Dyrektywa o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym (DSM) z 2019 r. zmienia zasady publikowania i monitorowania treści w internecie. Państwa UE miały czas na jej implementację do 2021 r.
Komisja Europejska wszczęła postępowanie wobec Polski w związku z niewdrożeniem jej zapisów, a Polska zaskarżyła art. 17 dyrektywy do Trybunału Sprawiedliwości UE; ten jednak odrzucił w 2022 r. polską skargę.

Jeszcze w czasie rozpatrywania skargi KE przez TSUE Polska wdrożyła zapisy dyrektywy, co następnie Komisja uznała za pełną transpozycję. Nie wycofała jednak swojej skargi z TSUE o nałożenie kary.
Polska tłumaczyła się przed TSUE koniecznością przeprowadzenia szeroko zakrojonych konsultacji publicznych oraz trudnościami wywołanymi pandemią Covid-19. TSUE odrzucił jednak te argumenty w wydanym w czwartek wyroku.
TSUE nałożył taką samą karę na Polskę w lipcu br. w związku z opóźnieniami we wdrożeniu innej dyrektywy dotyczącej praw autorskich: o transmisjach online. Wówczas obecny rząd podkreślał, że jest to "koszt zaniedbań poprzedniej administracji".
Komentując tę sprawę w lipcu br., rzecznik resortu kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Jędrzejowski przypomniał, że to nie pierwszy raz, gdy kraj ponosi koszty zaniedbań poprzedniej administracji.

– Dyrektywa dotycząca praw autorskich online została wdrożona w Polsce 20 września 2024 r. W kilka miesięcy urzędowania tej administracji zrobiliśmy coś, co poprzedni rząd blokował przez trzy lata. Gdyby nie sprawność działania nowego kierownictwa Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz dobra współpraca z instytucjami europejskimi kara ta mogła być nawet dwukrotnie większa – ocenił.
W skardze na dyrektywę o prawach autorskich na jednolitym rynku cyfrowym, wniesionej przez poprzedni rząd, Polska dowodziła przed TSUE, że art. 17, dotyczący udostępniania online przez dostawców usług utworów chronionych, ogranicza wolność słowa. Nie zgodził się z tym jednak Trybunał w Luksemburgu, odrzucając w 2022 r. polską skargę.
Zgodnie z art. 17, gdy dostawca udziela publicznego dostępu do utworów chronionych (np. utworów muzycznych), musi uzyskać zezwolenie od podmiotów uprawnionych, np. poprzez zawarcie umowy licencyjnej. Jeśli tego nie zrobi, ponosi odpowiedzialność. Dostawcy mogą jednak zostać zwolnieni z tego obowiązku poprzez nadzorowanie treści zamieszczanych przez użytkowników, aby zapobiec udostępnianiu online materiałów objętych ochroną.

Zmienione prawo autorskie w Polsce od roku
Dyrektywa DSM to unijna odpowiedź na wyzwania związane z rozwojem technologii cyfrowych w obszarze prawa autorskiego. Przepisy wprowadzają m.in. nowe formy dozwolonego użytku utworów, przedmiotów praw pokrewnych i baz danych (eksploracja tekstów i danych, zwielokrotnianie dla zachowania zbiorów dziedzictwa kulturowego) oraz istotnie modyfikują formy już istniejące w unijnym prawie (korzystanie z utworów na potrzeby edukacji zdalnej).
Wdrażająca zapisy DSM do polskiego porządku prawnego nowelizacja prawa autorskiego weszła w życie we wrześniu ub.r. Umożliwia ona wydawcom tradycyjnym negocjować wynagrodzenie za ich treści od koncernów cyfrowych. W imieniu czołowych wydawców rozmowy w tej sprawie z Google prowadzi Związek Pracodawców Wydawców Cyfrowych.

Według raportu zleconego przez organizację firmie doradczej FehrAdvice & Partners sprawiedliwe roczne wynagrodzenie ze strony Google'a na rzecz polskich mediów za wykorzystanie ich treści powinno wynosić 78,67 milionów euro (ok. 335 mln zł).
Źródło: PAP











