W poniedziałek redakcja "Gazety Wyborczej" zamieściła oświadczenie w sprawie ataków na Wojciecha Czuchnowskiego, w którym nie tylko wyraża solidarność z atakowanym dziennikarzem, ale też domaga się reakcji ze strony odpowiednich służb.
"Redakcja 'Wyborczej' potępia tę skandaliczną i niebezpieczną falę nienawiści, jaką rozpętali zwolennicy Cenckiewicza, a on sam milcząco ją aprobuje. Od służb domagamy się stanowczych działań wobec osób, które grożą Wojtkowi i jego rodzinie. Będziemy na naszych łamach informować, co się w tej sprawie dzieje" – napisano w oświadczeniu, przestrzegając, że pogróżki pod adresem Czuchnowskiego mogą zmienić się w fizyczną przemoc.
O wadze sytuacji mają świadczyć przytoczone w oświadczeniu SMS-y, jakie od czasu publikacji artykułu o Sławomirze Cenckiewiczu otrzymuje jego autor. "Ponoć nieostrożnie się zachowujesz na skrzyżowaniach. To niedobrze, bo można wtedy przez nieuwagę uszkodzić samochód" – brzmi jedna z opublikowanych wiadomości.

Wojciech Czuchnowski jest nękany
W sobotę po południu Wojciech Czuchnowski poinformował na platformie X, że złożył zawiadomienie na policję w związku z zastraszaniem i nękaniem go głuchymi telefonami, jakich doświadcza od czasu publikacji na temat szefa BBN.
Przypomnijmy, że w miniony poniedziałek Wojciech Czuchnowski opisał w "Gazecie Wyborczej" okoliczności odebrania w połowie zeszłego roku Sławomirowi Cenckiewiczowi poświadczenia bezpieczeństwa i dostępu do dokumentów niejawnych.
Jak twierdzi dziennikarz "Wyborczej", pogróżki mają związek z niniejszym artykułem i zdarzają się nie po raz pierwszy.

"[...] Zeznałem, że dzieje się tak za każdym razem, gdy napiszę krytyczny artykuł o @Cenckiewicz i że jestem pewny, że nękanie i zastraszanie mają z tym związek" – stwierdził na platformie X Czuchnowski, dodając, że mimo apelu do Sławomira Cenckiewicza, by odciął się od tej akcji i potępił takie metody, nie doczekał się reakcji od szefa BBN.










