Utworzenie funduszu misji publicznej zaproponował Jacek Kurski podczas jednej z dyskusji na konwencji programowej Prawa i Sprawiedliwości pod koniec października. Jego zdaniem "oczywiście media publiczne muszą być odbudowane, ale nie mogą być ślepe na to, że istnieją teraz już realni gracze rynkowi, którzy odpowiadają na realne zapotrzebowanie publiczne".
Kurski zapowiedział, że fundusz misji publicznej "będzie stosował coś w rodzaju misji rozproszonej". – Żeby były gremia demokratycznie legitymizowane, które będą dokonywały alokacji zasobów środków publicznych na realizację misji pomiędzy różne podmioty prywatne i publiczne – opisał.
– I to byłby rynek, który nie szedłby za podmiotem (czyli abonament czy rodzaj dotacji), tylko szedłby za treściami. Żeby nie wylewać dzisiaj dziecka z kąpielą. Żeby nie było pomysłu takiego, że skoro Prawo i Sprawiedliwość wraca do władzy, to już przekierujemy wajchę na media publiczne i znowu Republika, czy wPolsce24 i inne obywatelskie zrywy, można powiedzieć wolnościowe, dziennikarskie nagle zostają na lodzie – dodał były prezes TVP.

– Zróbmy równy rynek, równych szans, konkurencji w dostępie do tego pieniądza publicznego. Moim zdaniem wtedy utrzymamy to, co dobrego się stało, jednocześnie z tym imperatywem, żeby państwo wspierały oczywiście media publiczne – ocenił.
Prezes Agory: ważniejsze niezależne instytucje
Bartosz Hojka pytany o ten pomysł na środowej konferencji nie ukrywał sceptycyzmu. – Warto byłoby zapoznać się ze szczegółami tej koncepcji. Ale tak na pierwszy rzut oka nie jesteśmy jakoś przesadnie podekscytowani taką perspektywą. Tworzenie kolejnych instytucji, które będą dystrybuowały pieniądze do mediów publicznych czy prywatnych, wedle kryteriów określonych przez polityków, nie jest moim zdaniem dzisiaj najważniejsze i najbardziej potrzebne rynkowi mediów – powiedział szef Agory.
Przypomniał, że "po 2015 roku populistyczna władza realizowała swoją politykę propagandową m.in. za pomocą transferów publicznych pieniędzy, czy częściowo publicznych pieniędzy ze spółek Skarbu Państwa, do niektórych mediów".

– Dużo ważniejsze od tworzenia kolejnych instytucji, które będą dystrybuowały publiczne pieniądze, jest zapewnienie wszystkim instytucjom, które są związane z rynkiem mediów, całkowitej niezależności – stwierdził Hojka. Jak to bywało z ową niezależnością Agora odczuła, gdy na początku 2021 roku prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów nie zgodził się, żeby firma przejęła kontrolny pakiet udziałów Eurozetu. Firma dopiero dwa lata później, po prawomocnym orzeczeniu sądowym, mogła przeprowadzić tę transakcję.
Natomiast poprzedni szef KRRiT Maciej Świrski nałożył szereg kar na nadawców prywatnych, m.in. należące do Agory Radio TOK FM, za treści krytyczne wobec polityków prawicowych. Duża część tych grzywien została potem uchylona przez sądy.
Media publiczne bez reklam?
Bartosz Hojka wolałby, żeby nadawcom publicznym ograniczyć możliwości emisji reklam. – Żyjemy w takiej rzeczywistości, że z jednej strony media publiczne są subwencjonowane już miliardami złotych, a jednocześnie nadal konkurują z sektorem prywatnym na rynku reklamowym – zauważył.

Zaznaczył, że to jedna z przyczyn tego, że "Polska jest jednym z najtańszych rynków reklamowych w Europie" (w ujęciu per capita).
Szef Agory oczekuje też większego wsparcia ze strony administracji publicznej dla mediów tradycyjnych w konkurencji z globalnymi koncernami cyfrowymi. – We wszystkich krajach, w których media cieszyły się dużym wsparciem, w szczególności regulatorów, te relacje zostały już dawno ukształtowane i to z dużą korzyścią dla całego rynku mediów – stwierdził.
Przedłużają się negocjacje ws. opłat od big techów
We wrześniu ub.r. w Polsce weszła w życie nowelizacja prawa autorskiego, która otwiera mediom tradycyjnym możliwość uzyskiwania opłat od platform cyfrowych za korzystanie z ich treści.
W imieniu czołowych wydawców rozmowy w tej sprawie prowadzi Związek Pracodawców Mediów Cyfrowych. – Jeśli chodzi o perspektywę ich zakończenia, to raczej powinniśmy ją obliczać w kwartałach niż miesiącach – przyznał Bartosz Hojka.

– Największe firmy technologiczne świata są bardzo skuteczne w opóźnianiu wdrożenia tych regulacji i w przedłużaniu tych negocjacji. Wiadomo, że mają interes w tym, aby one zostały wdrożone możliwie jak najpóźniej – zauważył.
Według prezesa Agory prędzej czy później standardy w tym zakresie zostaną wypracowane. – Tak samo jak zostało to wypracowane dla praw autorskich i pokrewnych na innych polach eksploatacji – dodał.
Na początku 2024 roku Agora i 33 innych wydawców prasowych z Europy wspólnie pozwali Google, domagając się ok. 2,1 mld euro odszkodowania za nieuczciwą konkurencję na rynku reklamy internetowej przez ostatnie 10 lat. Agora swoje potencjalne odszkodowanie oszacowała na ponad 44 mln euro.

Bartosz Hojka powiedział, że perspektywy dla firmy dotyczące takich spraw poprawiają się "w związku z kolejnymi stanowiskami wyrażanymi przez Komisję Europejską w sprawach dotyczących tych sporów". – Tu też patrzymy z optymizmem. Ale nie spodziewałbym się żadnych dużych rozstrzygnięć w najbliższych miesiącach – zaznaczył.











