Dorota Gawryluk: Politycy mieli, mają i będą mieli wpływ na Telewizję Polską
- Codziennie staramy się przekonywać widzów, że najbardziej bezstronnie opowiadamy o tym co dzieje się w Polsce i na świecie - mówi Wirtualnemedia.pl Dorota Gawryluk, szefowa „Wydarzeń”. - „Wiadomości” oglądam rzadko. Czytam jednak o nich w gazecie, która codziennie komentuje ten program. Dlaczego teraz „Wiadomości” są tak monitorowane, a wcześniej nie?
Skąd pomysł na „Wydarzenia 22.00”, które od marca emitowane są w Polsat News?
Przede wszystkim z siły i marki „Wydarzeń”. A poza tym „Wydarzenia” są pierwszym wieczornym programem informacyjnym i jako pierwsze podsumowują dzień. Z kolei 22.00 to już nie tylko podsumowanie, ale i komentarz. Wydarzenia 22.00 są kierowane do widzów, którzy nie widzieli wydania o 18.50. Nie przypadkiem wśród jego gospodarzy jest Grzegorz Kozak, bo w tym wydaniu jest właśnie więcej informacji zagranicznych. Jest też rozmowa z gościem, sport i pogoda. To najszerszy obraz dnia.
Może poza Grzegorzem Kozakiem warto byłoby postawić w „Wydarzeniach” na nowe twarze?
Stawiamy. Ostatnio do prowadzących Wydarzenia 15.50 dołączyła Agnieszka Mosór.
I związana jest z Polsatem od 1998 roku.
I jest świetną dziennikarką. Zespół „Wydarzeń” jest bardzo dobry i doświadczony. Co trzecia osoba z zespołu jest związana z Polsatem ponad 20 lat. Ale jest też świeża krew, kilku reporterów, którzy dołączyli do nas na przestrzeni ostatnich lat.
Pytam, bo TVN przyjął Piotra Kraśkę, Jacka Tacika i Dianę Rudnik. Polsat zaś nikogo z byłych dziennikarzy TVP nie zatrudnił. Może jest niepisany zakaz przyjmowania ludzi z TVP? Tak mówi się wśród dziennikarzy.
Tak mówi się na rynku? To plotka. O zatrudnieniu w Polsacie decydują jedynie kompetencje i możliwość działania w strukturze. Poza tym zatrudniamy w zależności od potrzeb, a nie od tego kto kogo w jakiej stacji zwolnił.
Myśli Pani o kolejnych mutacjach „Wydarzeń”? Wydanie o 22.00 się sprawdza, Polsat News zyskał w tym paśmie widzów. A Grupa TVN uruchomiła ostatnio weekendowe „Fakty po południu”, a wcześniej „Fakty za zagranicy” w TVN24 BIS.
Jesteśmy bardzo zadowoleni z wyników „Wydarzeń” - i już od wielu lat nadajemy z sukcesem „Wydarzenia” popołudniowe. Szykujemy się na wrzesień, ale nie mogę jeszcze powiedzieć z czym.
Będą zmiany wizualne, czy też merytoryczne?
Pracujemy nad kilkoma sprawami. Chcę mniej mówić, a pokazać realne efekty naszej pracy.
Gdy kończy się „Gość Wydarzeń” to jest słynna godz. 19.30. Ogląda Pani „Wiadomości”?
Nie jestem w stanie, ale dlatego, że jestem w pracy. Kończę właśnie wtedy program.
Nie prowadzi Pani „Wydarzeń” o 18.50 każdego dnia.
Tak, ale wciąż jeszcze w Polsacie.
Ale czy szef programu informacyjnego Polsatu nie powinien wiedzieć co się dzieje w konkurencyjnym dzienniku, do niedawna najpopularniejszym w Polsce?
Słuszny przytyk! A tak na poważnie, to nie muszę oglądać codziennie programów konkurencji, wiem, w jaki sposób realizuje i tworzy swój program zarówno konkurencja z 19.00, jak i 19.30. Ale jak tylko znajduję czas, to chwilę zerkam na i „Fakty”, i „Wiadomości”.
Na pewno jednak udało się Pani jakieś wydanie zobaczyć. Zauważała Pani zmiany w „Wiadomościach”? Są bardziej pluralistyczne czy nie? Dużo o tym się pisze w mediach.
Oglądam rzadko, tylko w weekendy. Czytam jednak o nich w gazecie, która codziennie komentuje ten program. Trafiłam tam nawet na opis reporterów, o których nigdy nawet nie słyszałem. Jestem pod wrażeniem. Zaczynam się zastanawiać, jaki jest cel tego wszystkiego? Dlaczego teraz „Wiadomości” są tak monitorowane, a wcześniej nie?
Bo środowisko dziennikarskie jest mocno podzielone. Jedne media krytykują jedną część klasy politycznej, a pozostałe - drugą część.
Patrząc na to, co się dzieje w mediach, uważam, że przekraczamy pewną granicę śmieszności.
Członek Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Krzysztof Luft powiedział niedawno, że takiego upolitycznienia mediów publicznych, w tym TVP, to jeszcze nigdy nie było. Zgadza się Pani z tym?
Nie chcę tego analizować, bo nie wiem, co Krzysztof Luft miał na myśli. Zawsze ubolewałam, że media publiczne są elementem władzy, łakomym kąskiem dla polityków. Jeszcze nikt nie wymyślił wyjścia z tej sytuacji. Jeśli kiedyś wszystkie siły polityczne będą rozsądne i będą potrafiły się dogadać w tej sprawie, to będzie bardzo dobrze. Na razie jednak od wielu lat jest jak jest. Na szczęście to nie mój problem, bo pracuję w Polsacie.
Sądzi Pani, że coraz więcej osób będzie zmęczonych sporem dwóch obozów i będzie poszukiwało mediów środka? To może być siła „Wydarzeń”?
To jest siła „Wydarzeń”. Nie chcemy się ustawiać po żadnej stronie barykady w tej wojnie informacyjnej. Na pewno nie zgodziłabym się być szefową tego programu, gdybym nie wierzyła głęboko, że to co robimy, ma sens.
Czy poglądy nie przeszkadzają w rzetelnej pracy dziennikarskiej? Jak to oddzielić?
Każdy człowiek ma poglądy. Jedni czynią z nich swoją siłę, to ich wybór. Ja wchodząc w świat dziennikarski, dokonałam innego wyboru. To jest podstawa, elementarz pracy dziennikarskiej.
W Polsacie pracują ludzie o różnych poglądach, np. Pani i Jarosław Gugała różnią się na pewno. Jak ta współpraca się udaje?
Ja nie wiem, na kogo w wyborach głosował Jarosława Gugała. Pan też nie dałby sobie ręki uciąć, że wie, na kogo ja głosowałam. Czasami widzowie dzwonią i mają do Jarka Gugały czy mnie pretensje, ale inne niż moglibyśmy się spodziewać. Jeśli się z Jarkiem różnimy to pod względem podejścia do różnych spraw. Stoimy jednak wspólnie na stanowisku, że partię rządzącą należy rozliczać z rządzenia. Dziennikarze mają obowiązek patrzeć władzy na ręce.
Poprzednia 1 2 3
Dołącz do dyskusji: Dorota Gawryluk: Politycy mieli, mają i będą mieli wpływ na Telewizję Polską
Płynął jeden przekaz dla ludu
Teraz mamy ten cholerny pluralizm
Jak żyć!