Książka "Dyktatorzy mody". Świat haute couture i jego skandale

Większość artystów to ludzie niedający się upchnąć w żadne ramy i normy, stąd nierzadko uchodzą za skandalistów. Dotyczy to także dyktatorów mody, bo oni również są artystami - mówi PAP Iwona Kienzler, autorka książki "Dyktatorzy mody. Wzloty, upadki, skandale", która 17 listopada trafi do księgarń.

masz / pap
masz / pap
Udostępnij artykuł:
Książka "Dyktatorzy mody". Świat haute couture i jego skandale

Bohaterami swojej książki autorka uczyniła najważniejszych dyktatorów światowej mody – Coco Chanel, Elsę Schiaparelli, Christiana Diora, Yves Saint Laurenta, Vivienne Westwood, dom mody Gucci, Gianniego i Donatellę Versace oraz Alexandra McQueena.

W rozmowie z PAP Iwona Kienzler – zapytana, czy świat mody najczęściej wiąże się ze skandalami – zaznaczyła, że "trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie, bo świat mody zmieniał się przez lata". "Obecnie jest to dość osobliwe połączenie świata sztuki i show-biznesu, a od czasów Gianniego Versace, który praktycznie stworzył top modelki, dziewczyny występujące na pokazach mody są prawdziwymi gwiazdami" - wskazała.

Świat mody niejednokrotnie przeplata się z innymi dziedzinami sztuki. "Znani projektanci projektują stroje do filmów, a w swoich projektach czerpią inspiracje z kina, rzeźby czy malarstwa. I nie jest to wymysł naszych czasów, bo już Elsa Schiaparelli, znana projektanta mody doby międzywojnia, sięgała po sztukę, współpracując z Salvadorem Dalim" – powiedziała Iwona Kienzler. "Większość artystów to ludzie niedający się upchnąć w żadne ramy i normy, stąd nierzadko uchodzą za skandalistów. Dotyczy to także dyktatorów mody, bo oni również są artystami" – podkreśliła.

Nierzadko zdarza się, że projektanci celowo tworzą kontrowersyjne pokazy, licząc, że wywołany w ten sposób szok czy skandal przełoży się na sukces finansowy. "Nie bez przyczyny Coco Chanel mawiała, iż warto zaskakiwać, żeby pozostać niezastąpionym. Współcześni kreatorzy organizują pokazy w nietypowych miejscach: w kościołach, halach targowych, w muzeach, na dworcach i lotniskach czy, jak uczynił to w 2015 r. Carl Lagerfeld, w kasynie" – zwróciła uwagę autorka. "Zresztą ten ostatni projektant zadziwił świat, prezentując swoją kolekcję w 2007 r. na Chińskim Murze" – dodała.

Iwona Kienzler zaznaczyła, że szokujące pomysły obejmują też same kolekcje. W 2012 r., w trakcie Londyńskiego Tygodnia Mody, odbył się pokaz kolekcji Robyna Colesa, wcześniej znanego jako projektant kapeluszy. "I było to dość osobliwe wydarzenie, bowiem modele i modelki, wśród których nie zabrakło nawet kobiety w zaawansowanej ciąży, pojawili się na wybiegu zupełnie nadzy" – powiedziała autorka książki. Spore kontrowersje wywołała także kolekcja Charliego Le Mindu, który tworząc ją, czerpał inspiracje z berlińskich domów publicznych doby międzywojnia. "Na wybiegu powiało nagością i erotyzmem, balansującym na granicy z pornografią, ale w tym przypadku zabieg się udał, bo projektant został zauważony. W konsekwencji rozpoczął współpracę z gwiazdami sceny, z Lady Gagą na czele" – zaznaczyła.

Autorka książki zastrzegła jednak, że skandal i szok w czasie pokazów nie zawsze bywa kluczem do sukcesu, o czym w 2009 r. przekonała się chociażby Vivien Westwood. "Kolekcja męska jej autorstwa, zatytułowana +Tolerancja+, zaprezentowana na mediolańskim Tygodniu Mody, która zainspirowana była stereotypowym wizerunkiem Cyganów, zebrała porządne cięgi od krytyków" – przypomniała Iwona Kienzler. "Jeszcze gorzej przyjęto pokaz mody zorganizowany w rumuńskiej Konstancji w 2009 r., na którym zaprezentowano kreacje inspirowane mundurami Wehrmachtu z czasów III Rzeszy! Wprawdzie o kolekcji było głośno, ale nie trafiła na salony" – powiedziała.

"Haute couture jest częścią sektora reklamowego"

W rozmowie z PAP dziennikarka, publicystka, specjalistka od mody i stylu życia Joanna Bojańczyk oceniła, że "haute couture jest częścią sektora reklamowego". "Ma nielicznych klientów – rzędu może tysiąca osób na całym świecie, a może nawet i tyle nie. Jest to jednak potężna broń reklamowa, która sprawia, że o tym się mówi, pokazuje się zdjęcia i transmisje telewizyjne z pokazów, a informacje o nowych kolekcjach trafiają na portale plotkarskie" – wyjaśniła. "Czy ktoś będzie interesował się szarą garsonką, jeansami czy czarnym swetrem? Nie! Trzeba pokazać coś wyskokowego. Haute couture właśnie po to jest" – podkreśliła Joanna Bojańczyk. Dziennikarka przypomniała, że w latach pięćdziesiątych i sześćdziesiątych haute couture przeżywała swój złoty okres – jej klientkami były bogate Amerykanki, mieszkanki Bliskiego Wschodu, również grupa zamożnych klientek z Europy. "Kiedy w latach sześćdziesiątych zaczęło się, a potem w siedemdziesiątych rozwinęło pret-a-porter czy gotowe krawiectwo na masową skalę, haute couture straciła dawny charakter" - powiedziała.

Bojańczyk zaznaczyła, że obecnie w przestrzeni publicznej haute couture jest rodzajem luksusowej ciekawostki, po której nie oczekuje się niczego więcej. "Ale działa to profesjonalnie. Projektantom skupionym w paryskiej Izbie mody Haute Couture stawiane są wysokie wymagania. Ta maszynka produkuje ileś tam wspaniałych sukni rocznie, każda w cenie niezłego samochodu. Ale przełożenie na rzeczywistość ulicy jest żadne" – wyjaśniła znawczyni mody.

Zapytana, czy dzisiejsza haute couture ma coś wspólnego ze sztuką, Joanna Bojańczyk wskazała, że "jeśli chodzi o projekty i wykonanie, to na pewno w wielu nietrudno się doszukać wartości artystycznej". "Projektanci i krawcy bywają bardzo utalentowani, ich pracy nie można odmówić jakości i wartości artystycznej. Czasami naprawdę są to piękne rzeczy" – dodała. Zaznaczyła jednocześnie, że "cel istnienia tego bardzo drogiego sektora współczesnej mody obecnie jest już wyłącznie komercyjny. Taki też charakter - jako reklama - mają kreacje, w których widzimy celebrytów na czerwonych dywanach. One są pasem transmisyjnym marki między marką a masowym klientem. Mam na myśli dywany międzynarodowe, w Polsce tego nie ma" - powiedziała.

Zwróciła również uwagę, że "wartość użytkowa haute couture też jest niewielka, chyba że zawartość użytkową uznamy dochody z reklamy". "Po to, aby sprzedać szminkę Chanel, trzeba wykreować atmosferę wokół marki, a potem ją podtrzymywać. Mistrzem w podtrzymywaniu mitu nieżyjącej od 50 lat założycielki jest właśnie Chanel. Robią to po mistrzowsku" – podsumowała Joanna Bojańczyk.

Książkę "Dyktatorzy mody. Wzloty, upadki, skandale" Iwony Kienzler wydała Lira.

masz / pap
Autor artykułu:
masz / pap
Author widget background

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Właściciel TVN wybierze Netfliksa? Ruszyły negocjacje ws. HBO Max

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Zmarł Rafał Kołsut. Jako dziecko był gwiazdą "Ziarna"

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

Ziętara zginął, bo był dziennikarzem. Kto i dlaczego straszy teraz media, które o tym piszą?

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

KRRiT przedłuża koncesje. Chodzi m.in. o stacje Polsatu i Canal+

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Polsat Box udostępnił za darmo wiele kanałów

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"

Współpracownica Agory bez pieniędzy po porodzie? Firma odpowiada "Solidarności"