Odejście Kota Przybory i Iwo Zaniewskiego, współzałożycieli i dyrektorów kreatywnych agencji PZL, zostało ogłoszone pod koniec maja. Obaj zrezygnowali już z funkcji członków zarządu firmy, pozostają natomiast jej dyrektorami kreatywnymi i udziałowcami (należy do nich 49 proc. udziałów).
- Brak możliwości rozwoju i dalszej współpracy z większościowym udziałowcem, czyli grupą Publicis. Myślę, że nie byli oni zainteresowani rozwojem PZL, ponieważ mimo tego, że mieli większość udziałów w naszej agencji, to jednak jedynymi właścicielami nie byli - tłumaczył tę decyzję Kot Przybora w rozmowie z Wirtualnemedia.pl (przeczytaj cały wywiad).
Obecnie Przybora potwierdza krążące w branży pogłoski, że wspólnie z Zaniewskim uruchomią własną agencję reklamową. Nie chce jednak zdradzić, jak profil i nazwę będzie mieć firma ani kiedy zacznie działalność. - Na te pytania nie mogę obecnie odpowiedzieć - ucina.

- Jedyne, co mogę już powiedzieć bez ogródek, to że nie będziemy się związywać z żadną z istniejących grup marketingowych ani inwestycyjnych. Żadne tego typu zależności własnościowe nie będą wchodziły w grę - podkreśla Przybora. - Wynika to nie tylko z naszego dotychczasowego doświadczenia, lecz również z tego, że zwyczajnie nie czujemy powodu, żeby związywać się z którąś z takich grup, po prostu nie jest to nam do niczego potrzebne - dodaje.
Czy w związku z uruchomieniem własnej agencji Przybora i Zaniewski odsprzedadzą Publicis Groupe swoje udziały w PZL? Przybora tego nie komentuje. - Na pewno nie jest to warunek konieczny do założenia naszej firmy, bo nie widzę konfliktu interesów między jej działalnością a posiadaniem przez nas mniejszościowych udziałów w PZL, skoro nie będziemy już zaangażowani w bieżącą pracę tej drugiej agencji - zaznacza.

Z PZL Przybora i Zaniewski ostatecznie odejdą w ciągu pół roku. - Konkretny termin zależy od naszych ustaleń z Grupą Publicis - mówi Kot Przybora.











