Spoty konkurentów obok siebie w jednym bloku reklamowym to przypadek, a nie zamierzone działania (opinie)

Gdy w bloku reklamowym w telewizji emitowane są jedna po drugiej spoty konkurujących ze sobą marek, to jest to skutkiem dużego zatłoczenia tych bloków. Reklamodawcom chcieliby wyłączności, ale nie opłaca im się za to dopłacać, a stacje nie są w stanie zagwarantować, że przy obecnym obłożeniu breaków reklama konkurencji w danym bloku się nie pojawi - komentują dla Wirtualnemedia.pl eksperci z domów mediowych.

Beata Goczał
Beata Goczał
Udostępnij artykuł:

Oglądając bloki reklamowe w telewizji nietrudno zauważyć, że praktycznie w każdym z nich pojawiają się reklamy konkurencyjnych względem siebie marek. Zdarza się też tak - najczęściej w blokach w tzw. prime time -że spoty konkurentów emitowane są wręcz jeden po drugim. I tak w jednym bloku reklamowym można natknąć się na pokazywane jedna po drugiej reklamy takich marek jak T-Mobile, Play, Orange i Plus. A także piw Żubr, Tatra, Lech, Warka itp.

Paulina Przetacka, group account director, lider kompetencji TV/video w domu mediowym Carat Polska zwraca uwagę, że sytuacja w przypadku telekomów oraz piwa pomimo tego, że z pozoru jest podobna, wynika z dwóch różnych czynników.

W przypadku piwa spowodowana jest ograniczeniem emisji reklam do tzw. pasma piwnego, które rozpoczyna się po godzinie 20. Oznacza to tyle, że w ciągu dnia reklamodawcy nie mogą w świetle polskiego prawa emitować reklam wyrobów alkoholowych.

- Przy tak mocno ograniczonym potencjale godzinowym na emisję reklam naturalny jest wysoki clutter reklamowy i brak możliwości zapewnienia markom wyłączności w kategorii w ramach jednego breaku reklamowego. W przypadku kategorii telekomów wynika to przede wszystkim z wysokich wydatków reklamowych kategorii, dla której telewizja jest nadal głównym kanałem komunikacji. Kategoria jest trzecią pod względem wydatków kategorią w telewizji. Konkurencyjność w kategorii jest na bardzo wysokim poziomie, kampanie trwają cały rok, a operatorzy prześcigają się w sile kampanii, aby uzyskać jak największy share of voice - wyjaśnia Paulina Przetacka.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/13-mld-zl-na-reklame-telewizyjna-w-i-polroczu-tvp2-z-wiekszymi-wplywami-niz-tvp1 ##

Dodaje, że poprzez intensywność komunikacji, przy sile kampanii ponad 3 tys. GRP miesięcznie (Nielsen Audience Measurement; TG: 16-49) ciężko jest znaleźć break, w którym nie ma żadnego z konkurentów. Dodatkowym czynnikiem jest fakt, że te same produkty, skoro są dla siebie konkurencją mają również podobne grupy docelowe. W związku z tym domy mediowe optymalizując koszty dotarcia do grupy wybierają te breaki, które są do tych grup najlepiej dopasowane. A skoro podobne grupy to wybór również jest często zbieżny.

Piwa i telekomy to nie wyjątek

Wbrew pozorom nie tylko w kategorii telekomów czy piwa zachodzi taka sytuacja. Z analizy przeprowadzonej na danych tv za czerwiec br. wynika, że taka sytuacja występuje często również w kategorii supermarketów, czy kont bankowych.

grafika

- Można więc powiedzieć, że umiejscowienie konkurentów w jednym breaku reklamowym nie jest wprost zależne od siły komunikacji, czy ograniczeń reklamowych, ale również, co oczywiste od ilości graczy na rynku, aktywnych w telewizji – mówi Paulina Przetacka.

Katarzyna Baczyńska, tv director z Codemedia, zwraca też uwagę na kategorię farmacji. Z uwagi na siłę komunikacji reklamodawców farmaceutycznych można znaleźć bloki, w których emitowane są wyłącznie spoty OTC lub/i suplementów diety - czasem konkurencyjne, czasem z zupełnie innych kategorii.

- W efekcie jednak podczas kilkuminutowego bloku widz otrzymuje remedium na wszystkie dolegliwości występujące sezonowo, występujące bez wyraźniej sezonowości, a czasem takie, których istnienia nawet nie podejrzewamy. Najlepszym przykładem jest masowo wykorzystywany styczeń. W przypadku produktów bez wyraźnej sezonowości ze względu na najniższy koszt dotarcia, m.in.  tzw. przeziębieniówki - ze względu na środek sezonu. W tym miesiącu około jedna trzecia wszystkich sprzedanych GRP to właśnie produkty farmaceutyczne - w dużym uproszczeniu co 3 reklama w bloku to właśnie spot z tej kategorii - mówi Katarzyna Baczyńska.

Spoty konkurencji obok siebie na porządku dziennym

Według Katarzyny Baczyńskiej emisja spotów marek konkurencyjnych w bezpośrednim sąsiedztwie jest w zasadzie na porządku dziennym i nie jest to sytuacja nowa, aczkolwiek powody tej sytuacji bywają różne.

- Zjawisko występowania spotów konkurencyjnych marek w bezpośrednim sąsiedztwie nie jest zjawiskiem zamierzonym a w sytuacji idealnej – raczej nie miałoby miejsca. Zapotrzebowanie na takie ustawienie spotów w bloku mogłoby być celowe tylko w sytuacji, gdyby reklamodawca „X” widział, że reklamodawca „Y” dysponuje gorszym (np. droższym) produktem i celowo alokował spot w jego sąsiedztwie. Jest to natomiast niewykonalne z dwóch powodów: nie zgodzi się na to nadawca (zarówno reklamodawca „X” jak i reklamodawca „Y” są jego klientem), po drugie – kwestia ułożenia spotów w bloku reklamowym jest czysto losowa i ma miejsce dopiero podczas podpinania konkretnych spotów do bloku reklamowego. Jedyną gwarancją pozycji w bloku jest wykupienie tzw. pozycjonowania (a więc pozycji najbliżej programu), ale dotyczy to tylko naszej emisji – nie mamy wpływu na spoty, które znajdą się w naszym sąsiedztwie - zwraca uwagę menedżerka Codemedia.

Dodaje, że jeśli reklamodawca lub dom mediowy chce mieć gwarancję wyłączności w bloku reklamowym, to jest to przede wszystkim kwestią pieniędzy. Biura reklamy w nieco inny sposób radzą sobie z tym zagadnieniem (czasem jest to po prostu wysoka dopłata do cen bazowych, czasem konieczne jest wykupienie ogłoszenia płatnego - a więc de facto bloku na wyłączność). - A zagadnienie jest bardzo trudne, bo wykupienie wyłączności przez kilku reklamodawców w ramach jednej kategorii grozi brakiem zasobów pod realizację wszystkich zleceń, do czego stacje w zasadzie nie mogą (i nie chcą) dopuścić ze względu na roczne deklaracje budżetów i zależnych od tego warunków kosztowych - podkreśla Katarzyna Baczyńska w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Ocenia, że wykupienie wyłączności konkurencyjnej z punktu widzenia komunikacji marki nie jest opłacalne. - Co z tego, że w danym bloku będziemy jedyni skoro w następnym ten sam widz zetknie się z trzema kolejnymi reklamami z naszej kategorii? Jak wiadomo, aby zapamiętać (a nawet zauważyć) komunikat konieczne jest obejrzenie danego spotu kilka razy, a im większe zatłoczenie, tym częstotliwość kontaktu z grupą celową odgrywa większe znaczenie. Nakładając na sytuację w telewizji clutter w innych mediach i patrząc zdroworozsądkowo na przyswajanie treści reklam poprzez pryzmat współkonsumpcji mediów, to nie styczność bezpośrednich konkurentów w bloku reklamowym jest największym wyzwaniem. Jest nim przebicie się przez szum reklamowy w ogóle - uważa Katarzyna Baczyńska.

Celowe działanie czy konieczność?

Wydawać by się mogło, że emisja - jedna po drugiej - reklam konkurentów w danej kategorii może mieć sens: widz może porównać dość szybko ich oferty. Okazuje się jednak, że tak się nie dzieje, a reklamodawcy nie chcą pojawiać się obok konkurentów. - Nie spotkałam się jeszcze z sytuacją, aby reklamodawca oczekiwał pojawienia się w tym samym breaku reklamowym z konkurencją. Raczej spotykamy się z sytuacją, kiedy musimy nawet w ramach jednego reklamodawcy rozdzielać konkurencyjne ze sobą brandy. Wyobrażam sobie sytuację kiedy reklamodawca directowy, np. ubezpieczyciel, mógłby chcieć pojawić się w tym samym breaku z konkurencją, kiedy ma pewność, że oferuje najlepszą ofertę na rynku. Biorąc jednak pod uwagę wszystkie kampanie mające na celu budowę świadomości marki oraz wizerunku raczej nie ma to miejsca - mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Paulina Przetacka.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/wydatki-reklamowe-w-polsce-w-2017-roku-2-3-proc-wiecej-internet-i-kina-najbardziej-w-gore-w-sieci-polowa-wydatkow-trafia-do-facebooka-i-google-raport ##

Zwraca przy tym uwagę, że dom mediowy nie ma wpływu na obecność innych brandów z kategorii w tym samym breaku reklamowym, gdyż kupując kampanię nie dostaje informacji od stacji, czy w tym konkretnym breaku znajduje się jego konkurent.

- Polityki handlowe stacji zakładają możliwość dopłaty za wyłączność w breaku, ale działa to głównie w teorii. Stacje borykają się z popytem na czas reklamowy często przekraczającym ich podaż. Wprowadzając w życie dopłaty za wyłączność ograniczają sobie pole manewru do realizacji pozostałych kampanii konkurentów.Z punktu widzenia reklamodawcy - dopłaty za takie warunki są niewspółmierne do możliwych do osiągnięcia efektów. Reklamodawcy nie mogą sobie pozwolić na dopłatę rzędu 30-40 proc. gdyż zbyt istotna jest dla nich efektywność kosztowa kampanii telewizyjnej. Dodatkowo nikt do tej pory nie udowodnił, że wyłączność brandu w kategorii w ramach konkretnego breaku reklamowego w znaczący sposób przełożyła się na zwiększenie efektów marketingowych czy biznesowych, przekraczających poziom koniecznych do poniesienia kosztów. Ciężko więc jednoznacznie powiedzieć czy reklama dwóch konkurencyjnych ze sobą brandów pomaga czy szkodzi - w dużej mierze zależy to od kategorii, komunikacji, grupy docelowej czy celu kampanii. Moim zdaniem w dużej mierze może zaszkodzić, jeśli reklamodawca zdecyduje się na wyłączność w breaku kosztem siły komunikacji - komentuje Paulina Przetacka.

Według Mateusza Czaplickiego, multiscreen trading managera z Zenith pokazywanie reklam konkurentów obok siebie powoduje raczej problem z porównaniem nawet prostych ofert czy nagród. - Oczywiście, w spocie reklamowym jest pokazane „dajemy więcej/lepiej/taniej”, ale jeśli zejdzie się do poziomu szczegółowości oferty/nagrody to często okazuje się, ze jednak tak nie jest. Umieszczenie reklam konkurentów obok siebie pomaga raczej całej kategorii, a nie danej marce, gdyż często odbiorcy maja problem z odróżnieniem czyja to oferta i traktują ja jako reklamę konkurencji - uzasadnia Mateusz Czaplicki.

Ekspert z Zenith dodaje, że nawet gdyby reklamodawca chciał, by jego spot pojawił się zaraz po lub przed reklamą konkurencji, to nie ma takiej możliwości, bo w stacjach nie jest możliwe kupowanie spotów tak, aby były w sąsiedztwie konkurencji. - W tej chwili stacje są wyprzedane i nie mają możliwości zamiany bloków, a co za tym idzie - reklamodawcy nie mają często możliwości omijania konkurencji - mówi Czaplicki.

Zdradza, że montażyści/trafficy bloków reklamowych starają się, aby spoty konkurencyjnych firm nie pojawiały się obok siebie, ale z powodu zbyt dużej ilości reklam nie jest to chyba w tej chwili możliwe. - Dodatkowo, jeśli spoty maja być pozycjonowane, to silą rzeczy konkurencja będzie obok siebie, z uwagi na ograniczoną ilość miejsc premium w bloku reklamowym - dodaje Mateusz Czaplicki.

Zwyczajny tłok i tyle

- Nie doszukiwałbym się celowości w takich sytuacjach. Tak ze strony biur reklamy jako celowych "złośliwości" jak i ze strony samych klientów, którzy nie mogą przecież mieć żadnej pewności w jakim bloku pojawi się akurat spot konkurencji. Myślę, że takie sytuacje mają miejsce z kilku powodów - mówi Maciej Niepsuj, tv buying director w Mullenlowe Mediahub.

- Przede wszystkim kampanie konkurencyjnych podmiotów o porównywalnej sile komunikacyjnej są skonstruowane niemal identycznie chociażby ze względu na podobne grupy docelowe; mamy w nich więc wysokie udziały dużych stacji, dużo prime time, dużo pozycjonowania etc. To, w świetle spadających wyników oglądalności B4, powoduje że takie kampanie "organicznie" pojawiają się w niemal tych samych breakach. I bardzo często spoty bezpośredniej konkurencji są emitowane obok siebie. Biura reklamy z kolei nie chcą lub nie mogą ze względów chociażby na ograniczenia systemowe unikać takich sytuacji. Wysokie opłaty za ekskluzywność w blokach, o ile w ogóle takie formy zakupu są możliwe u poszczególnych dostawców, skutecznie odstraszają zainteresowanych. Takie sytuacje są oczywiście najbardziej widoczne w przypadku klientów, gdzie większość graczy ma duży i podobny potencjał reklamowy, w przypadku średnich lub mniejszych rynków tego problemu w zasadzie nie ma. Oczywiście wyjątkiem są branże, w których reklamowanie się zostało ograniczone do konkretnych przedziałów godzinowych, najlepiej widać to w przypadku piw. W szczytowych sprzedażowo dla branży okresach bloki po 20. składają się przede wszystkim z reklam browarów, które ze swoimi komunikatami konkurują nie tylko z konkurencją ale również w obrębie własnego portfolio. Podobnie zapewne będzie w przypadku bukmacherów którzy z pewnością niedługo uaktywnią się reklamowo a potencjał finansowy tej branży jest również spory – uważa Niepsuj.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Będą dwa nowe sezony "Hotelu Paradise". W programie dwie prowadzące

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"