28 października br. Polska Agencja Prasowa opublikowała depeszę z tytułem "Ekspert: z bankomatów i terminali płatniczych najlepiej korzystać zbliżeniowo lub płacić kodem BLIK". To artykuł na podstawie rozmowy z Piotrem Koniecznym.
W leadzie z kolei wskazano: "Zamiast wkładać kartę do bankomatu czy terminala, lepiej korzystać z tych urządzeń zbliżeniowo lub płacić BLIK-iem - radzi ekspert, redaktor naczelny portalu niebezpiecznik.pl Piotr Konieczny. Wskazuje na określenie dziennego limitu wypłat i transakcji oraz ustawienie w smartfonie natychmiastowych powiadomień o nich."
Zmieniono wypowiedź Piotra Koniecznego
Redaktor naczelny portalu Niebezpiecznik.pl opisał na Facebooku, że jego słowa zostały przekręcone i kilka dni czekał na korektę.
– Co napisali, jest na zdjęciu. Co ja napisałem jest tu: "Dlatego lepiej do sprawy podejść inaczej - z bankomatów i wpłatomatów korzystać zbliżeniowo. Zamiast wkładać kartę i ryzykować skopiowanie paska magnetycznego, kartę można zbliżyć. Można też użyć smartfonu (jeśli mamy na nim skonfigurowane karty do płatności) lub wypłacić pieniądze za pomocą kodu BLIK."

I dodał: "Różnica subtelna, ale istotna. Wypłacić Blikiem z bankomatu to nie to samo co płacić Blikiem gdzieś. Bo choć Blik to cudowne pod wieloma względami rozwiązanie, to do "płatności" akurat Blika nie rekomenduję - przegrywa z kartami płatniczymi, albowiem chargeback."
Dodał, że od razu poprosił dziennikarkę, która z nim rozmawiała, o korektę wypowiedzi. Minęło siedem dni, ale nie odpisała, a poprawki też nie było.
Czytaj także: DSA ochroni internautów?

We wtorek wieczorem Konieczny zaktualizował swój wpis o następujące informacje: - Otrzymałem właśnie przeprosiny od "kierownictwa działu gospodarczego" PAP, które o sprawie nie wiedziało.
"Cytuję fragment: "Niedopuszczalnym jest, aby autor artykułu, zwłaszcza że Pan do niego pisał, nie zareagował. Chciałem zapewnić Pana, że przestrzeganie najwyższych standardów jest dla agencji priorytetem i taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Korekta zostanie nadana wkrótce."Doceniam szybką reakcję i dziękuję. Honor PAP uratowany" - napisał.
Naczelny PAP tłumaczy
Zapytaliśmy, jakie konsekwencje Agencja wyciągnęła wobec autorki artykułu. –Skorygowaliśmy błąd w depeszy, gdy tylko dowiedzieliśmy się o jego istnieniu. A sprawę wyjaśniamy — na razie jedynie tyle mogę powiedzieć – przekazał nam Wojciech Tumidalski, redaktor naczelny PAP.

We wtorek o 18:04 pojawiła się korekta depeszy z informacją: "Zmieniamy tytuł oraz pierwszy i czwarty akapit. Chodzi o "wypłacanie" środków BLIK-iem, a nie "płacenie". Przepraszamy".
Jak zauważa Konieczny: "Pół biedy jeden PAP. Ale dziesiątki serwisów to przekleiły, niektóre jeszcze bardziej zwiększając klikbajtowość". Po wtorkowej korekcie nie wszystkie portale, które opublikowały pierwotną wersję, zdecydowały się na jej zaktualizowanie.
Jak sprawdziliśmy, na stronie Pap.pl do środy do godziny 15:26 także nie został zaktualizowany pierwotny tekst i zawiera błędny cytat z wypowiedzi eksperta.










