SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Sąd: Wielokrotne publikowanie pirackich plików bez wpływu na straty właściciela praw autorskich. Prawnicy skrajni w ocenach

Sąd Apelacyjny w Warszawie uznał, że dalsze udostępnianie pirackich kopii utworów opublikowanych w internecie nie powoduje automatycznego wzrostu szkody podmiotu, do którego należą prawa autorskie. Sąd wyjaśnił, że użytkownicy niezależnie od liczby kopii w sieci mogą sięgnąć do pliku który został zamieszczony tam jako pierwszy. Wyrok i uzasadnienie budzą skrajne oceny prawników.

Dołącz do dyskusji: Sąd: Wielokrotne publikowanie pirackich plików bez wpływu na straty właściciela praw autorskich. Prawnicy skrajni w ocenach

14 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Sam
Praca online jest teraz tak latwa w Internecie. Mozesz zarobic znaczna kwote w ciagu zaledwie kilku godzin. Moja dzienna wyplata to 600 $, po prostu pracuje kilka godzin na Facebooku

Mozesz to sprawdzic tutaj ... >>>>>>>> w­w­w.E­a­r­n­5­5.c­o­m™
odpowiedź
User
prawnik
SO w Warszawie próbuje w ten są sposób walczyć z trollingiem prawnym. Przy użyciu tego prawa, które Sejm nam dostarcza. Więc i słowa uzasadnienia są nieco ułomne, choć trafnie oddają myśl główną - odszkodowania służą naprawie szkód, a nie nieuzasadnionemu zarobkowi.
Brawo dla kolegów i koleżanek z SO!
odpowiedź
User
Inny prawnik
Wyrok jest sprawiedliwy, bo trzeba uwzględnić dwie kwestie:
1. Podręcznik nie był z pewnością wart 3500 zł
2. Wyrok powinien odnosić się do praktycznego stanu - czyli tego jak działa ten serwis.

I słusznie w uzasadnieniu pada, że kluczowe było pierwsze udostępnienie, bo nawet jeśli później ten plik zostałby dodany do kolejnych kont miliard razy, to wystarczył ten jeden, aby ktokolwiek mógł owy podręcznik znaleźć i pobrać. Kolejne powielenia nie miały znaczenia - ani w wyszukiwarce serwisu, ani w Google, który z automatu odrzuca podobne wyniki.

Dlatego:
1. Wyrok słuszny, choć można polemizować z jego efektem końcowym, gdyż...

2. Można założyć, że każdy kto powielił plik na swoje konto - był tym zainteresowany i może zapoznał się z treścią. O ile żądanie 3500 zł było czystym trollingiem i słusznie zostało odrzucone, to każdy kto powielił - powinien jako nauczkę zapłacić realny koszt tegoż. Tylko w celach nauczki/prewencji co wierzcie mi byłoby nad wyraz skuteczne, bo gdyby nagle nawet tą dychę ktoś zapłacić musiał, to na przyszłość sto razy by się zastanowił przed udostępnieniem czegokolwiek. Wszelkie tzw. Janusze oszczędności zeszliby na zawał o tą dychę.

3. Nie powinno się odpuścić w poszukiwaniu pierwszej osoby, która podręcznik skopiowała i umieściła w sieci - tego źródła. To jest tak naprawdę winny i tą osobę także powinno się ukarać - przykładnie wysoko, oraz rozgłosić to medialnie, aby był komunikat dla innych, którzy chcieliby się pierwsi podzielić, że nie warto. Poza samą karą to powinno mieć wymiar prewencyjny. I to właśnie od tej osoby autorzy podręcznika powinni dochodzić wysokiego zadość uczynienia, a nie pójść na łatwiznę i ścigać o większe pieniądze potencjalnie każdego. Tak, bay ich roszczenia też były usatysfakcjonowane, ale od tego, kto faktycznie naruszenia się dopuścił.

4. Cały czas umyka w tym wszystkim sama działalność serwisu, który służy nadal często niestety do udostępniania plików z naruszeniem praw autorskich i jego właściciele w moim odczuciu robią zbyt mało, aby temu przeciwdziałać. Proszę wejść na ich stronę i wpisać np. dowolnego wykonawcę muzycznego (np. Katy Perry). W każdej chwili można pobrać stamtąd praktycznie całe dyskografie kogokolwiek z nielicznymi wyjątkami, gdzie artysta lub wytwórnia naprawdę poważnie się do nich doczepili i pliki zdjęli. Poza tym odpowiedzmy sobie na pytanie - czy serwis byłby tak popularny, gdyby nie było tam tych plików? Brakuje rozwiązań prawnych, które pozwoliłyby skutecznie ścigać takie właśnie miejsca w sieci, które żyją z tego, że znajduje się tam to, co się znajduje. Tylko wszyscy udają greka, że nie wiadomo o co chodzi.

Wyrok jednak przyjmuję jako zwycięstwo zdrowego rozsądku oraz wiedzy nad niestety swego rodzaju trollingiem, gdzie faktycznie mogłoby nawet dojść do sytuacji, że autorzy zarobiliby więcej na piractwie niż na legalnej sprzedaży - totalnie paranoiczna sytuacja, z której w przyszłości wydawcy mogliby nawet korzystać celowo, gdyby teraz tego nie zablokowano. Opłacałoby się piracko umieścić w sieci własny produkt i czekać na jego rozpowszechnienie, by później podawać do sądu i zarabiać więcej niż na sprzedaży. Nie byłby to stan normalny i akceptowalny.
odpowiedź