Płatne treści w internecie. "Czytelnicy zyskają unikalne treści, a wydawcy pieniądze"

czytam "siła i piękno tego systemu", "bogactwo treści", "szereg ciekawych materiałów", "uroda(!) tego systemu" i oczom nie wierzę, co to za słownictwo? Od razu wyczuwam tu jakiś przekręt. Mam płacić konkretną kwotę, wyliczoną co do groszy, a co dostanę w zamian? . Jakoś trudno mi sobie wyobrazić, że siły osobowe, które tworzą na przykład Lubuską papierową za 1,50 - i w gazecie nie ma NIC, dosłownie NIC - w internecie za 19,90 udostępnią mi ożywcze źródło ważnych informacji, trafnych komentarzy, pięknych i mądrych rozmów, itp. - nie tymi ludźmi, nie tymi środkami. Dziecko zostało wylane z kąpielą - wydawcy w swojej chciwości pozbyli się dziennikarzy z krwi i kości, powoli gazety codzienne stawały się miałkie, bez wyrazu, bez pazura, czasem bez świadomości po co są. Czytelnik powiedział "żegnam" - "żegnam" a nie "do widzenia". A teraz to już tylko drapanie trupa po d........

System ma szansę powodzenia. Nie chodzi o masowego czytelnika ale o 1 proc. wszystkich internautów i to jest do wykonania.

Nie wierzę jednak w unikalne, nadzwyczajne treści dla prenumeratorów. Zauważył ktoś, aby jakiś portal ostatnio rekrutował nowych dziennikarzy? Czyli utną z dostępnych dla wszystkich treści jakieś 5 czy 10 proc. informacji i przesuną je do Piano. Nie liczę na autorskie teksty i unikalne newsy czy zdjęcia - tego tani wyrobnicy i praktykanci nie zapewnią.

Na tych serwisach nie ma żadnych unikalnych treści ani wybitnego dziennikarstwa i nie będę za to płacił.