Kacper Sulowski, dziennikarz "Czarno na białym", i Jan Kunert, dziennikarz Konkret24 przygotowali cykl reportaży "Na bogato", przedstawiający kulisy funkcjonowania Polskiej Fundacji Narodowej, powołanej na początku rządów PiS w 2016 roku i działającej do dziś. Ujawniają je w kolejnych materiałach emitowanych w TVN24.
Dotarli do informatorów, którzy opowiedzieli im o realiach pracy w Fundacji, oraz do dokumentów ujawniających, na co i ile pieniędzy wydawała PFN – w tym na pensje i przywileje członków jej władz.
Z zebranych przez nich informacji wynika, że budżet PFN przez pierwsze dwa lata jej funkcjonowania wyniósł 195 mln zł, zaś akt założycielski zapewnił finansowanie jej działalności przez 10 lat istnienia (do 2026 roku włącznie) na kwotę ok. 633 mln zł.
Miliony na prorządowe kampanie
Dziennikarze ujawniają m.in., że na kampanię "Sprawiedliwe sądy" w 2017 roku, która miała promować wprowadzone zmiany w systemie sądownictwa, a faktycznie szkalowała sędziów PFN przeznaczyła ponad 8 mln zł. W 2019 roku z kolei Fundacja sfinansowała cykl filmów promujących Polskę, w których pojawił się m.in. ówczesny premier, Mateusz Morawiecki.

Z dokumentów, do których dotarli obaj dziennikarze wynika również, że PFN była hojna dla Telewizji Republika. Zawarła z nią kilkanaście umów, na łączną kwotę ok. 8 mln zł. Były to umowy dotyczące np. produkcji spotów promocyjnych lub wynajęcia ekip reporterskich. Częstym gościem stacji bywał w tamtym okresie Maciej Świrski, ówczesny wiceprezes zarządu PFN, a potem pełnomocnik zarządu ds. międzynarodowych.
PFN wydała 53 mln zł na projekt związany jachtem, na którym Mateusz Kusznierewicz miał opłynąć świat. Ponieważ projekt ten już na etapie przygotowań spotkał się z ostrą krytyką, żeglarz wycofał się z niego, a jacht ostatecznie sprzedano w 2023 roku.
Z reportażu "Na bogato. Miliony poza nadzorem" wynika również, że PFN wydała ponad 27 mln zł na współpracę z agencją Writers Group z USA, która miała zadbać o wizerunek Polski w Stanach Zjednoczonych, zaś 10 mln zł zainwestowała w Muzeum Ofiar Komunizmu w Waszyngtonie.

Wysokie wydatki członków zarządu PFN
Dziennikarze przeanalizowali też wydatki poprzedniego zarządu Polskiej Fundacji Narodowej. Ich szczególną uwagę zwróciła osoba Macieja Świrskiego, który był wiceprezesem PFN, a od 2018 roku pełnomocnikiem jej zarządu ds. międzynarodowych.
– Jak sprawdziliśmy przez kilka lat, gdy był najpierw w zarządzie Polskiej Fundacji Narodowej, a później był jej pełnomocnikiem, wydał ponad 400 tysięcy złotych ze służbowej karty – mówił w TVN24 Jan Kunert. Jego wydatki obejmowały m.in. pobyty w czterogwiazdkowych hotelach, sprzęt elektroniczny kupowany w USA czy transatlantyckie loty biznesklasą.
Poza tym Maciej Świrski otrzymywał też wysokie wynagrodzenie. Jak mówił Kacper Sulowski, Świrski miał w umowie zapis gwarantujący zarobki w wysokości czterech średnich krajowych.

– Stąd jego pensja, kiedy odchodził już do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, wynosiła miesięcznie około 25 tysięcy złotych. I mimo takiej pensji, jako pełnomocnik do spraw międzynarodowych, służbową kartą, a więc pieniędzmi pochodzącymi ze spółek Skarbu Państwa, opłacał nawet napiwki w restauracjach – dodał Kacper Sulowski. Dodał, że członkowie zarządu fundacji mieli pobierać wynagrodzenia w wysokości ponad 40 tysięcy brutto.
"Selektywne zestawienie danych i dziennikarskie interpretacje
Poprosiliśmy Macieja Świrskiego o odniesienie się do ujawnionych przez TVN24 informacji.
– Nie komentuję materiałów medialnych opartych na selektywnych zestawieniach danych i interpretacjach redakcyjnych. Wszystkie moje działania w Polskiej Fundacji Narodowej były prowadzone zgodnie z obowiązującymi procedurami, audytami oraz przepisami prawa, a pełna dokumentacja była dostępna instytucjom nadzorczym – stwierdził w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Świrski.

Dodał, że w związku z tym nie będzie odnosił się do tez przedstawionych w reportażu ani zapowiadał za pośrednictwem mediów jakichkolwiek działań.











