SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Skala "inkluzywnych" zmian w książkach budzi coraz większy sprzeciw

Kolejne "inkluzywne" poprawki wprowadzane w książkach nieżyjących już autorów, których celem jest, by nie urażały wrażliwości współczesnego czytelnika, powodują coraz większe kontrowersje i spory, czy tego typu działania są uzasadnione, czy też są już cenzurą. Poprawiani są m.in. Roald Dahl, Ian Fleming czy Agatha Christie.

W Wielkiej Brytanii kontrowersje wybuchły wraz z ujawnieniem pod koniec lutego przez dziennik "Daily Telegraph" skali zmian dokonanych przez wydawnictwo Puffin w nowej edycji bardzo popularnych w tym kraju książek dla dzieci autorstwa Roalda Dahla.

Wydawnictwo Puffin przekonywało, że przeglądu języka Dahla dokonano w celu zapewnienia, że jego książki "mogą nadal dzisiaj wszystkich cieszyć", a Roald Dahl Story Company, instytucja zajmująca się dziedzictwem literackim pisarza, twierdziło, że zmiany są "niewielkie i starannie przemyślane".

Ale jak wykazał "Daily Telegraph", w porównaniu z poprzednią edycją z 2001 r. dokonano setek zmian, które niejednokrotnie wypaczają zamysł autora. Usunięto prawie wszystkie odniesienia do wyglądu fizycznego, zmieniono płeć części bohaterów lub przerobiono ich na neutralnych płciowo. Gazeta zamieściła listę wszystkich wykrytych przypadków, gdzie poszczególne słowa zastąpiono innymi, niektóre fragmenty usunięto, a inne dopisano.

Ze wszystkich miejsc usunięto słowo "gruby", więc np. Augustus Gloop, jeden z bohaterów książki "Charlie i fabryka czekolady" jest teraz "ogromny". Umpa-Lumpasi z tej samej książki nie są "malutcy", "pstrokaci" czy "nie wyżsi niż od mojego kolana", ale po prostu mali, i nie są już "małymi mężczyznami", lecz "małymi ludźmi". Pani Twit z "The Twits" (po polsku wydana pod trzema tytułami: "Państwo Głuptakowie", "Fleje" i "Państwo Burakowie") nie jest już "przerażająco brzydka". Trzej synowie "Fantastycznego Pana Lisa" stali się córkami. W tej samej książce "dziwny afrykański język" przestał być "dziwny".

Tytułowa bohaterka "Matyldy", która dotychczas "płynęła na żaglowcach w dawnych czasach z Josephem Conradem. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Indii z Rudyardem Kiplingiem", w nowym wydaniu "chodziła do dziewiętnastowiecznych posiadłości z Jane Austen. Pojechała do Afryki z Ernestem Hemingwayem i do Kalifornii z Johnem Steinbeckiem". Zmieniono także odniesienia do kolorów - płaszcz BFG z książki "The BFG" (po polsku wydanej pod tytułami "Wielkomilud" oraz "BFG") nie jest już czarny, a Mary z tej samej książki jest teraz "nieruchoma jak posąg" zamiast "biała jak prześcieradło". Ze wszystkich książek usunięto słowa "szalony" czy "zwariowany".

Dodane zostały również fragmenty nie napisane przez Dahla. W "The Witches" (po polsku wydane pod tytułem "Czarownice", a później "Wiedźmy"), do oryginalnego akapitu mówiącego, że czarownice są łyse pod perukami, dopisano zdanie: "Jest mnóstwo innych powodów, dla których kobiety mogą nosić peruki i z pewnością nie ma w tym nic złego".

Po fali krytyki, która spadła na wydawnictwo - ingerencję w treść książek potępili m.in. premier Rishi Sunak, były premier Boris Johnson, pisarze Salman Rushdie i Margaret Atwood, a nawet królowa-małżonka Camilla - kilka dni później ogłosiło ono, że jeszcze w tym roku wyda kolekcję książek Dahla w ich oryginalnej wersji, która będzie sprzedawana równolegle z tymi "inkluzywnymi".

Rasowe poprawki w książkach o Jamesie Bondzie. Znika „nigger”

Ale już kilka dni później "Daily Telegraph" ujawnił, że podobnym poprawkom poddana zostanie seria książek Iana Fleminga o Jamesie Bondzie, która wydana zostanie w kwietniu z okazji 70-lecia okazania się "Casino Royale", będącą pierwszą z serii. Będą one opatrzone dopiskiem: "Ta książka została napisana w czasie, gdy terminy i postawy, które mogą być uznane za obraźliwe przez współczesnych czytelników, były powszechne. W tym wydaniu dokonano szeregu aktualizacji, pozostając jednocześnie jak najbliżej oryginalnego tekstu i okresu, w którym jest on osadzony".

W ich przypadku zmiany są mniejsze - jak wskazywał "Daily Telegraph", dotyczyć głównie pejoratywnych i stereotypowych odniesień do osób czarnoskórych. Np. w "Żyj i pozwól umrzeć" ocena Bonda, że domniemani afrykańscy przestępcy handlujący złotem i diamentami to "całkiem praworządni faceci, jak sądzę, z wyjątkiem sytuacji, gdy za dużo wypili" brzmi "całkiem praworządni faceci, jak sądzę".

Niemal całkowicie usunięte zostało słowo "nigger", które zresztą od dawna praktycznie zostało wyeliminowane z języka, a w wyjątkowych sytuacjach, aby nie używać go w pełnym brzmieniu, jest określane jako "n-word". W większości przypadków w nowym wydaniu jest ono zastąpione przez "czarną osobę" lub "czarnego człowieka", ale czasami w ogóle pomięto rasę niektórych postaci.

Np. czarnoskórzy przestępcy uciekający przed Bondem w "Dr No" są tylko "gangsterami", w tej samej powieści rasa lekarza i urzędnika imigracyjnego teraz nie jest wspomniana, podobnie jak rasa zastrzelonego przez Bonda przeciwnika. Podobnie pominięto pochodzenie etniczne barmana w "Operacji Piorun" i lokaja w "Quantum of Solace". W "Goldfinger" nie jest wspomniana rasa kierowców z jednostki logistycznej z czasów drugiej wojny światowej, Red Ball Express, w której było wielu czarnoskórych żołnierzy i zamiast tego jest mowa tylko o "byłych kierowcach".

"Poprawkom" poddane zostały powieści Agathy Christie

Z kolei ostatnio "Daily Telegraph" ujawnił, że podobnym "poprawkom" poddane zostały powieści Agathy Christie, przy czym bardziej podobne są one do tych z książek Dahla, bo usunięto nie tylko terminy, które mogą być odbierane jako nacechowane rasowo, ale też odniesienia do wyglądu fizycznego.

I tak w fragment powieści "Śmierć na Nilu", w którym pani Allerton skarży się, że grupa dzieci ją nęka, mówiąc, że "wracają i gapią się, i gapią, a ich oczy są po prostu obrzydliwe, podobnie jak ich nosy, i nie wierzę, że naprawdę lubię dzieci", został okrojony do: "Wracają i gapią się, i gapią. I nie wierzę, że naprawdę lubię dzieci". W innym miejscu czarny sługa, który w oryginale uśmiechał się rozumiejąc potrzebę milczenia o zdarzeniu, nie jest już ani czarny, ani się nie uśmiecha, a jedynie się kiwa. Z powieści "Karaibska tajemnica" usunięto uwagę Miss Marple, że uśmiechający się do niej pracownik hotelu z Indii Zachodnich ma "takie śliczne białe zęby", a także podobne odniesienia do "pięknych zębów".

Zmieniono lub usunięto też poszczególne słowa - we wspomnianej powieści "Śmierć na Nilu" nie pojawiają się już Nubijczycy, w "Tajemniczej historii ze Styles" młoda kobieta "w typie Cyganki" stała się już tylko "młodą kobietą", a wszystkich książkach nowego wydania słowo "tubylcy" zostało zastąpione terminem "rodzimi mieszkańcy".

Przy okazji edycji książek Agathy Christie przypomniano, że w przeszłości poprawiono problematyczny tytuł jednej z jej książek, choć było to jeszcze za jej życia. Książka "I nie było już nikogo" początkowo została wydana pod tytułem "Ten little niggers" (po polsku było to mniej obraźliwe "Dziesięcioro murzynków").

Sama koncepcja usuwania "niewłaściwych" słów czy fragmentów książek ma bowiem długą historię - i wcale nie ogranicza się ona do reżimów totalitarnych. To od nazwiska angielskiego lekarza Thomasa Bowdlera, który w 1818 r. wydał dzieła Williama Shakespeare'a, "poprawiając" je pod kątem wrażliwości ówczesnych kobiet i dzieci, wziął się pejoratywny termin bowdleryzacja.

Długa historia nie zmienia faktu, że niezmiennie budzi to kontrowersje. "Ponieważ to sugeruje, że (wydawcy) pomimo poświęcenia swojego życia powieściom, nie wiedzą właściwie, czym jest powieść. Powieść, oprócz innych rzeczy, jest rodzajem kapsuły czasu: zapisem okresu, w którym została napisana. Odzwierciedla kulturę tego okresu, jego język, wierzenia, postawy - i tak, uprzedzenia. Starsze powieści mają więc szczególną wartość historyczną: uczą nas o przeszłości. W istocie ożywiają ją - i to znacznie żywiej niż podręcznik historii" - wskazywał w zeszłym tygodniu w komentarzu publicysta "Daily Telegraph" Michael Deacon.

Z kolei w kwietniowym numerze magazynu "The Critic" Titania McGrath ironizuje: "Ostatnio w prasie pojawiło się wiele głosów na temat progresywnego przerabiania książek Roalda Dahla, jak gdyby było to coś złego. Moim zdaniem, każdy egzemplarz każdej książki każdego białego heteroseksualnego mężczyzny powinien zostać spalony. Palenie książek, których nie akceptujemy, to jedyny sposób na powstrzymanie faszyzmu".

Dołącz do dyskusji: Skala "inkluzywnych" zmian w książkach budzi coraz większy sprzeciw

39 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Zniesmaczony
Lewakom różnej maści i narodowości w głowach się już całkiem poprzewracało od tej"tolerancji" i poprawności. Żałosne to wszystko jest.
odpowiedź
User
misio
Rok 1984 miał być przestrogą, a nie instrukcją...
odpowiedź
User
wojtek
Tak się zastanawiam czy z map zniknie Sudan - bo nazwa ta dosłownie oznacza kraj czarnych 😉
odpowiedź