Urząd Marszałkowski w Gdańsku został zaatakowany przez internetowego wirusa. W czwartek na skrzynki e-mailowe władz województwa przyszło 4 tysiące maili zainfekowanych robakiem (więcej poniżej)
Był to pierwszy tak zmasowany atak wirusowy na system komputerowy w historii Pomorskiego Urzędu Marszałkowskiego. Przez dwa dni informatycy urzędu mieli ręce pełne roboty, na szczęście udało im się wirusa powstrzymać i system nie doznał uszczerbku. Urzędników marszałka zaatakował wirus o nazwie Sobig.F.
W sumie na pocztę mailową urzędu przyszło 4 tysiące maili, na skrzynkę marszałka Jana Kozłowskiego przychodziło ich 70 na minutę!
- Wirus ten rozsiewa się w internecie. Adres nadawcy maila jest przez niego wybierany losowo, podobnie jak adres odbiorcy - wyjaśnia Michał Potocki, informatyk Urzędu Marszałkowskiego. - Udało nam się wykryć, że zawirusowane maile były do nas wysyłane z pewnej wspólnoty mieszkaniowej w Warszawie, jednak obsługująca ten serwer firma w ogóle o tym nie wiedziała. Otrzymanie listu z robakiem nie oznacza bowiem, że adres znajdujący się w polu nadawcy należy do zainfekowanego użytkownika.

Gdyby ktoś z urzędników otworzył w swoim komputerze zawirusowanego maila, internetowy robak rozprzestrzeniłby się po wszystkich komputerach w urzędzie. Potem rozesłałby swoje kopie do wszystkich osób znajdujących się w książkach adresowych urzędników.
- Robaka udało się powstrzymać, bo mamy podwójne zabezpieczenia - mówi Michał Potocki. - We wszystkich komputerach mamy zainstalowane programy antywirusowe, dodatkowo niedawno zabezpieczyliśmy też serwer urzędu, który wychwycił wirusa i automatycznie go wykasował. Robak spowodował jednak, że przez kilka godzin nasze skrzynki mailowe były całkowicie zapchane.











