SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Awantura na facebookowym profilu Sephory. "PR nie uznał błędu firmy"

Jeden z klientów perfumerii Sephora opisał na facebookowym profilu marki nieprzyjemną sytuację, jakiej doświadczył w jednym ze sklepów sieci. Marka zdecydowanie zareagowała, przedstawiając swoją wersję wydarzeń, nie do końca zbieżną z relacją autora postu.

Dołącz do dyskusji: Awantura na facebookowym profilu Sephory. "PR nie uznał błędu firmy"

34 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl
User
Szaki
Wzbudzenie bramki przez ochronę pilotem jest Panie specjalisto za dychę pomoieniem zgodnie z artykułem 212 kk :)

Za co ma zostać przeproszony? Że latał jak małpka w zoo i filmiki kręcił zamiast wyjaśnić sprawę jak normalny człowiek? Bramka może zapiszczeć każdemu z różnych powodów, normalny poważny dorosły człowiek podchodzi nawet sam do ochrony, wyjaśnia sprawę i idzie. To czy ukradł, czy nie jest kompletnie bez znaczenia - bramka piszczy, to się wyjaśnia z ochroną i tak robią normalni ludzie.
odpowiedź
User
Szaki
Jeżeli bramka antykradzieżowa została wzbudzona przez ochroniarza a nie przez zabezpieczenie na towarze to jest nazywane pomówieniem zgonie z artykułem 212 KK. Uważam że powinien zatrzymać pilota do bramki jako dowód w sprawie.

Ale zaraz - dlaczego marka ma kłaść uszy po sobie, bo jakiś furiat cuda wywijał? Już fakt, że wyrwał ochroniarzowi pilot od bramek i filmiki kręcił zamiast wykonywać polecenia pokazuje, że szedł na konflikt, a potwierdza to jeszcze zmodyfikowana wersja opowieści (rzekome przetrzymywanie). Jak klient narobi im na głowę to mają z uśmiechem rozsmarować? Litości.
Nie widzę też pola do interpretacji - wypunktowali rozbieżności w historii klienta i tyle. Dobry PR to nie tylko wdzięczenie się do każdego, ale i umiejętność obrony marki, gdy zachodzi taka potrzeba. Napisali - jak klient chce, to może wyjaśniać. Tylko że jak mu się opowieść rozjechała to już się nie pokaże, bo wie, że jego wersja zostanie zweryfikowana.
Klient nie jest Bogiem, jest klientem. Jak jest wina firmy, to trzeba przepraszać, ale jak nie - to nie, bo niby czemu? Kto popracował w sprzedaży wie o czym piszę.
odpowiedź
User
Anna
Panu wyraźnie zależy na zadośćuczynieniu i tyle w temacie
odpowiedź