SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Aplikacja FaceApp do przerabiania zdjęć jest zarejestrowana w Rosji, ministrowie cyfryzacji przestrzegają

W ostatnich dniach popularność zyskała aplikacja FaceApp do przerabiania zdjęć twarzy. Po wgraniu fotografii pozwala na zmodyfikowanie wyglądu danej osoby i prezentuje, jak m.in. wyglądałaby w podeszłym wieku. Istnieją jednak wątpliwości, co do m.in. bezpieczeństwa przechowywania danych użytkowników.

Aplikacja FaceApp pojawiła się na rynku w 2017 roku. Pozwala na obróbkę zdjęć po wgraniu ich do programu, a na podstawie analizy cech charakterystycznych człowieka i za pomocą sztucznych sieci neuronowych modyfikuje wygląd - m.in. kolor włosów, płeć oraz wiek.

W wersji darmowej jest opcja "starość". Za dostęp do wszystkich funkcji FaceApp trzeba zapłacić. Miesięczny dostęp kosztuje 17,99 zł, 12-miesięczny z kolei 89,99 zł. Aplikację można również zakupić na własność - wtedy jej koszt wyniesie 189,99 zł.

W ostatnich dniach ponownie zyskała na popularności po tym jak znani celebryci, ale i ludzie mediów czy dziennikarze zaczęli wstawiać swoje przerobione zdjęcia, prezentujące jak wyglądaliby w podeszłym wieku.

Kto jest właścicielem FaceApp?

Program należy do rosyjskiej firmy Wireless Lab i jest zarejestrowany w Rosji. Jej dyrektorem jest Jarosław Gonczarow. W związku z miejscem działalności firmy szybko pojawiły się wątpliwości dotyczące bezpieczeństwa aplikacji - tego czy zbiera ona dane o użytkownikach i przechowuje je na rosyjskich serwerach.

Do sprawy odniosła się na Twitterze wiceminister cyfryzacji Wanda Buk. - W moich mediach społecznościowych wysyp zdjęć z #FaceApp. Ze sklepu Google Play apka pobrana ponad 100 mln razy - ktoś zupełnie za darmo zgromadził sobie całkiem sporą bazę danych. Jak z niej skorzysta. Warto sprzedawać swoje dane po cenie chwili rozrywki? - spytała.

Przed używaniem FaceApp przestrzega także Maciej Kawecki, od 2018 roku dyrektor departamentu zarządzania danymi w Ministerstwie Cyfryzacji

- Czy naprawdę wiedza jak będziemy wyglądać za 50 lat jest tak cenna by sprzedawać za nią zasoby do wszystkich danych w telefonie!? Na to godzimy się ściągając FaceApp. Aplikacji z Rosji... Zdjęcia na których sami się postarzamy są wszędzie. #CambridgeAnalytica nic nas nie nauczyła - ocenił.

"Dane nie są przechowywane na rosyjskich serwerach"

Małgorzata Fraser, analityczka prywatności i cyberbezpieczeństwa, edukatorka cyfrowa i dziennikarka technologiczna pytana przez nas o ocenę działania FaceApp podkreśla, że w teorii, użytkownicy każdej aplikacji przed skorzystaniem z niej powinni przeczytać towarzyszącą jej dokumentację, tj. politykę prywatności i umowę z użytkownikiem.

- Czasami to jest jeden dokument, innym razem dwa. Nie będzie nadużyciem, jeśli powiem, że nikt tych zapisów nie czyta. W przypadku FaceApp zawarte są tam ciekawe informacje, z których wynika np. że użytkownik - według twórców tej aplikacji - sam jest odpowiedzialny za bezpieczeństwo swojego hasła i innych danych logowania, a także, że twórcy nie gwarantują bezpieczeństwa żadnych przesyłanych do FaceApp informacji. Umowa z użytkownikiem jasno precyzuje też, jakie dane są gromadzone przez program - na przykład historia przeglądanych przez nas stron, a więc bardzo wrażliwe informacje, podobnie jak dane z plików cookie i numery identyfikacyjne urządzenia i że są one przekazywane stronom trzecim, m.in. na potrzeby reklamy. Warto zwrócić również uwagę na zapis informujący, że w przypadku sprzedaży FaceApp przez obecnego jej właściciela innemu podmiotowi, to nabywca może stać się administratorem danych użytkowników - opisuje Fraser.

Przyznaje też, że faktem jest stworzenie programu przez Rosjan, ale dane nie są przechowywane na rosyjskich serwerach, tylko w usługach w chmurze firm zlokalizowanych w USA - takich jak Amazon i Google.

Zaznacza też, że "chciałaby zwrócić uwagę na coś innego". Mianowicie na to, do czego może służyć z pozoru niewinna FaceApp. - Oprogramowanie tego rodzaju bardzo często wykorzystywane jest jako "trening" dla algorytmów sztucznej inteligencji, które z kolei pozwalają np. na utworzenie bazy danych pozwalającej na połączenie konkretnych danych z użytkownikami mediów społecznościowych. W Rosji stworzono już tego rodzaju narzędzie, które na podstawie zdjęcia - i tylko zdjęcia - identyfikowało konkretnych użytkowników popularnej w tym kraju sieci społecznościowej VKontakte. Pozyskane przez FaceApp dane mogą też oczywiście być na różne sposoby monetyzowane - zaznacza ekspertka.

Dodaje, że warto też zwrócić uwagę na inny aspekt: aplikacje takie jak FaceApp pomagają udoskonalać narzędzia rozpoznawania twarzy działające w oparciu o sztuczną inteligencję, które mogą być później wykorzystywane do wielu nadużyć.

- Na przykład do tworzenia deep fake'ów czy prowadzenia nadzoru elektronicznego nad obywatelami należącymi do mniejszości etnicznych czy wyznaniowych, tak jak to ma miejsce w przypadku Ujgurów w Chinach, których prawa człowieka są nieustannie naruszane - podsumowuje Małgorzata Fraser.

FaceApp przetwarza zdjęcia w chmurze

Firma przesłała swoje oświadczenie w którym tłumaczy się ze stawianych jej zarzutów. Twierdzi, że FaceApp przetwarza zdjęcia w chmurze. - Przesyłamy tylko zdjęcie wybrane przez użytkownika do edycji. Nigdy nie przesyłamy żadnych innych obrazów z telefonu do chmury - deklaruje.

Dodaje, że może zapisać przesłane zdjęcie w chmurze. - Głównym tego powodem jest wydajność i ruch: chcemy mieć pewność, że użytkownik nie prześle zdjęcia wielokrotnie podczas każdej edycji. Większość zdjęć jest usuwana z naszych serwerów w ciągu 48 godzin od daty przesłania - uważa rosyjska spółka i podkreśla, że przyjmuje prośby użytkowników o usunięcie wszystkich danych z ich serwerów.

- Nasz zespół wsparcia jest obecnie przeciążony, ale te żądania są priorytetowe. Dla najszybszego przetwarzania zalecamy wysyłanie żądań z aplikacji mobilnej FaceApp za pomocą "Ustawienia-> Wsparcie-> Zgłoś błąd" ze słowem "prywatność” w wierszu tematu. Pracujemy nad lepszym interfejsem użytkownika - podaje w instrukcji FaceApp.

Według firmy nie sprzedaje, ani nie udostępnia żadnych danych użytkownika stronom trzecim, a wszystkie funkcje FaceApp są dostępne bez logowania. - Można się zalogować tylko z ekranu ustawień. W rezultacie 99 proc. użytkowników nie loguje się; dlatego nie mamy dostępu do żadnych danych, które mogłyby zidentyfikować osobę - argumentuje firma.

Podsumowuje też: "Mimo że główny zespół R&D znajduje się w Rosji, dane użytkownika nie są przekazywane do Rosji".

Rosyjska Prisma przechowywała dane

Co jakiś czas pojawiają się nowe aplikacje do przerabiania fotografii. Dwa lata temu popularna była Prisma, która pozwalała na obróbkę zdjęć tak, że wyglądały jak dzieła sztuki. Program był zaprojektowany przez rosyjski start-up Prisma Labs.

Z czasem okazało się jednak, że apka przechowuje zdjęcia i dane użytkowników, którzy wgrali tam swoje obrazy. Robiła to na własnych serwerach, które były zlokalizowane w Rosji.

Jednak najgłośniejszym dotąd przykładem zbierania danych internautów była tzw. afera Cambridge Analityca, kiedy okazało się, że quiz osobowościowy posłużył do targetowania politycznego 87 mln użytkowników Facebooka i w efekcie do użycia ich danych w kampanii wyborczej. Przed kilkoma dniami Federalna Komisja Handlu (FTC) nałożyła w związku z tym na firmę Marka Zuckerberga karę w wysokości 5 mld dolarów.

Dołącz do dyskusji: Aplikacja FaceApp do przerabiania zdjęć jest zarejestrowana w Rosji, ministrowie cyfryzacji przestrzegają

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Grzes
Ojej, jakby było z USA to by było cacy
odpowiedź
User
walter
och te wszystkie branżowe naiwniaki, które wrzucają na facebooka i instagram swoje przerobione zdjęcia.

Jak ci ludzie mogą kierować dużymi firmami?
odpowiedź
User
paweł malicki
A co to za różnica czy twoje zdjęcia idą do KGB czy CIA?
odpowiedź