W tekście „SKW na tropie opozycji” opublikowanym we „Wprost” na początku listopada Mariusz Kowalewski napisał, że Służba Kontrwywiadu Wojskowego obserwowała grupę dziennikarzy, szefów innych służb i polityków PiS od maja br., po tym jak Cezary Gmyz w tygodniku „Do Rzeczy” ujawnił treść podsłuchanej rozmowy byłej minister rozwoju regionalnego Elżbiety Bieńkowskiej z ówczesnym szefem CBA Pawłem Wojtunikiem. Inwigilacja trwała do przełomu lipca i sierpnia, z dziennikarzy miała dotyczyć m.in. Gmyza.
Z kolei Dorota Kania na początku grudnia podała w „Gazecie Polskiej”, że w ostatnich 7 latach prokuratury w co najmniej kilkunastu śledztwach zlecały różnym służbom (ABW, SKW i CBA) zakładanie podsłuchów telefonicznych i obserwowanie polityków PiS i ekspertów współpracujących z tą partią, a także niektórych dziennikarzy „Gazety Polskiej”, „W Sieci”, „Do Rzeczy” i „Naszego Dziennika”.

Zaraz po publikacji artykułu Kowalewskiego Cezary Gmyz wysłał do Prokuratury Okręgowej w Warszawie pytania w tej sprawie, co potraktowano jak złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Po przesłuchaniu Gmyza wszczęto śledztwo, a dziennikarzowi przyznano status poszkodowanego. Cezary Gmyz w poniedziałek poinformował o tym na Twitterze.











