SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Seryjni zabójcy. Dlaczego lubimy ich oglądać?

Przy okazji premiery finałowego sezonu serialu „Barry” HBO Max, przyglądamy się innym produkcjom o seryjnych zabójcach, zarówno przedstawiającym fikcyjnych bohaterów jak i fabularne wersje postaci realnie żyjących. Pytamy również ekspertów o przyczyny popularności tychże seriali.

1.„Des” – HBO Max

„Des“ z fenomenalną rolą Davida Tennanta opowiada prawdziwą historię brytyjskiego zabójcy i nekrofila, Dennisa Nilsena. W latach 1978-1983 zabił on kilkunastu młodych mężczyzn. Ich ciała rozczłonkowywał i przechowywał w swoim mieszaniu, co zaalarmowało hydraulika, który znalazł ludzkie tkanki i kości w zapchanych rurach w mieszkaniu sprawcy. Historia podobna jak w przypadku Jeffreya Dahmera, nawet ramy czasowe pasują. Obydwaj mordercy wyszukiwali młodych, bezbronnych, ubogich mężczyzn, wiedząc że dawno opuścili dom rodzinny, często się przeprowadzali i nikt z bliskich nie był w stanie zbyt szybko odkryć ich zaginięcia.

W serialu „Des” twórcy starali się pokazać to, jak zwyczajny jest sprawca, pozbawiony motywacji, czy wyrafinowanych poglądów, które popchnęły go do zbrodni. Takie rozwiązania (skomplikowane przyczyny zbrodni, wysiłek intelektualny sprawcy by ukryć przestępstwo) zwykle widujemy w serialach opowiadających losy fikcyjnych postaci. Rzeczywistość na ogół jest banalna i mało spektakularna, ale równie okrutna co w przypadku wyrafinowanych, zmyślonych opowieści.

Serial nietypowo jak na gatunek true crime przedstawia bohatera – jako nieciekawego, przeciętnego człowieka, który nie sili się na żadne fantazyjne opowieści mające przekonać śledczych o jego geniuszu i uzasadniające jego zbrodnicze działania. Wszystko co odkrywają detektywi wprawia ich w osłupienie, a my razem z nimi, próbujemy zrozumieć, dlaczego doszło do tak okrutnych zbrodni.

Serial „Des” dostępny jest na HBO Max, wyprodukowany został przez brytyjskiego nadawcę ITV.

2. „Wąż” – Netflix

Bohater serialu „Wąż“, to Charles Sobhraj (w tej roli Tahar Rahim) znany jako Bikini Killer. Sobhraj miał zupełnie inny modus operandi niż Dennis Nilsen. Sobhraj był przebiegły i cyniczny, atakował zamożne turystyki na terenie Azji Południowo-Wschodniej gdzie mieszkał i wiódł wygodne życie na koszt swoich ofiar.

Serial wyprodukowany przez BBC, a dostępny na Netfliksie, świetnie odtwarza klimat azjatyckich lat 70. zapraszając nas do nieistniejącego już świata dźwięków, zapachów i kolorów. „Wąż” kręcony był w Tajlandii, co sprawia, że jest to prawdziwa uczta dla oka, podobnie jak zabawy twórców eksperymentujących ze stylizacją serialu na gatunek telewizyjny lat 70.

Najmniej ciekawy jest prostacki i okrutny morderca, czyli Charles Sobhraj wykorzystujący młode, naiwne kobiety (ale i mężczyzn), mające to nieszczęście trafić na niego w czasie swojej podróży i zaufać oraz przyjąć u niego gościnę.

Charles Sobhraj wciąż żyje, w grudniu 2022 roku wyszedł z więzienia w Katmandu gdzie odsiadywał wyrok za zabicie Amerykanki i Kanadyjczyka. Skazany był na dożywocie, ale wyszedł z więzienia z uwagi na zły stan zdrowia. Jako obywatel francuski, przybył do Francji z zamiarem rozpoczęcia nowego życia, gdyż jak wyjaśnił dziennikarzom - „ma dużo do zrobienia”. Sobhraj zabił co najmniej 12 osób.

Serial pokazuje, że jego celem był tzw. „szlak hippisów”, mamienie obietnicą pomocy naiwnych młodych ludzi szukających dla siebie nowego miejsca i sposobu na życie. Często były to dzieci zamożnych rodziców, które mogły sobie pozwolić na podróżowanie i przerwę w życiorysie.

3. „Mindhunter” – Netflix

Wiemy, że trzeci sezon „Mindhuntera” nie zostanie zrealizowany mimo że powstał już jego scenariusz. Reżyser drugiego sezonu, Andrew Dominik, powiedział serwisowi Collider, że gdyby „Mindhunter” był kontynuowany w trzeciej części, akcja toczyłaby się w Los Angeles. „To byłby sezon, na który wszyscy naprawdę czekali, kiedy bohaterowie wychodzą z piwnicy i zaczynają działać” – wyjaśnił reżyser.

„Mindhunter” miał swoją premierę w 2017 roku, a Jonathan Groff i Holt McCallany grali dwóch agentów FBI, którzy w latach 70. utworzyli jednostkę mającą rozpocząć praktykę profilowania sprawców przestępstw. Serial powstał na podstawie książki „Mindhunter: Inside the FBI's Elite Serial Crime Unit” z 1995 roku, napisanej przez Johna E. Douglasa i Marka Olshakera.

Zapytaliśmy Agnieszkę Rojek, autorkę popularnego podcastu o tematyce true crime „Aneks kryminalny” o to, jaki serial o seryjnym zabójcy zrobił na niej ostatnio największe wrażenie. - Moim zdaniem najlepszym serialem poświęconym prawdziwym seryjnym mordercom, który mieliśmy okazję oglądać w ciągu ostatnich lat, jest „Mindhunter”. Luźno oparty na książce o tym samym tytule autorstwa emerytowanego agenta FBI, Johna Douglasa. „Mindhunter” przedstawia nam sylwetki wielu amerykańskich morderców, które są wplecione w historię powstania słynnego Wydziału Behawioralnego FBI. Dużym autem serialu jest reżyseria Davida Finchera i fakt, że fabuła nie skupia się jedynie na życiu i zbrodniach znanych morderców, ale również na próbach zrozumienia ich, zbadania ich psychiki z punktu widzenia przeciętnego człowieka – wyjaśnia podcasterka.

4. „Dahmer-Potwór” – Netflix

Serial opowiada o jednym z najsłynniejszych amerykańskich seryjnych morderców, który otrzymał przydomek „kanibala z Milwaukee” . Jeffrey Dahmer był również nekrofilem i gwałcicielem. W latach 1978-1991 zabił, a następnie wykorzystał seksualnie 17 młodych mężczyzn i chłopców. Został uznany winnym 15 morderstw i skazany na 15 wyroków dożywotniego więzienia. Zmarł w 1994 roku, uderzony ciężkim przedmiotem przez jednego ze współwięźniów.

W dziesięcioodcinkowym serialu Netfliksa tytułową rolę zagrał Evan Peters, a Richard Jenkins wcielił się w jego ojca Lionela - chemika, który pokazał synowi, gdy ten był jeszcze dzieckiem, jak bezpiecznie wybielać i zachować kości zwierząt. Jeffrey Dahmer stosował później tę technikę wobec swoich ofiar.

Według przeciwników produkcji, Ryan Murphy za bardzo wykorzystuje „modę” na true crime i czerpie profity z cierpienia wielu ludzi. Zdaniem Netfliksa upamiętnia ofiary, daje im głos i szansę na przełamanie zmowy milczenia wokół rasizmu, który wówczas w Milwaukee był powszechny w policji i sądach. Z pewnością rola Evana Petersa godna jest uwagi, aktor pokazuje różne oblicza Dahmera – samotnika, zaburzonego psychicznie, ale i bezwzględnego, okrutnego, wyrachowanego mordercę, który nie zasłużył na to, żeby żyć w społeczeństwie.

5. Fikcyjni bohaterowie – seriale „Dexter”, „Upadek”, „Hannibal”

W naszym przeglądzie uwzględniliśmy też fikcyjnych  bohaterów, ponieważ kilku z nich tak mocno wpisało się w kulturę popularną, że trudno zignorować ich obecność mówiąc o seryjnych zabójcach. O społeczną rolę seriali z zabójcami na planie pierwszym, zapytaliśmy badaczkę popkultury i literaturoznawczynię, dr Magdalenę Bałagę. - Truizmem wydaje się wspomnienie serialu „Dexter”, jednak trudno przecenić jego znaczenie dla kultury popularnej. Historia kierującego się specyficznym kodeksem moralnym mężczyzny jest bez wątpienia pozycją obowiązkową. Główny bohater prowadzi podwójne życie – na co dzień pracuje w policyjnym departamencie, jednak posiada również swoją bardziej mroczną stronę: nocami wymierza sprawiedliwość, zabijając przestępców stanowiących zagrożenie dla społeczeństwa. Strategia, jaką posłużyli się twórcy serialu miała niebagatelne znaczenie – widz sympatyzuje z bohaterem, którego zachowanie jest na wiele sposobów usprawiedliwiane – wyjaśnia badaczka.

„Dexter” wzbudzał naszą sympatię nie tylko dlatego, że kolegom w pracy kupował pączki i służył ramieniem do wypłakania każdemu, kto tego potrzebował, ale usiłował wywołać w nas poczucie empatii, której sam nie posiadał. Jak mogliśmy go polubić? - Po pierwsze, za takim, a nie innym zachowaniem trzydziestolatka stoją traumatyczne doświadczenia z dzieciństwa. Po drugie, serial stawia pytania o prawo do oceny postępowania głównego bohatera, którego intencje trudno ocenić negatywnie. Stoi on po stronie pokrzywdzonych: ofiar przemocy domowej czy seksualnej. Również wewnętrzne monologi Dextera nakazują nam myśleć o nim jako o kimś zagubionym – mężczyzna nieustannie mierzy się z rozterkami egzystencjalnymi; skarży się, że odczuwa dojmującą i utrudniającą funkcjonowanie pustkę. „Jestem bardzo porządnym potworem” - podsumowuje w końcu swoje rozterki Dexter. Trzeba jednak dodać, że w kolejnych sezonach bohaterowi w mniejszym stopniu zależy na wymierzeniu sprawiedliwości, a jego zachowanie jest coraz bardziej niepokojące: kolejne zabójstwa pozwalają mu na zaspokojenie trudnej do zrozumienia potrzeby – w rozmowie z portalem Wirutalnemedia.pl mówi dr Magdalena Bałaga.

Wątek „sympatycznego” seryjnego zabójcy to temat, który do dzisiaj wzbudza wielkie emocje w widzach i krytykach, zwłaszcza po emisji serialu „Dexter: New Blood”. O przyczyny sympatii do Dextera pytamy Piotra Nalazka, autora krótkometrażowych filmów fabularnych takich jak „Piękna sierpniowa noc” i „Wiem”, który także pracuje nad projektem serialowym. – „Dexter”, to pierwszy serial o seryjnym mordercy, który jest sympatyczny i któremu współczujemy. Ciekawym zabiegiem ze strony twórców jest głos Dextera z offu, który tłumaczy nam swoje motywacje i działania, dzięki czemu możemy go zrozumieć, a w efekcie polubić. Ma swój kodeks moralny, który pozwala mu zabijać tylko złych ludzi, którzy w jego mniemaniu zasługują na śmierć. Z kolei bohater „Upadku” zabija, żeby zaspokoić swoje żądze, nie stosuje żadnego kodeksu. W obu przypadkach sprytnym zabiegiem jest ukazanie życia prywatnego bohaterów - tego, że są braćmi/mężami/ojcami. Twórcy z jednej strony chcą, abyśmy sympatyzowali z mordercami, a jednocześnie w ten sposób uświadamiają nas, że tak naprawdę każdy może być psychopatą – wyjaśnia reżyser.

Który spośród popularnych seriali, tj. „Dexter”, „Upadek” i „Hannibal” najmocniej odcisnął się w wyobraźni widza jeśli chodzi o ukazanie mrocznej natury ludzkiej? - Z tych trzech seriali zdecydowanie „Dexter” najmocniej się odcisnął w tym kontekście. „Hannibal” opowiada o wyprutym z emocji zabójcy, dla którego zabijanie jest środkiem do celu (a tym jest oczywiście konsumpcja ofiary). „Dexter” z kolei ukazuje nam mroczną stronę ludzkiej natury w pełnej krasie, głównie dzięki zastosowaniu sprytnych zabiegów scenariuszowych (podobnie zrobili twórcy „House of Cards” - łamanie czwartej ściany poprzez zwracanie się bezpośrednio do widza, miało to na celu sprawienie, abyśmy poczuli się, jakby bohater dzielił się z nami swoimi najbrudniejszymi tajemnicami) – podsumowuje Piotr Nalazek.

Podsumowanie

Dlaczego tak chętnie oglądamy seryjnych zabójców na małym ekranie? - Seriale o seryjnych mordercach są ostatnimi czasy niezwykle popularne. O ile „Dexter” był fantazją, o tyle widzowie są coraz bardziej zainteresowani autentycznymi opowieściami o takich jednostkach jak choćby Ted Bundy czy Charles Sobraj. Ostatni z wymienionych mężczyzn jest zresztą bohaterem doskonałego serialu „Wąż” – historii o niezwykle sprytnym i bezwzględnym manipulatorze, odpowiedzialnym za zabójstwa hippisów w Tajlandii. Trudno zatem nie wspomnieć o edukacyjnym charakterze tego typu produkcji i pewnego rodzaju modzie na diagnozowanie oznak manipulacji – seriale o seryjnych mordercach pokazują przypadki ekstremalne. Każdy w końcu może stać się ofiarą narcyza, psychopaty i manipulatora – nawet jeżeli uważamy, że nie jesteśmy tak naiwni, by ufać każdej nowopoznanej osobie – wyjaśnia dr Magdalena Bałaga.