Jak informuje Fox News, Elon Musk dołączył do rosnącej grupy osób rezygnujących z subskrypcji Netflix. Powodem jest krytyka serialu animowanego "Martwy punkt: Paranormalny Park", który według konserwatywnych komentatorów promuje wątki transpłciowe wśród dzieci. Serial był adresowany do widzów od 7. roku życia. Fala krytyki nasiliła się po wpisie konta Libs of TikTok, które opublikowało fragment animacji, gdzie jedna z postaci ujawnia się jako osoba transpłciowa.
– To nie jest w porządku – napisał na portalu X Musk. Później zaczął udostępniać posty wzywające do anulowania subskrypcji platformy i krytykujące jej politykę. Ich autorzy twierdzą, że Netflix popierając politykę inkluzywności i różnorodności, otwarcie dyskryminuje białych ludzi. – Anuluj Netfliksa dla zdrowia swoich dzieci – zaapelował do 227 mln obserwujących Musk.

Oba bojkoty związane ze śmiercią Kirka
Twórca serialu "Martwy punkt: Paranormalny Park" Hamish Steele, został oskarżony przez część komentatorów o negatywne wypowiedzi na temat zamordowanego aktywisty Charliego Kirka. W sieci pojawiły się rzekome zrzuty ekranu, w których Steele miał nazwać Kirka "nazistą" i krytykować brytyjskiego premiera Keira Starmera za wyrażenie współczucia po śmierci młodego konserwatysty.
Dwa sezony obejmujące łącznie 20 odcinków kreskówki "Martwy punkt: Paranormalny Park" są dalej dostępne także w polskiej wersji serwisu Netflix. Reżyser stwierdził, że nie świętował śmierci Kirka, a sugestie prawicowych internautów jakoby gigant streamingu promował jego serial są kłamstwami. Produkcję zakończono w 2022 roku.
Według telesatellite.com, odsetek prawicowych subskrybentów Netfliksa w Stanach Zjednoczonych szacuje się na 30 proc. Nie wiadomo ile osób posłucha Muska i anuluje subskrypcję. Na początku roku platforma miała 301 mln abonentów na całym świecie.

Z bojkotem musi się zmierzyć nie tylko Netflix. Amerykańska dziennikarka Marisa Kabas poinformowała na Bluesky, że Disney+, Hulu, ESPN między 17 a 23 września straciły 1,7 mln płacących subskrybentów. Wskaźnik rezygnacji miał w tym czasie wzrosnąć o 436 proc.
Zbiegło się to z zawieszeniem emisji programu "Jimmy Kimmel Live!" w sieci ABC. Jego autor obwinił prezydenta Stanów Zjednoczonych Donalda Trumpa i prawicę za zbijanie kapitału politycznego po morderstwie konserwatywnego aktywisty. Kontrolowany przez otoczenie Trumpa regulator FCC zasugerował, że stacje z sieci ABC mogą stracić koncesje.
Ostatecznie po fali krytyki ze strony lewicowo-liberalnych użytkowników Disney, do którego należy ABC, przywrócił program Kimmela. Część stacji lokalnych wchodzących w skład sieci ABC (nie wszystkie należą do Disneya) zdecydowało, że u nich format nie będzie się pojawiał. Emitują dodatkowe pasmo informacyjne.

O rezygnacji z subskrypcji informowali nie tylko amerykańscy internauci. Zrzut ekranu z komunikatem o wyłączeniu usługi zamieścił m.in. Jakub Wątły, YouTuber, związany przez wiele lat z Superstacją. – Nie chodzi wyłącznie o Kimmela, bo takich jak On jest więcej: Moran, Colbert czy Dowd - wszystkich zwolnił Trump. Chodzi o to co i komu można oraz czego i komu nie można – napisał.
Netflix krytykowany przez polityków PiS
Na przykład w 2021 roku platforma streamingowa Netflix udostępniła polski horror "W lesie dziś nie zaśnie nikt 2". Znalazły się tam sceny wyśmiewające Wojska Obrony Terytorialnej. W rozmowie z Wirtualnemedia.pl amerykańskiego giganta skrytykowali posłowie Prawa i Sprawiedliwości. Jan Mosiński mówił o "pluciu na mundur żołnierza polskiego".
Wcześniej poseł Marcin Horała zasugerował, że m.in. Netflix mógł wpłynąć na uczestników antyaborcyjnych protestów. – Młodzież jest teraz głównie wychowywana przez Netfliksa, TikToka i tego rodzaju instytucje, gdzie ten liberalno-lewicowy światopogląd dominuje i wszelkim złem jest kościół, rodzina, ojczyzna. To jest sączone młodym do głowy – stwierdził w rozmowie z Onetem.

Poseł Kamil Bortniczuk stwierdził natomiast, że Netflix przemyca w swoich produkcjach lewicowe treści i w ten sposób wpływa na poglądy młodych ludzi, które częściej niż kiedyś są lewicowe. Parlamentarzysta stwierdził nawet, że na platformie streamingowej jest osobna kategoria poświęcona lesbijkom.
Ówczesny minister edukacji Przemysław Czarnek w rozmowie z "Faktem" zabrał głos na temat dzieci, które miały rzucać się w szkołach na ziemię, naśladując bohaterów "Squid Game". – Po apelach nauczycieli i rodziców nasz resort przyjrzy się tej produkcji. Jesteśmy w stałym kontakcie z kuratorami, którzy będą badać ten problem. Takie treści nie powinny mieć miejsca – zapowiedział.











