SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

„Gazeta Wyborcza” po uwadze Giertycha poprawia tekst o zeznaniach ws. „koperty Kaczyńskiego”

W piątek „Gazeta Wyborcza” (Agora) opisała obszernie zeznania Geralda Birgfellnera dotyczące współpracy z Jarosławem Kaczyńskim. „GW” nie podała źródła tych informacji, natomiast po interwencji mec. Romana Giertycha reprezentującego Birgfellnera na portalu internetowym dziennika zmieniono fragment tekstu dotyczący koperty dla ks. Sawicza.

Na pierwszej stronie piątkowej „Gazety Wyborczej” zamieszczono artykuł Wojciecha Czuchnowskiego i Iwony Szpali „Koperta Kaczyńskiego”. Opisano w nim zeznania złożone w poniedziałek w prokuraturze przez austriackiego biznesmena Geralda Birgfellnera, spowinowaconego z Jarosławem Kaczyńskim.

Birgfellner na zlecenie spółki Srebrna przygotowywał plan budowy dwóch wieżowców w centrum Warszawy. Wielokrotnie spotykał się z Jarosławem Kaczyńskim, który jest członkiem rady Instytutu im. Lecha Kaczyńskiego. „Wyborcza” nagrania dwóch z tych rozmów opublikowała pod koniec stycznia.

- Gerald Birgfellner zeznał w prokuraturze, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł księdzu z rady fundacji, która jest właścicielem spółki Srebrna. Chodziło o budowę drapacza chmur w Warszawie - czytamy na początku piątkowego artykułu „GW”. Chodzi o ks. Rafała Sawicza, który razem z Jarosławem Kaczyńskim i posłem PiS Krzysztofem Czabańskim są w radzie fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego.

W artykule „Gazety Wyborczej” znalazły się obszerne cytaty z zeznań Birgfellnera. Dodano, że zostały one złożone przed prok. Renatą Śpiewak pod groźbą odpowiedzialności karnej, a dołączono wydruk z pobrania z konta Austriaka kwoty, która miała trafić do ks. Sawicza.

- Zeznanie jest podpisane. „Wyborcza” poznała jego treść nieoficjalnie - zaznaczyli dziennikarze „GW”. - Pytani o zeznanie Austriaka jego prawnicy Roman Giertych i Jacek Dubois zasłaniają się tajemnicą śledztwa. Prokuratura, do której również wysłaliśmy pytania, nie odpowiedziała do czasu zamknięcia tego wydania „Wyborczej” - dodali.

Giertych koryguje lead artykułu „GW”

W piątek rano Roman Giertych zaznaczył na Twitterze, że na początku teksu o „kopercie Kaczyńskiego” znalazła się nieprecyzyjna informacja. - W nawiązaniu do dzisiaj opublikowanych fragmentów zeznań Geralda Birgfellnera przez „GW” uprzejmie informuję, że nie wynika z tych fragmentów, aby mój Mocodawca miał pewność, że pieniądze trafiły do Ks. Rafała Sawicza. A tak sugeruje podtytuł artykułu - stwierdził.

- Mała errata do dzisiejszego leadu. Powinno być: „Gerald Birgfellner zeznał, że Jarosław Kaczyński nakłonił go do wręczenia 50 tys. zł DLA księdza z rady fundacji...” Austriak ks. Sawicza na oczy nie widział - napisał pół godziny później Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”.

Taką poprawkę wprowadzono do tekstu na portalu Wyborcza.pl.

Ani Giertych, ani dziennikarze „GW” nie potwierdzili, że to od pełnomocników Geralda Birgfellnera otrzymali treści jego zeznań z poniedziałku. Austriacki biznesmen był w bieżącym tygodniu przesłuchiwany w prokuraturze w obecności jego pełnomocników.

- Skończyliśmy przesłuchanie. Zeznania Geralda Birgfellnera są według mnie wstrząsające. Oczekujemy na niezwłoczne, podkreślam niezwłoczne wszczęcie śledztwa i rozpoczęcie zabezpieczania dowodów - napisał Roman Giertych na Twitterze w środę po południu. - Zadałem dzisiaj pytanie prokurator prowadzącej postępowanie, czy protokół z przesłuchania Geralda Birgfellnera został pokazany lub przesłany komuś z Prokuratury Krajowej lub Generalnej. Pani Prokurator odmówiła udzielenia odpowiedzi... - dodał.

Giertych skrytykował depeszę PAP o zeznaniach Birgfellnera

W środę wieczorem Polska Agencja Prasowa opublikowała tekst, w którym powołując się na nieoficjalnie źródła zbliżone do postępowania stwierdzono, że Gerald Birgfellner podczas przesłuchań powiedział, że nie pamięta istotnych okoliczności nagrywania rozmów z Kaczyńskim. Nie wiedział też, na jakim urządzeniu je rejestrował ani gdzie znajdują się oryginały tych nagrań.

„Jak mówi osoba zbliżona do postępowania, Birgfellner w sprawie nagrań ‘pomija istotne fakty, które pozwoliłyby zweryfikować wiarygodność jego zeznań’. Według rozmówcy, kluczowa w tej w tej kwestii jest wiarygodność samych nagrań, którą można określić na postawie oryginałów. A tych nie dostarczono do prokuratury - twierdzą źródła PAP” - napisano w depeszy.

- Na pierwsze przesłuchanie nagrania nie zostały dostarczone. Nośnik z nagraniami został dostarczony dopiero dzisiaj (w środę) na wyraźne zobowiązanie prokuratora. Nie są to oryginały, ale jakieś kopie. Trudno powiedzieć na tym etapie postępowania co to jest - stwierdził cytowany w tekście prok. Łukasz Łapczyński, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie.

- Pisanie bzdur o jakiejś amnezji Geralda Birgfellnera świadczy o panice mediów podporządkowanych rządowi. Niech prokuratura zamiast dawać przecieki to opublikuje cały protokół przesłuchania. Wtedy wszyscy ocenią tę amnezję... - skomentował Roman Giertych w czwartek rano na Twitterze. - Już wczoraj PAP publikowała fragmenty zeznań próbując wywodzić wniosek o amnezji mego Mocodawcy - dodał w piątek rano.

Wcześniej Giertych w aluzyjny sposób zapowiadał na Twitterze kolejne publikacje „Gazety Wyborczej” o współpracy Kaczyńskiego z Birgfellnerem. - Miłego wszystkim życzę popołudnia. Jeszcze milszego jutrzejszego dnia i najmilszego weekendu - stwierdził w czwartek w południe.

W przeddzień publikacji w „GW” pierwszego nagrania rozmowy szefa PiS i austriackiego biznesmena ocenił, że znaczenie tego materiału w kontekście politycznym to 11 w skali 0-10. - Miłego wieczoru i dobrego jutro dnia - dodał.

Jednocześnie 31 stycznia Roman Giertych zapewnił, że Birgfellner nie jest zadowolony z tych publikacji. - Mój klient Gerard Birgfellner jest bardzo zasmucony faktem opublikowania dwóch taśm z  rozmowami o rozliczeniu jego pracy za przygotowanie inwestycji na ul. Srebrnej - napisał.

Żarty z Giertycha jako korektora w „GW”

Według niektórych dziennikarzy komentujących na Twitterze piątkowy tekst „Gazety Wyborczej” o „kopercie Kaczyńskiego” zarzuty formułowane przez Gerald Birgfellnera są mało konkretne, a w jego relacji brakuje wielu istotonych informacji. - Ponoć Kaczyński miał zlecić przekazanie koperty z pieniędzmi jakiemuś księdzu - szczegółów brak, innych źródeł potwierdzających informacje póki co też. Oczywiście nie wiadomo, kto cytat przyniósł - napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”.

- Roman Giertych protestował wczoraj „przeciwko wyciekom do mediów materiałów z postępowania”, a dziś w GW pojawia się zeznanie Birgfellnera. Jego treść równie wiarygodna co autor artykułu Wojciech Czuchnowski :) Ktoś coś komuś, nie pamiętam itd. itp. - skomentował Samuel Pereira z TVP.info. - To mówicie, że dowodem na rzekomą propozycje korupcyjna i wręczenie pieniędzy  przez Birgfellnera księdzu jest dowód wybrania pieniędzy z konta? Śmiechem. Wygląda na to, że średnio co kilka dni wręczam komuś łapówkę. I co gorsza, kilka dni temu kupiłem 2 koperty - kpił Wojciech Wybranowski z „Do Rzeczy”.

- Czy ja dobrze rozumiem: Austriak nagrywał wszystko na „taśmy Kaczyńskiego” tylko nie nagrał akurat tego, że JK kazał mu rzekomo dać 50 tys. zł księdzu? Serio? Nieprawdopodobny zbieg okoliczności - stwierdził Sławomir Jastrzębowski, przez wiele lat redaktor naczelny „Super Expressu”. - Taka sytuacja, że w „GW” pojawiają się zeznania, ale „pytani o zeznanie Austriaka jego prawnicy Roman Giertych i Jacek Dubois zasłaniają się tajemnicą śledztwa” - zwrócił uwagę Samuel Pereira.

Żartowano też z tego, że „Gazecie Wyborczej” błąd w leadzie artykułu wytknął Roman Giertych. - Hej „Gazeta Wyborcza”, wasza redakcyjna korekta ma jeszcze poprawkę. Niezłe żarty koleżeństwo z publiczności sobie robi kosztem przyzwoitych ludzi - skomentował Michał Karnowski z „Sieci”. - To jest komedia. Pomijając już fakt, że wyciekają całe fragmenty z zeznań z toczącego się śledztwa prokuratorskiego - napisał Marcin Makowski z „Do Rzeczy”.

- W ogóle nie ma pewności, czy w kopercie były pieniądze, czy kopertę miał mój klient i czy ją komuś wręczył. I czy zeznał to co zeznał. Nie potwierdzam ani nie zaprzeczam mając na względzie tajemnicę śledztwa. Precz z Kaczorem. To pisałem ja, mecenas, chwilowo poza polityką - sparodiował wpis Romana Giertycha Rafał Ziemkiewicz z „Do Rzeczy”.

- O zeznaniach pana Birgfellnera można filozoficznie powiedzieć, że albo są prawdziwe, albo są nieprawdziwe. Od tego, że mówi, iż ktoś mu kazał przynieść kopertę z pieniędzmi na Nowogrodzką, którą potem miał Jarosław Kaczyński, do zakuwania Kaczyńskiego w kajdany droga daleka - ocenił Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”.

Według danych ZKDP w ub.r. średnia sprzedaż ogółem „Gazety Wyborczej” wynosiła 94 527 egz., o 14,8 proc. mniej niż rok wcześniej.

Natomiast portal Wyborcza.pl w listopadzie ub.r. zanotował 7 mln realnych użytkowników i 63,29 mln odsłon, wobec 5,99 mln użytkowników i 56,36 mln odsłon w listopadzie 2107 roku (według badania Gemius/PBI).

Rzeczniczka PiS: „GW” posłużyła się metodami Urbana

Po południu Beata Mazurek, rzeczniczka prasowa PiS, na Twitterze odniosła się do artykułu „Gazety Wyborczej”. Wytknęła Geraldowi Birgfellnerowi, że według doniesień mediów „nie może sobie w prokuraturze przypomnieć, kogo nagrywał z ukrycia, kiedy nagrywał, ile razy nagrywał, na nawet czym nagrywał”, za to „nagle po paru tygodniach przypomina sobie o kopercie z pieniędzmi, które trzeba było wręczyć księdzu, zanim podpisał uchwałę”.

Mazurek zapewniła, że sytuacja opisana w zeznaniach Birgfellnera nie miała miejsca. - Ksiądz Sawicz podpisał uchwałę rady nie stawiając jakichkolwiek warunków, tym bardziej finansowych. Nie zabiegał też o jakiekolwiek wsparcie finansowe dla siebie tak przed, jak i po podpisaniu uchwały - dodała.

Rzeczniczka PiS skrytykowała publikację „GW”, określając ją jako śmieszną i żałosną. - Gazeta, która kiedyś posługiwała się symbolem „Solidarności” i do dziś szczyci się swoim etosem, sięga po metody Jerzego Urbana. On też posłużył się podobnym kłamstwem - opublikował kiedyś sfałszowaną przez SB lojalkę, którą miał rzekomo podpisać Jarosław Kaczyński. Urban przegrał z kretesem w sądzie. Musiał przepraszać Pana Prezesa - przypomniała posłanka.

Zaznaczyła, że dzisiejszym tekstem „Gazety Wyborczej” także zajmują się prawnicy.

 

Dołącz do dyskusji: „Gazeta Wyborcza” po uwadze Giertycha poprawia tekst o zeznaniach ws. „koperty Kaczyńskiego”

39 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Kapiszony Agory
Oj, oj ,oj Gazeto zamiast wielkiego bomby, maszerujecie w kierunku żenady :P Tylko patrzeć jak ten biedny Gerald wszystko odwoła :D
odpowiedź
User
Gie
Po prawej stronie mediów panika bo jak PiS pójdzie na dno to i oni pójdą razem z nim. Nie mają racjonalnych argumentów to próbują ośmieszać. A to oznacza że zagrożenie jest poważne.
odpowiedź
User
Ich Styl
Sprostowanie nawet gorsze dla Kaczyńskiego od artykułu. Tylko czekać aż zaczną się sugestie kto tak naprawdę wymuszał łapówki.
odpowiedź