Zarząd Związku Firm Public Relations sprzeciwia się praktykom przetargowym polegającym na tym, że wewnętrzne działy PR wymagają od razu szczegółowych strategii, które potem wykorzystują, a przetarg odwołują bez rozstrzygnięcia. ZFPR zwraca uwagę, że klienci nieraz już na pierwszym etapie przetargu oczekują przygotowania całościowych strategii komunikacji, zaawansowanych analiz i koncepcji merytorycznych oraz koncepcji kreatywnych, często bez gwarancji rozstrzygania wyboru ofert.
Związek zwraca uwagę na to, że dzieje się tak pomimo, że opracowywania przygotowywane na potrzeby przetargów są chronione prawami autorskim oraz stanowią tajemnicę przedsiębiorstwa firm public relations (więcej na ten temat).
Szymon Sikorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations i agencji Publicon, popiera stanowisko zarządu Związku Firm Public Relations.

- Uważamy, że agencje nie powinny przygotowywać całych strategii komunikacji w postępowaniu przetargowym. Tak samo chciałbym, by wszyscy piarowcy byli etyczni, żeby nie było wojen na świecie, a wszyscy ludzie żyli w atmosferze szacunku i wzajemnej miłości. Myślę, że taki apel, wysłany w tym momencie, to próba odpowiedzi na zarzuty kilku firm zrzeszonych w Związku - które można było znaleźć w mediach w ostatnim kwartale - zarzucające władzom Związku brak wizji - mówi nam Szymon Sikorski.
Zauważa też, że Związek powinien bardziej analitycznie podejść do tego problemu i zastanowić się nad tym, by firmy zechciały za przygotowaną przez agencje pracę odpowiednio płacić. - Żeby poziom usług, etyki i jakości piarowców w Polsce się regularnie podnosił. ZFPR ma ku temu zasoby - dodaje.
Urszulę Niewirowicz, client service director w agencji magnifiCo, cieszy to, że problem wreszcie został oficjalnie poruszony. - Doceniam inicjatywę Związku Firm Public Relations i w pełni popieram jego stanowisko. Coraz częściej zdarza się, że koncepcje przedstawiane w ofertach składanych w przetargach są później wykorzystywane przez firmy organizujące przetarg, który pozostaje nierozstrzygnięty bądź odwołany - wtóruje Niewirowicz.

Podkreśla, że takie postępowanie jest nie tylko pogwałceniem prawa autorskiego - o czym pisze w oświadczeniu ZFPR - lecz również „dotkliwym ograniczaniem działania agencji PR”. - Agencja przedstawionych i wykorzystanych pomysłów nie może już wykorzystać. W mojej ocenie tego typu zapożyczanie jest wysoce nieetyczne - dodaje Urszula Niewirowicz.
Oświadczenie zarządu Związku Firm Public Relations pochwala również Małgorzata Zaborowska, dyrektor zarządzająca agencji United PR.
- ZFPR zajął zdecydowane stanowisko w sprawie przetargów, podczas których stawia się agencjom nadmierne wymagania w zakresie przygotowywanej oferty. Jasno i dobitnie wyraził swój sprzeciw. To bardzo cenna inicjatywa Związku i zasadne są jej przesłanki. Nierzadkie jest bowiem obciążanie agencji zadaniami, które wymagają poniesienia nieproporcjonalnie wysokich nakładów czasu i pracy - zauważa dyrektor United PR.

W opinii Zaborowskiej, tego typu praktyki są w pełni nieuzasadnione. - Zważywszy na to, że wiele przetargów pozostaje nierozstrzygniętych lub posiada niejasne kryteria wyboru oferty - mówi. - Przedstawicielom agencji PR, którzy na co dzień muszą ponosić koszty przygotowania ofert pozostaje mieć nadzieję, że działania Związku w zakresie poprawy standardów przetargowych przyniosą oczekiwane, pozytywne rezultaty - konkluduje Małgorzata Zaborowska.
Z kolei Piotr Czarnowski, prezes agencji First Public Relations, używa mniej wysublimowanych słów i wykorzystywanie strategii PR-owych zgłoszonych do przetargów nazywa kradzieżą.
- Pierwszy przypadek kradzieży całego programu PR odnotowaliśmy już w 1994 roku. Dziś jest cała kategoria klientów, która ogłasza przetargi tylko po to, żeby przywłaszczyć sobie pracę intelektualną agencji albo wybrać najlepszy program i powierzyć go do realizacji najtańszej agencji - mówi Czarnowski.

Prezes First Public Relations twierdzi nawet, że niektóre firmy od lat regularnie organizują przetargi, w których nigdy nie są wybierane agencje. - Udają potem, że sami wymyślili. W ubiegłym roku złapaliśmy potencjalnego klienta na jawnej kradzieży: cynicznie powiedzieli nam, że zbiegiem okoliczności inna agencja wymyśliła dokładnie taki sam program jak my - podaje przykład.
Czarnowski nie jest przekonany, czy zaprezentowane ostatnio stanowisko ZFPR zmieni cokolwiek, cieszy się jednak, że po tylu latach Związek dostrzegł istniejący problem. - A na dodatek to tylko jeden z elementów „dziwności” polskich przetargów na obsługę PR, anomalii odbiegających od prawa i etyki mamy przy tym dużo więcej, więc pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby zabrać się za całościową regulację przetargów - dodaje prezes First Public Relations.

Pełne opinie Szymona Sikorskiego, Urszuli Niewirowicz, Małgorzaty Zaborowskiej i Piotra Czarnowskiego na temat stanowiska zarządu Związku Firm Public Relations o praktykach przetargowych przeczytać można na kolejnej stronie.
Szymon Sikorski, prezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations i agencji Publicon
Jako Stowarzyszenie oczywiście podpisujemy się pod apelem Związku. Uważamy, że agencje nie powinny przygotowywać całych strategii komunikacji w postępowaniu przetargowym. Tak samo chciałbym, by wszyscy piarowcy byli etyczni, żeby nie było wojen na świecie, a wszyscy ludzie żyli w atmosferze szacunku i wzajemnej miłości. Myślę, że taki apel, wysłany w tym momencie, to próba odpowiedzi na zarzuty kilku firm zrzeszonych w Związku - które można było znaleźć w mediach w ostatnim kwartale - zarzucające władzom Związku brak wizji.

Stowarzyszenie skupia specjalistów, małe i średnie agencje. Dla nas sytuacja, kiedy duże agencje będą odpuszczać briefy, gdzie trzeba się napracować, to rewelacja. Małe i średnie firmy chętnie powalczą o te budżety, po które duże agencje się nie pochylą, ponieważ uznają, że powinny być wybrane ze względu na reputację. Nikt przecież agencjom nie każe brać udziału w tych przetargach; z perspektywy agencyjnej, często zdarza mi się odpuścić przetarg, kiedy widzę, że nie mam zasobów na przygotowanie dobrej oferty. Z drugiej strony jednak - nie wiem, czy to jest dobry moment, by odnosić się wysokiej reputacji agencji związkowych. Wystarczy przytoczyć choćby zamieszanie związane z ustąpieniem poprzedniego prezesa Związku.
Produkt sprzedawany przez agencje PR jest bardzo trudny do zweryfikowania. Klient, który zamawia usługę, musi poznać bardzo dobrze agencję, metodę jej myślenia, pracy, jej filozofię, ludzi i sposób rozwiązywania problemów. Możemy na to narzekać, ale "apele" niewiele tu zmienią. Myślę, że Związek powinien bardziej analitycznie podejść do problemu i zastanowić się raczej nad tym, by firmy zechciały za tę pracę odpowiednio płacić, żeby poziom usług, etyki i jakości piarowców w Polsce się regularnie podnosił. Ma ku temu zasoby.
Małgorzata Zaborowska, dyrektor zarządzająca agencji United PR/KetchumZarząd Związku Firm Public Relations zajął zdecydowane stanowisko w sprawie przetargów, podczas których stawia się agencjom nadmierne wymagania w zakresie przygotowywanej oferty. Jasno i dobitnie wyraził swój sprzeciw. To bardzo cenna inicjatywa Związku i zasadne są jej przesłanki. Nierzadkie jest bowiem obciążanie agencji zadaniami, które wymagają poniesienia nieproporcjonalnie wysokich nakładów czasu i pracy.
Zważywszy na to, że wiele przetargów pozostaje nierozstrzygniętych lub posiada niejasne kryteria wyboru oferty tego typu praktyki są w pełni nieuzasadnione. Przedstawicielom agencji PR, którzy na co dzień muszą ponosić koszty przygotowania ofert pozostaje mieć nadzieję, że działania Związku w zakresie poprawy standardów przetargowych przyniosą oczekiwane, pozytywne rezultaty.
Piotr Czarnowski, prezes agencji First Public Relations
Pierwszy przypadek kradzieży całego programu PR odnotowaliśmy już w 1994 roku. Dziś jest cała kategoria klientów, która ogłasza przetargi tylko po to, żeby przywłaszczyć sobie pracę intelektualną agencji albo wybrać najlepszy program i powierzyć go do realizacji najtańszej agencji. Obserwujemy takich, którzy od lat regularnie organizują przetargi, nigdy nie wybierają agencji i udają, że sami wymyślili. W ubiegłym roku złapaliśmy potencjalnego klienta na jawnej kradzieży: cynicznie powiedzieli nam, że zbiegiem okoliczności inna agencja wymyśliła dokładnie taki sam program jak my.
Na świecie za rozbudowane koncepcje komunikacyjne płaci się, podobnie jak w branży reklamowej, nawet jeśli nie zostaną wykorzystane, a przypadki kradzieży zdarzają się bardzo rzadko, ponieważ straty wizerunkowe nieuczciwego zleceniodawcy zwykle są ogromne. U nas nie ma mechanizmu upubliczniania takich przypadków ani ochrony agencji i to właśnie z biegiem lat doprowadziło do zaakceptowanego złodziejstwa.
Nie jestem pewien czy stanowisko ZFPR cokolwiek zmieni, choć dobrze, że po tylu latach dostrzegli problem. A na dodatek to tylko jeden z elementów „dziwności” polskich przetargów na obsługę PR, anomalii odbiegających od prawa i etyki mamy przy tym dużo więcej, więc pewnie lepszym rozwiązaniem byłoby zabrać się za całościową regulację przetargów.
Urszula Niewirowicz, client service director w agencji magnifiCoCieszę się, że ten problem został wreszcie oficjalnie poruszony. Doceniam inicjatywę Związku Firm Public Relations i w pełni popieram jego stanowisko. Coraz częściej zdarza się, że koncepcje przedstawiane w ofertach składanych w przetargach są później wykorzystywane przez firmy organizujące przetarg, który pozostaje nierozstrzygnięty bądź odwołany. Takie postępowanie to nie tylko pogwałcenie prawa autorskiego, lecz również dotkliwe ograniczanie działania agencji PR, która przedstawionych i wykorzystanych pomysłów nie może już wykorzystać. W mojej ocenie tego typu zapożyczanie jest wysoce nieetyczne.











