Jak podkreślił sąd w uzasadnieniu wyroku, chociaż tekst naruszadobra osobiste G., to był on pisany w oparciu o konferencję prasowąówczesnego prokuratora generalnego, a dziennikarze nie mielimożliwości weryfikacji podanych informacji.
Proces, który G. wytoczył gazecie, dotyczył publikacji "SE" z 15lutego 2007 r. Ukazała się po tym, gdy zatrzymano kardiochirurga, aówczesny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro i szef CBAMariusz Kamiński na konferencji prasowej poinformowali o zarzutachwobec niego. G. mówił wcześniej przed sądem, że nie jest łapownikiem, animordercą. Podkreślał, że nie ma żalu do wszystkich mediów, którerelacjonowały tę konferencję i informowały o jego zatrzymaniu.Zauważył, że większość mediów dystansowała się od kategorycznychstwierdzeń Ziobry, że doprowadził do śmierci pacjenta, alezaznaczył, że Super Express przesądzająco pisał o nim jako zabójcy.Pozew złożył też przeciw "Faktowi".










