponad dwa tygodnie, po którym to czasie wróci do kraju. W Polsce korzystał z aplikacji ProteGO Safe. Czy na czas pobytu powinien pobrać niemiecką, identyczną aplikację Corona-Warn-App? Jeszcze kilka dni temu byłby to być może pomysł wart rozważenia. Dziś jest już jednak inaczej. Wyjeżdżając do Niemiec (ale także do Irlandii, Włoch, Hiszpanii, Łotwy, Danii, Chorwacji) nie trzeba instalować lokalnych aplikacji powiadamiających o kontakcie z koronawirusem. Wystarczy ProteGO Safe i jej nowa funkcja Ostrzeż w Europie.
Jak przekonuje MC dzięki niej, jeśli za granicą będziemy mieli kontakt z osobą, która po spotkaniu z nami zachoruje i uruchomi w swojej aplikacji system powiadomień – dostaniemy ostrzeżenie w polskiej apce. To działa w obie strony. Nasze powiadomienie trafi też do użytkowników innych europejskich aplikacji.

Według wyjaśnień Ostrzeż w Europie umożliwia wymianę zaszyfrowanych kluczy (generowane losowo, okresowe i alfanumeryczne ciągi znaków zawierające anonimowe informacje inicjujące proces analizy narażenia na zakażenie koronawirusem) pomiędzy aplikacjami, które współpracują ze sobą w celu przeciwdziałania pandemii Covid-19.
Interoperacyjność jest możliwa dzięki rozwiązaniu stworzonemu i utrzymywanemu przez Komisję Europejską – Bramie Federacyjnej (EFGS). To brama sieciowa, która służy do odbierania, przechowywania i udostępniania kluczy między serwerami wewnętrznymi państw członkowskich Unii Europejskiej.
Polska jest ósmym krajem, który podłączył się do EFGS. Wcześniej zrobiły to Niemcy, Irlandia, Włochy, Hiszpania, Łotwa, Dania i Chorwacja. Państwa, które są w trakcie przyłączania lub planują przyłączenie to Czechy, Holandia, Cypr, Austria, Portugalia, Finlandia, Litwa, Słowenia i Norwegia.

Korzystanie z funkcji Ostrzeż w Europie nie jest obowiązkowe. Użytkownik może, ale nie musi wyrazić na to zgody. Resort cyfryzacji obiecuje, że aplikacja jest dobrowolna i bezpieczna. Szanuje prywatność użytkowników i chroni ich dane. Nie śledzi lokalizacji, ani nie ma dostępu do jakichkolwiek plików czy informacji przechowywanych w telefonie.
kacper, lecz się na nogi bo na głowę już za późno
lecz się na nogi bo na głowę już za późno
@gajowy marucha - „Jan Stefan Pietrzak urodził się na warszawskim Targówku, jako syn Wacława i Władysławy z Majewskich. W bardzo młodym wieku został posłany przez matkę do wojska. W latach 1948–1957 był kolejno słuchaczem Korpusu Kadetów im. gen. Karola Świerczewskiego oraz Oficerskiej Szkoły Radiotechnicznej w Jeleniej Górze. Po odejściu z wojska pracował w Warszawskich Zakładach Telewizyjnych przy produkcji telewizorów. Studiował również na kursie wieczorowo-zaocznym na Wydziale Socjologii Wyższej Szkoły Nauk Społecznych przy KC PZPR, którą ukończył w roku 1968. Był członkiem Związku Młodzieży Polskiej, a także Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej. Po latach przyznał w wywiadzie dla Rzeczpospolitej (1994): Nie miałem nic przeciwko zastanej rzeczywistości. Nie walczyłem z nią, ja z niej wyrastałem – byłem w ZMP, w partii. Socjalizm brałem wprost (...). Dlatego w radzie robotniczej uchodziłem za krzykacza.”