"Heweliusz" to 5-odcinkowy serial w reżyserii Jana Holoubka na podstawie scenariusza Kaspra Bajona. Jest to fabularna historia największej katastrofy żeglugi cywilnej w Polsce, w której zginęło 56 osób, 20 marynarzy i 36 pasażerów, w tym dwójka dzieci. Do tragedii doszło w nocy z 13 na 14 stycznia 1993 roku.
Premiera serialu na Netfliksie nastąpi 5 listopada. Od razu będą dostępne wszystkie odcinki.
Zdjęcia do serialu nagrano w Świnoujściu, Gdyni, Szczecinie, ale także w Warszawie. Ujęcia wodne kręcone były w Brukseli oraz na Morzu Bałtyckim. Duży atut serialu to, zdaniem naszych rozmówców, odwzorowanie szarej rzeczywistości Polski początku lat 90.

Serial "Heweliusz" na Netflikie od 5 listopada
Rozmawiamy z Kają Szafrańską, która wraz z mężem jeździła śladami miejsc pokazanych w serialu. Nagrywała materiały do swojego kanału na Youtube. Była na największej niemieckiej wyspie, Rugii. U jej brzegu, około 40 kilometrów od Sassnitz leży wrak promu "Heweliusz".
– Objechaliśmy pół świata śladami różnych seriali. Wybraliśmy się z kamerą, by nakręcić materiał na temat prawdziwej historii Heweliusza. Bo serial to fikcja, ale oparta na faktach – mówi Kaja Szafrańska w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
– Jestem z Ursynowa i kupiłem to, że przenosimy się do 1993 roku roku. Mieszkała tam żona kapitana, widzimy szare klatki schodowe czy dziecko, które odprowadza to szkoły, którą wszyscy kojarzą – dodaje Dawid Muszyński, naczelny naEkranie.pl.

– Czuć posttransformacyjny klimat szarej Polski styczniowej. Widzimy budy z zapiekankami, Stargard Szczeciński, Szczecin, który udaje Gdańsk czy Świnoujście z tamtych czasów – wylicza Szafrańska.
Dlaczego serial "Heweliusz" jest fikcją opartą na faktach?
– W Polsce robi się mało true crime'u, w USA o to łatwiej, bo nie ma takich ograniczeń związanych z wykorzystaniem wizerunku . Tymczasem wciąż żyją osoby, które ocalały. Trzeba było dopilnować, żeby w żaden sposób nie przekroczyć granicy dobrego smaku. Historia zatonięcia Heweliusza nigdy nie została do końca wyjaśniona . Serial jest wizją tego, co doprowadziło do katastrofy. Nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Widać jednak solidny research faktów – opowiada nasza rozmówczyni.
Praca nad "Heweliuszem" to 105 dni zdjęciowych. Trzeba było pokazać, jak prom "Jan Heweliusz" trafił na potężny sztorm o sile 12 stopni w skali Beuforta.
– Na jeden odcinek wypadło średnio po 20 dni zdjęciowych. Ujęcia wodne kręcono w Belgii w specjalnym studiu. To istotny element tej narracji, są bardzo realistyczne. Trudno było je pokazać. Ale to się udało. Nie dziwię się ludziom, którzy go oglądali, że byli zachwyceni Widać w nich ogromny budżet. Efekty specjalne są na na poziomie, którego nie powstydziłyby się produkcje zagraniczne – opowiada.

– Czujemy ból, zmęczenie i wychłodzenie aktorów podczas tonięcia Heweliusza – ocenia Dawid Muszyński.
– Sceny w pontonie czy z helikoptera, samego zatapiania się Heweliusza to światowy poziom. Do tej pory widzieliśmy w przedstawianiu tego typu katastrof w polskim kinie uciekający obiektyw czy trzęsącą się kamerę. Tu człowiek siedzi w kanapie i czuje, jakby tam był. Produkcja wytrzymuje zmierzenie się z tak trudną do opowiedzenia tragedią. Czujemy się jak na produkcji Jamesa Camerona – dodaje Szafrańska.
Heweliusz | Oficjalny teaser | Netflix
Czy Heweliusz faktycznie będzie najlepszym polskim serialem w historii? Oboje rozmówcy są zgodni, że takiej polskiej produkcji jeszcze nie było.

– Nie wiem czy to najlepszy polski serial, ale wgniata w fotel. Na pewno będzie najdroższym. To cztery lata pracy, historia, którą wiele osób pamięta, ale trudna do opowiedzenia. Bo wydarzyła się naprawdę. Śmierć rozrywkowa, obecna w kinie jest czymś zupełnie innym. Tu w czołówce słyszymy autentyczny "Mayday", czyli sygnał ratunkowy nadawany przez Heweliusza. To robi duże wrażenie. Już samo to daje nam bardzo mocny punkt wyjścia do historii – ocenia Kaja Szafrańska.
– To będzie najlepszy polski serial. Świetnie opisany scenariusz, który zaczyna się od wielkiego walnięcia w stylu Hitchcocka. W kolejnych odcinkach dowiadujemy się, co wydarzyło się na promie i co doprowadziło do tragedii. Dowiadujemy się, jak polskie państwo chciało odsunąć od siebie odpowiedzialność i zrzucić na kapitana – dodaje Dawid Muszyński.

Zdaniem naczelnego NaEkranie.pl pokazanie politycznej odpowiedzialności jest charakterystyczne dla Jana Holoubka, który podobny wydźwięk pokazał w serialu o powodzi "Wielka woda" czy w dramacie "25 lat niewinności. Sprawa Tomka Komendy". – W tych produkcjach widzimy słabość państwa, gdzie najsłabsze ogniwa to ludzie – dodaje Dawid Muszyński.
"Heweliusz": gra aktorska na najwyższym poziomie
W serialu "Heweliusz" wystąpili tacy aktorzy jak Magdalena Różczka jako Jolanta Ułasiewicz, Borys Szyc jako kapitan Andrzej Ułasiewicz, Michał Żurawski jako Binter oraz Jan Englert i Magdalena Zawadzka jako rodzice Bintera. Zagrali również między innymi Jacek Koman, Mirosław Zbrojewicz, Andrzej Konopka, Tomasz Schuchardt, Justyna Wasilewska, Konrad Eleryk, Anna Dereszowska i Michalina Łabacz.
Oboje moich rozmówców wskazuje na grę aktorską jako jeden z głównych atutów filmu. – Fenomenalne role Konrada Eleryka i Justyny Wasilewskiej. To aktorstwo na najwyższym poziomie w bardzo dobrze opowiedzianej historii – mówi Kaja Szafrańska.

– Wielu bohaterów zostało świetnie nakreślonych. Michał Żuławski, Konrad Eleryk, Tomasz Schuchardt, Michalina Łabacz jako żona i matka – wylicza Dawid Muszyński.
A jakieś gorsze momenty produkcji? – Trudno mi takie znaleźć. Może nieco odstają te momenty, kiedy akcja zwalnia? Ale im więcej ogląda się "Heweliusza", tym bardziej dostrzega tam dużą dbałość o detal – dodaje. Szafrańska dodaje, że "ogląda polskie seriale od wielu lat, jednak czegoś tak dobrego jeszcze nie widziała".











