Od lat niektórzy moi znajomi z branży z dumą deklarują: "telewizji nie oglądam". Brzmi modnie, szczególnie w wielkomiejskiej bańce. Ale Polska to nie tylko Warszawa. Telewizja wciąż ma gigantyczny zasięg i gigantyczne znaczenie dla reklamodawców (rynek reklamy TV w 2024 roku wyniósł niemal 5 mld zł — według danych Publicis). Wtopiła się w świat streamingu i VOD. Już dawno nie wymaga anteny ani dekodera– by obejrzeć ulubiony kanał linearny, wystarczy dziś sama aplikacja. Światy, które miały walczyć ze sobą, w praktyce coraz mocniej się przenikają.
Krzysztof Stanowski nie raz krytykował tradycyjne media. – Telewizje wszystkie funkcjonują na jakiś lipnych badaniach oglądalności, które nie mają nic wspólnego z prawdą – mówił przy powstaniu Kanału Zero w lutym 2024 roku. – Internet ewidentnie jest przyszłością. Wszystko, co się dzieje, dzieje się dzisiaj w naszych telefonach komórkowych — podkreślał podczas listopadowej konferencji Wirtualnemedia.pl.

Sukces Kanału Zero
Krzysztof Stanowski postawił tylko na YouTube'a, a jego projekt zbudowano na mieszance luzu, szybkości reagowania, niezależności i interakcji z odbiorcami. Efekt? Liczby mówią same za siebie. Stanowski w niedzielę pochwalił się, że w lipcu i sierpniu Kanał Zero miał 150 mln wyświetleń, o ponad 87 proc. więcej niż rok wcześniej. Po 8 miesiącach przyniósł 8,3 mln zł z reklam Adsense. Projekt ma 27 sponsorów, a na początku lipca br. przebił barierę 2 mln subskrybentów na YouTube.
Po co więc telewizja? Bo linearny kanał wciąż daje dostęp do widowni, której na YouTubie nie ma: od sporej części seniorów po tych, którzy lubią po prostu wziąć pilota i oglądać. Wielu fanów Stanowskiego chętnie włączyłoby sobie telewizyjny Kanał Zero i śledziło programy jeden po drugim, bez konieczności szukania i wyboru konkretnych pozycji. W czasach streamingu okazało się, że to jedna z przewag telewizji — ktoś ułoży za nas ramówkę, zdejmując z nas tę trudną dla wielu konieczność decydowania, co obejrzeć.

Na tym właśnie zbudowały swoją potęgę kanały informacyjno-publicystyczne, oglądane przez wielu widzów po kilka godzin dziennie. Republika udowodniła, że nawet z malutkiej stacji można w półtora roku urosnąć do największej telewizji w Polsce (nie tylko informacyjnej). Niemożliwe stało się możliwym. Nielsen pokazuje jasno: newsowe stacje stanowią dziś niemal jedną piątą całego tortu oglądalności. Nie można na to machnąć ręką.
Kanał Zero z telewizyjną nogą mocniej uniezależniłby się od kaprysów algorytmu i ryzyka "ucięcia zasięgów". Stanowski nie raz mówił, że w internecie właściciel platformy zawsze ma ostatnie słowo. W telewizji jest prościej – operator albo cię włączy, albo nie. Masz umowę, to jesteś w kablówce. I tyle. A do tego dochodzi coś jeszcze: aura instytucjonalnej powagi. Logo w rogu ekranu telewizora wciąż dla wielu reklamodawców znaczy więcej niż milion wyświetleń w sieci.

Telewizja to ramówka
Ale jest i druga strona medalu. Telewizja wymusza ramówkę, układ pasm, a przede wszystkim zgodność ze szczegółowymi przepisami, w tym ustawą o radiofonii i telewizji. Krajowa Rada czuwa nad tym, by nawet jedna sekunda reklamy nie została wyemitowana powyżej limitu. Jeśli tak się stanie, nadawcę czekać może kara.
Zero (sic!) spontanicznego wrzucania belki sponsora w trakcie wywiadu. Zero lokowania produktu w programie publicystycznym. Wystarczy przypomnieć, jak Republika musiała zablurować pół ekranu w trakcie retransmisji wywiadu z Karolem Nawrockim przeprowadzonego w Kanale Zero.
Co z lokowaniami w telewizyjnej wersji Kanału Zero? Czy do stacji trafi cały kontent z internetowej wersji, czy będą wszystkie programy na żywo? Jak konstruowana będzie ramówka? Na razie pytań jest więcej niż odpowiedzi.

Stanowski poza potwierdzeniem, że wniosek o koncesję został złożony, nic o projekcie nie mówi. Ale przy okazji obiecał, że w ruszy portalu zero.pl, zapowiedziany już w kwietniu ub.r. Na razie doczekaliśmy się jedynie aplikacji mobilnej.
Jeśli Telewizja Kanału Zero powstanie, to będzie prawdziwy precedens. Pierwsze duże przedsięwzięcie w Polsce, które pokaże, że droga "od YouTube’a do telewizji" istnieje.











