SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Kina mozolnie podnoszą się z pandemii. „Widzowie chcą wrócić, potrzebne atrakcyjne premiery”

Polska branża kinowa dotknięta boleśnie przez koronawirusa powoli liże rany, notuje wzrost frekwencji i powraca do cen biletów sprzed kryzysu. Jednak powrót do formy sprzed pandemii może potrwać nawet do końca 2021 roku. - Sytuacja jest tym gorsza, że kłopoty z funkcjonowaniem kin zbiegły się z problemami produkcyjnymi branży filmowej. Widać rosnący powrót widzów, ale ten trend można przyspieszyć tylko przez elastyczną strategię i pojawienie się nowych, atrakcyjnych premier - oceniają dla Wirtualnemedia.pl przedstawiciele największych sieci polskich multipleksów.

Dołącz do dyskusji: Kina mozolnie podnoszą się z pandemii. „Widzowie chcą wrócić, potrzebne atrakcyjne premiery”

14 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Andrzej
Powrót do frekwencji sprzed pandemii to pobożne życzenia. Jeśli za kilanaście zl/mc można wykupić sobie netflixa i bez ryzyka zakaźenia, bez wciągania smrodu popcornu i bez idiotycznych reklam oglądać co się chce i kiedy się chce, to formuła "pełna sala" jest przeżytkiem.
Nigdy nie porównuj Netflixa na ekranie telewizora z projekcją filmu w sali kinowej. To tak jakbyś porównywał parówki z sezonowaną wołowiną. Parówki są tanie, wrzucasz je do garnka i po chwili są gotowe. Jeśli chcesz je jeść siedem dni w tygodniu, to życzę smacznego.
odpowiedź
User
Aga
Wyjście do kina z dwójką dzieci w weekend to koszt ponad 100 zł (Cinema City, koszt jednego biletu bodaj 32 zł). Do tego 40 minut reklam telefonów i innych mało interesujących dzieci bzdur, które sprawiały, że film jeszcze się nie zaczął, a one już traciły cierpliwość. Pandemia pokazała mi, że naprawdę i tego kosztu i całego tego dyskomfortu możemy sobie odmówić. Jeśli kina chcą powrotu widzów na salę, to nie powinny kusić premierami, ale tańszymi biletami, zwłaszcza w weekendy, kiedy szukamy różnych rozrywek.
odpowiedź
User
Adam K
Powrót do frekwencji sprzed pandemii to pobożne życzenia. Jeśli za kilanaście zl/mc można wykupić sobie netflixa i bez ryzyka zakaźenia, bez wciągania smrodu popcornu i bez idiotycznych reklam oglądać co się chce i kiedy się chce, to formuła "pełna sala" jest przeżytkiem.
Nigdy nie porównuj Netflixa na ekranie telewizora z projekcją filmu w sali kinowej. To tak jakbyś porównywał parówki z sezonowaną wołowiną. Parówki są tanie, wrzucasz je do garnka i po chwili są gotowe. Jeśli chcesz je jeść siedem dni w tygodniu, to życzę smacznego.


Hmm o ile filmy emitowane w kinach studyjnych tworzą nam niepowtarzalny klimat, który trudno powtórzyć w domu, tak już całe kino mainstreamowe nie wymaga oglądania niczego na dużym ekranie. Akurat tutaj dobry tv, rzutnik, soundbar dają te same możliwości - bez reklam, popcornu...

odpowiedź