Piractwo w Polsce niczym mityczny smok: odetniesz głowę, wyrastają dwie. Jak walczy z nim branża filmowa?

W Polsce wciąż jest wiele serwisów, które oferują nielegalnie filmy i seriale. Reklamują się w najlepsze na Facebooku, TikToku czy Instagramie. A straty łącznie sięgają już 7 miliardów złotych. Dlaczego walka z piractwem jest taka ciężka? – Nie jesteśmy sprawczy, nie ma ustaw, przedsiębiorcy są zostawieni sami sobie – ocenia jeden z dystrybutorów.

Rafał Badowski
Rafał Badowski
Udostępnij artykuł:
Piractwo w Polsce niczym mityczny smok: odetniesz głowę, wyrastają dwie. Jak walczy z nim branża filmowa?
Fot. chatgpt

Niedawno opisaliśmy historię CDA, serwisu, który jeszcze 10 lat temu budził u branży filmowej w Polsce śmiech na sugestie, że walczy z nielegalnymi treściami na swojej stronie. To się jednak zmieniło przez 10 lat i dziś ta sama branża przyznaje, że firma Ćwieków jest ważnym ogniwem dystrybucji filmów w Polsce.

Justyna Troszczyńska z Media4Fun, agencji consultingu filmowego, zwraca jednak uwagę, że prawdziwym problemem w Polsce są inne serwisy oferujące dostęp do nielegalnych treści.

W sieci funkcjonuje wciąż wiele serwisów, które w łatwy sposób oferują dostęp do nielegalnych treści i śmiem twierdzić, że Media4Fun jest jedynym podmiotem z branży dystrybucyjnej, który aktywnie działa na rzecz zwalczania tego procederu. Aktywnie też jesteśmy blokowani przez prokuraturę, która w sprawie ekino-tv.pl konsekwentnie umarza wszelkie postępowania i odmawia wszczęcia śledztwa, mimo iż w zawiadomieniach wskazujemy bardzo konkretne tropy, firmy, nazwiska.

Justyna Troszczyńska
Media4Fun, agencja consultingu filmowego

— W CDA możemy wcisnąć guzik i oni działają. Jednak walka z piractwem ze strony dystrybutorów jest mniej więcej podobna do sytuacji z autami. Wyobraźmy sobie, że w całej Warszawie kradną samochody, a my musimy przez cały czas sprawdzać, czy nasz nie został ukradziony — dodaje Mariusz Łukomski, szef Monolith Films w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Zwraca uwagę, że w naszej części Europy z wielu powodów walka z nielegalnymi treściami jest bezowocna.

— Piractwo mocno dotyka kraje Europy Środkowo-Wschodniej i jest to jak walka ze smokiem, Odetniesz głowę, a wyrastają dwie. Złapany za rękę może dostać kilka miesięcy więzienia w zawieszeniu i niewielką, z punktu widzenia strat, jakie wyrządzi, grzywnę w wysokości do 200-300 tysięcy złotych — mówi. A tych "złapanych za rękę" jest niewielu.

— Takie serwisy mają serwery na przysłowiowych wyspach Hula-Gula. Mają zarówno content z Hollywood, jak i niezależnych dystrybutorów. To kwestia konstrukcji prawa oraz know-how policji i prokuratury. Jedni i drudzy są zajęci innymi rzeczami, a takie sprawy zalegają ich biurka. Młyny sprawiedliwości mielą powoli. W Polsce jest mało ludzi znających nowoczesne technologie. Prawo jest tak skonstruowane, że pomoc prawna innego państwa w znalezieniu sprawców jest skomplikowana i trwa wiele miesięcy. Kamera może nagrać kradzież portfela na ulicy, a sprawy prania pieniędzy to wiele miesięcy pracy — dodaje Mariusz Łukomski.

Jak mówi Troszczyńska, cała branża do prawda zawsze deklaruje, że pomoże, ale zwykle kończy się na zapowiedziach. Dlaczego tak się dzieje?

– Trochę im się nie chce. Gdy znany horror zaczął być dostępny z nielegalnych źródeł, zgłosiłam się do branży z prośbą, by dołączyli do zgłoszenia sprawy do prokuratury. Oczywiście mówili, że trzymają kciuki, że są zbulwersowani, ale de facto nie chcieli się wychylać. I tak jest często w podobnych przypadkach – opowiada właścicielka Media4Fun.

Mariusz Łukomski z Monolith Films widzi to nieco inaczej. — Nie jesteśmy sprawczy, nie ma ustaw, przedsiębiorcy są zostawieni sami sobie i dotyczy to innych branż. Nie chodzi o rygorystyczne prawo. Nie ma narzędzi do egzekucji tego prawa — wyjaśnia.

O 10 premiera filmu na VOD, o 11 już na pirackich stronach

Filmy w serwisie z dostępem do nielegalnych treści pojawiają się dosłownie kilka godzin po publikacji w serwisach VOD czy premierze kinowej. Jedyne co można zrobić, to likwidować linki z wyszukiwarek, ale serwis i dostępność tytułów pozostają niezmienne. Troszczyńska opisuje, jak z reguły wygląda sytuacja z premierą dużego hitu filmowego na platformach VOD w Polsce.

— O 10 mam premierę filmu na platformach, a o 11 już widzę w nielegalnych źródłach "obejrzyj za darmo". Film można ściągnąć z innych serwisów. Platformy VOD niby są zabezpieczone, ale zabezpieczenia wymyślił człowiek, więc jest je w stanie obejść. Nie ma filmu, którego nie można byłoby ściągnąć. Tak było w ostatnich miesiącach na przykład z Mission Impossible 8 czy F1 z Bradem Pittem — dodaje.

Justyna Troszczyńska wskazuje na konkretny przykład serwisu, który działa w takich warunkach — to wspomniane już wcześniej przez nią ekino-tv.pl.

– To są nielegalne, zagraniczne źródła, odsyłające do zewnętrznych serwisów. Serwis twierdzi, że to jedynie linki do zewnętrznych serwisów publikujących ponoć legalne treści – uwaga – również powołuje się na YouTube – ale chcąc skorzystać z tychże linków należy uiścić dodatkową opłatę. Nie ma możliwości wysłania zgłoszenia naruszenia treści, tak jak nie ma kontaktu z serwisem, by usunął agregację linków do nielegalnie opublikowanych filmów – zaznacza Troszczyńska.

Natomiast w przypadku takich serwisów jest bardzo agresywna reklama w mediach społecznościowych – wystarczy w wyszukiwarkę Facebooka wpisać hasło ekino-tv, by odnaleźć szereg profili gromadzących społeczności, gdzie najnowsze filmy są intensywnie promowane. Często są to promocje płatne.

Ekino-tv bez skrępowanie reklamuje się na Facebooku, TikToku czy Instagramie. – To bezczelna reklama, czytamy o bezpłatnym dostępie do filmów, a plakat filmu linkuje do ekino ma hasło "nie płać na Netfliksie" – tłumaczy Troszczyńska.

Nie tylko e-kino.tv

Takich stron jest oczywiście wiele, kilka nawet udało się z inicjatywy Media4Fun skutecznie zamknąć. Ten serwis jest o tyle warty uwagi, że swobodnie korzysta z legalnych źródeł promocji i komunikacji.

– Wielokrotnie zwracaliśmy się do dużych dystrybutorów, fundacji promujących kulturę, czy organizacji walczących o prawa twórców do wynagrodzeń, jednak wszyscy nabierają wody w usta. Nie ma na stronie adresu i numeru telefonu to trudno, zostawiamy, ponarzekamy i nic więcej — opisuje Troszczyńska.

– W ramach ciekawostki – zgłosiłam się do kilku dystrybutorów, czy nawet dużego studia filmowego, którzy najgłośniej krzyczą ws piractwa. Chodziło tylko o dołączenie do zawiadomienia, by wzmocnić siłę przekazu dla organów ścigania. Efektów łatwo się domyślić, wszyscy jednogłośnie wsparli tę walkę trzymając z zaangażowaniem kciuki – mówi.

Opowiada jednak, że niedawno Media4Fun udało się uzyskać akt oskarżenia w sprawie innego serwisu: filman-cc.pl i jego klonów.

– Filman korzysta z jednej bazy użytkowników, którą swobodnie sobie przenosi w razie problemów. Gdy jest za dużo zgłoszeń, prokuratura może zacząć się interesować. I wtedy przenoszą sobie bazę użytkowników, którzy logują się starym kontem do nowej domeny, a jest ich kilka. — Jednym z klonów filmana jest vodi.pl – mówi Troszczyńska.

Na stronie czytamy komunikat: "Wszystko w jednym miejscu! Oglądaj bez limitu materiały wideo i całe serie filmów oraz słuchaj podcastów". Dostęp kosztuje jedynie 78 złotych miesięcznie. Przy rocznym trzeba zapłacić 780 zł, vodi.pl kusi więc użytkowników dwoma miesiącami za darmo.

Takie serwisy nie mają żadnych skrupułów. Jak wiele innych stron z nielegalnymi treściami, dobrze pozycjonują się w Google. Tematyczne grupy odsyłające w mediach społecznościowych mają po kilkaset tysięcy followersów, a nazwy wciąż się zmieniają: "horrory", "oglądaj za darmo", "lubię horrory". To te same społeczności, tylko przenoszone do nowych grup.

Troszczyńska opowiada nam, że takie grupy prowadzą w social mediach kampanie sponsorowane postów. – To najgorszy element edukacyjny, bo mnóstwo ludzi cieszy się, że oszuka system i obejrzy sobie film za darmo – ocenia.

Skoro coś jest na Facebooku, to jest legalne

Nasza rozmówczyni wskazuje na kolejny problem. Rzesza ludzi nie ma świadomości, że korzysta z nielegalnych źródeł albo po prostu woli myśleć wygodnie dla siebie, że jeśli za coś płaci, to robi to legalnie.

– Tymczasem opłata wynosi 2-3 zł. Jednak ktoś płacący nie zastanawia się, że ma dostęp do 15 filmów za 2 zł. Facebook jest legalny, więc skoro coś tam jest, to jest to legitymizowanie nielegalnych treści – wskazuje Justyna Troszczyńska.

– Wkurza mnie to, dystrybutorów też, ale nie edukujemy tych ludzi i oni tego nie wiedzą, więc jako branża wszyscy jesteśmy winni. Była co prawda kampania Legalnej Kultury w kinie, ale na tym koniec. Dopóki nie zainwestujemy w edukację, to walka z pirackimi serwisami będzie jak walka wiatrakami, bo prokuratura nie jest w stanie wykryć sprawcy – dodaje.

W Polsce nie ma instytucji, która natychmiast odetnie dostęp

Z kolei Mariusz Łukomski z Monolith Films uważa, że w Polsce powinna być powołana instytucja, która będzie miała możliwość bezzwłocznego działania w przypadku wykrycia serwisu oferującego nielegalne treści.

– Powinna mieć możliwość natychmiastowego odcięcia dostępu, zamiast wielu miesięcy nieskutecznych działań policji i prokuratury. Szereg państw działa sprawnie: Anglia, Niemcy czy kraje Beneluksu wprowadziły zalecenia Unii Europejskiej, a Polska zrobiła to z dużym opóźnieniem – wyjaśnia Łukomski w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Na to, że środki prawne umożliwiające uzyskanie nakazu blokowania nielegalnych treści funkcjonują od wielu lat w wielu państwach członkowskich Unii Europejskiej, zwraca uwagę także ZAPA. – Na przykład w Niemczech, Belgii, Holandii, Włoszech, Hiszpanii, Grecji, Litwie) a także w Wielkiej Brytanii, stanowiąc skuteczne narzędzie do minimalizowania strat związanych z kradzieżą własności intelektualnej – wylicza Karolina Domańska-Wyrzykowska.

Co jeszcze polskie państwo mogłoby robić lepiej w kwestii walki z piractwem? ZAPA zwraca uwagę, że wciąż aktualny jest problem braku wdrożenia do polskiego porządku prawnego art. 8.3 dyrektywy 2001/29 iv. Chodzi o działania wobec na przykład dostawców usług hostingu, dostępu do sieci telekomunikacyjnych czy też dostępu do wyszukiwarek internetowych

Podmioty te pełnią istotną (chodź pośrednią) rolę w rozpowszechnianiu nielegalnych treści. – Takie mechanizmy mają charakter pomocniczy i mogą być stosowane niezależnie od działań podejmowanych wobec samych serwisów dostarczających nielegalne treści – dodaje Karolina Domańska-Wyrzykowska.

Są jednak ważne z prostej przyczyny. Pokrzywdzeni (lub reprezentujące je organizacje) mogliby z nich korzystać także wtedy, gdy z przyczyn od nich niezależnych nie mogą podjąć wobec serwisu żadnych działań prawnych (na przykład w przypadku braku jurysdykcji sądów polskich i europejskich lub obiektywnych trudności w ustaleniu danych podmiotu prowadzącego serwis).

Takie sytuacje zdarzają się w praktyce bardzo często. Prokuratura wskazuje na brak możliwości ścigania serwisu z dostępem do nielegalnych treści ze względu na to, że serwery są za granicą. I nic się nie da zrobic.

Nielegalne treści w Polsce – jakie straty?

Autorzy raportu Deloitte "Kradzież treści video w Internecie" szacują, że straty rynku telewizyjnego w wyniku dostępnych nielegalnych treści sięgają nawet 3 mld złotych, a z tytułu łącznej konsumpcji nielegalnych treści mogą przekraczać w Polsce 7 mld złotych.

Karolina Domańska-Wyrzykowska, radca prawny Stowarzyszenia Filmowców Polskich – Związku Autorów i Producentów Audiowizualnych w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, podkreśla, że "negatywne skutki zjawiska piractwa internetowego nie ograniczają się do strat finansowych ponoszonych przez nadawców, dystrybutorów oraz producentów. Ma ono istotny wymiar ekonomiczny, który rezonuje na całą gospodarkę".

Dla gospodarki to setki milionów złotych rocznie. Pamiętajmy, że oni piratują dosłownie wszystko. Chodzi też o sport (w tym na przykład transmisje Ligi Mistrzów), stacje telewizyjne, można tam obejrzeć płatną telewizję za 10 złotych miesięcznie – tłumaczy Mariusz Łukomski.

A jak straty wyglądają na poziomie dystrybutorów? – To, co my zgłaszamy do prokuratury z dystrybutorami, to powiedzmy, 15 tysięcy złotych straty od jednego filmu, natomiast straty z piracenia dużego filmu kinowego to olbrzymie kwoty, które sięgają setek tysięcy złotych – wyjaśnia właścicielka Media4Fun.

Raz mieliśmy przypadek, że straciliśmy kilkanaście milionów złotych tylko z tytułu, gdybyśmy sprzedali film do średniej klasy platform. Polska nie ma ani grosza z podatków działalności takich serwisów, a my płacimy 20 mln CIT rocznie, a nie jesteśmy dużą firmą – zdradza szef Monolith Films.

Dlaczego jeszcze walka z serwisami, które oferują dostęp do nielegalnych treści, wciąż jest w Polsce tak trudna? – Piractwo w Polsce nie jest na liście priorytetów. Z kolei my jako dystrybutorzy, zamiast promować filmy, na co zaczyna brakować czasu, zajęci jesteśmy biurokracją i coraz większymi obowiązkami jakie narzuca nam państwo – zaznacza.

Łukomski zwraca uwagę na jeszcze jeden ważny problem. Wykazanie szkody leży po stronie pokrzywdzonego, a to w praktyce bardzo trudne. – Polskie prawo jest tak skonstruowane, że jest straszny problem z wykazaniem utraconych korzyści. To nie tylko ceny, za jakie sprzedajemy filmy, to zakłócony proces monetyzacji filmu na wielu polach — wyjaśnia. O co dokładnie chodzi?

— Najpierw film pojawia się w kinach, potem w droższych sieciach VOD, następnie w subscription on demand, a na końcu po dwóch latach pokaże go Polsat, TVN i TVP. Gdy sprzedajemy film w różnych stadiach tego procesu, nasi klienci zwracają uwagę, że był spiratowany. Osłabia to ich, osłabia to nas. Jedni i drudzy tracą setki tysięcy dolarów rocznie na działalności serwisów z pirackimi treściami.

Mariusz Łukomski 
Szef Monolith Films

ZAPA ma świadomość naturalnej przewagi serwisów pirackich, które niemal w czasie rzeczywistym kreują usługi odpowiadające aktualnym potrzebom i oczekiwaniom odbiorców.

Przedstawicielka organizacji zwraca uwagę w rozmowie z Wirtualnemedia.pl, że część z istotnych postulatów branży została spełniona wraz z zeszłoroczną nowelizacją ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, w ramach której wdrożono m.in. art. 17 dyrektywy 2019/790 ii. Jednak sytuacji z dostępem do nielegalnych treści zasadniczo to nie zmienia.


Przepis ten wprowadził zasadę odpowiedzialności dostawców usług za udostępnianie treści zamieszczonych przez użytkowników bez zgód podmiotów uprawnionych.

W poprzednim stanie prawnym serwisy pirackie często unikały sankcji karnych i cywilnych, powołując się na status pośredników i i wynikającą z tego tytułu ochronę przed roszczeniami pokrzywdzonych twórców i producentów.

– Przejrzyste regulacje prawne zapewne ułatwią podejmowanie kroków prawnych względem serwisów uporczywie naruszających prawa autorskie. Mamy także nadzieję, że nowe przepisy przyczynią się do polepszenia mechanizmów usuwania nielegalnych treści stosowanych przez wszystkie serwisy, w tym podmioty działające z poszanowaniem przepisów prawa autorskiego – dodaje.

Z tego powodu ZAPA z uwagą śledzi prowadzone przez Ministerstwo Cyfryzacji prace legislacyjne mające na celu stworzenie otoczenia prawnego zapewniającego prawidłowe stosowanie rozporządzenia Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2022/2065 z dnia 19 października 2022 r. w sprawie jednolitego rynku usług cyfrowych oraz zmiany dyrektywy 2000/31/WE.

Pełnomocnik SFP - ZAPA Karolina Domańska-Wyrzykowska dodaje jednak, że mimo wielu starań proceder piractwa w Polsce wcale się nie zmniejsza.

PRACA.WIRTUALNEMEDIA.PL

NAJNOWSZE WIADOMOŚCI

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Co kupno Warner Bros. przez Netfliksa zmieni w Polsce? Pracownicy TVN dostali list od szefa WBD

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

Prasa umiera? Skądże! Wydawca "Vogue Polska" wprowadzi do Polski kolejny luksusowy tytuł [TYLKO U NAS]

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

"Święta marzeń" w piosence Polsatu na Boże Narodzenie. Ibisz świętym Mikołajem

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Będzie mega fuzja. Netflix kupuje Warner Bros. Discovery bez telewizji

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Gwiazdor Modern Talking na Sylwestrowej Mocy Przebojów Polsatu. Obok Zenek Martyniuk, Beata Kozidrak i Skolim

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online

Globalna awaria Cloudflare. Nie działała Canva, Downdetector i sklepy online