Rząd sformowany przez Prawo i Sprawiedliwość ma za sobą prawie miesiąc sprawowania władzy. Władzy, która skutkuje negatywnymi opiniami w zagranicznych mediach o sytuacji w Polsce oraz demonstracjami części wyborców, do których chętnie przyłączyli się politycy partii opozycyjnych. Niezadowolenie nasiliło się w ostatnich dwóch tygodniach wskutek zamieszania związanego z wyborem sędziów do Trybunału Konstytucyjnego. Do tego doszły ostre wypowiedzi Jarosława Kaczyńskiego, m.in. o „Polakach najgorszego sortu”, które w ostatnich dniach oburzyły wiele osób, zostały skrytykowane przez opozycyjnych polityków i były szeroko omawiane w mediach.
W konsekwencji do publicystów „Gazety Wyborczej”, „Newsweeka” i „Polityki”, od początku krytycznie oceniających rząd PiS, w ostatnich dniach dołączyli kolejni. - Sobota udowodniła, że odruch sprzeciwu wobec poczynań nowej władzy nie jest rzadki co najmniej wśród wielkomiejskiej inteligencji. Tej prawdziwej i tej aspirującej. Nie należy lekceważyć tej grupy - napisał na wPolityce.pl Piotr Skwieciński po sobotnim marszu Komitetu Obrony Demokracji. - Rządzący w komunikacji społecznej w PR zachowują się jak kompletni ignoranci, a ta ignorancja jest odbierana przez społeczeństwo jako buta, arogancja i agresja. Pycha kroczy przed upadkiem, warto o tym pamiętać - ocenił w weekendowym „Super Expressie” Sławomir Jastrzębowski.

##NEWS http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/gw-polityka-i-lis-na-marszu-kod-sakiewicz-przemawial-na-marszu-dla-rzadu-pis-to-obciach-i-upadek ##
- Jarosław Kaczyński pokazał, że ma wielką moc sprawczą. Walcząc z Trybunałem Konstytucyjnym i mówiąc w piątkowy wieczór w telewizyjnym „orędziu” mało elegancko o „Polakach najgorszego sortu” spowodował, że w sobotę, w obronie trybunału i Konstytucji wyszło na ulice Warszawy ok. 20 tysięcy ludzi, zamiast spodziewanej garstki „fejsbukowych” demonstrantów z Komitetu Obrony Demokracji - napisał Robert Feluś, redaktor naczelny „Faktu”. Natomiast „Wprost” na okładce nowego numeru pokazuje Beatę Szydło, Andrzeja Dudę i Jarosława Kaczyńskiego zbliżających się do przepaści. - Rząd Beaty Szydło wysłał do obywateli tyle sprzecznych sygnałów, że prawdopodobnie wyczerpał limit do końca kadencji. Na dodatek prezydent Andrzej Duda zaskoczył nowy gabinet dwiema kosztownymi ustawami, które przygotował bez konsultacji z nim - napisał Mariusz Staniszewski w tekście zapowiadanym na pierwszej stronie.

Równie krytyczni wobec działań komunikacyjnych obecnych rządzących są eksperci od PR i wizerunku politycznego.
- Koń jaki jest każdy widzi. Jeżeli zaś jeszcze ktoś nie widzi, to już raczej nie zobaczy, gdyż Prawo i Sprawiedliwość popełnia każdego dnia kardynalne błędy w komunikacji - ocenia Sebastian Hejnowski, CEO MSL Group na Europę Środkową i Wschodnią. Dziwi go to o tyle, że PiS postawił na polityków sprawdzonych w poprzednim swoim rządzie, więc nie można mówić, że nie wiedzą jaki oddźwięk społeczny mogą mieć ich deklaracje. - Gdzie się podziali wszyscy PR - owcy, którzy tak sprawnie prowadzili partię przez wybory prezydenckie i parlamentarne? Stawiam hipotezę, że doradcy PR są na swoich miejscach, tylko nikt ich nie słucha - stwierdza szef MSL Group.
Dla niego przykładem wizerunkowej katastrofy obecnych rządzących są takie sytuacje, jak np. wyrażanie przez rzecznika rządu prywatnego zdania w sprawie postawienia Donalda Tuska przed Trybunałem Stanu, czy też zachowanie wiceministra obrony narodowej, który w wywiadzie zdradza plany odnośnie broni atomowej. - Jedynym sensownym wytłumaczeniem, które czytałem na łamach Money.pl jest, że PiS celowo gra na spadek akcji giełdy warszawskiej, by następnie znacjonalizować część banków. Koszty utraty reputacji naszego kraju są jednak już ogromne. Mam wielką nadzieję, że rządzący zorganizują się w końcu i zaczną komunikować się w sposób przemyślany i zrozumiały dla społeczeństwa – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Sebastian Hejnowski.

Specjalista od marketingu politycznego Adam Łaszyn przypomina, że zwyczajowo każda formacja polityczna po wygranej elekcji wizerunkowo korzysta, a notowania rosną przez kilka, kilkanaście tygodni. Z PiS jest jednak odwrotnie. - Co więcej, nieco miesiąc po wyborach ludzie nawet wyszli na ulice przeciw zwycięskiej partii. To ważne - nie przeciw zwycięstwu PiS, ale w proteście wobec działań podjętych przez tę formację już po wyborach oraz wobec sposobu komunikowania tych działań. Wizerunek rządzących zużywa się znacznie szybciej niż dotąd bywało, nawet w odniesieniu do 2005 roku - ocenia Adam Łaszyn.
- Skąd taki efekt? Mimo krótkiego okresu powyborczego lista jest wyjątkowo długa i właściwie każdy dzień przynosi nowe akty dyskredytujące obecnych decydentów. Jawne lekceważenie prawa i bardzo niewyrafinowane majstrowanie przy przepisach konstytucyjnych, arogancki stosunek do właściwie jednomyślnego środowiska prawniczego, szczególnie butne wypowiedzi nowych członków rządu, jak np. ministra kultury, szefowej KPRM. Do tego agresja, nawet fizyczna, wobec dziennikarzy. No i niezawodny w swej retoryce prezes Kaczyński z perełkami typu „Polacy najgorszego sortu”. Rzadko się zdarzał w historii Polski tak jasno widoczny przykład "uderzenia władzy do głowy". A dla mediów żyjących z emocji jest to żyła złota. Media z lubością pokazują więc generowany przez PiS konflikt, z którym tenże PiS radzi sobie coraz gorzej zaostrzając swe stanowisko i podejmowane działania. A to z kolei jeszcze chętniej pokazują media i spirala negatywnych emocji wokół rządu nakręca się. Całość przypomina znane powiedzenie o krowie, której dano wrotki. To musi się skończyć - przynajmniej wizerunkowo - w oczywisty sposób - komentuje dla Wirtualnemedia.pl Adam Łaszyn.

Zdaniem Bartosza Czupryka, specjalisty ds. wizerunku politycznego, w odpowiedzi na działania opozycji i przychylne im media, rząd Beaty Szydło powinien prowadzić przemyślaną strategicznie kampanię informacyjną wyjaśniającą podejmowane decyzje i plany reform. Rząd, chcąc realizować własny plan powinien umiejętnie przewidywać posunięcia opozycji i reagować odpowiednio wcześniej. - W kampanii wyborczej działania pani Szydło wydawały się sprytniejsze od obecnej rozgrywki politycznej - ocenia Bartosz Czupryk.
Zwraca przy tym uwagę, że dla Polaków, a przynajmniej znacznej ich części, wciąż niejasny jest konflikt o skład sędziowski w Trybunale Konstytucyjnym. - Spór ten, przez każdą ze stron, nie został dobitnie i jasno wyjaśniony. W tym miejscu traci na tym relacja rządu z narodem przez niedopracowaną formę komunikowania się. Dlaczego jestem takiego zdania? Bo częstym hasłem wpisywanym przez Polaków w wyszukiwarkach internetowych jest „trybunał konstytucyjny o co chodzi”. To znak, że Polacy nie są w pełni poinformowani w sytuacji lub jej nie rozumieją, ale doszukują się konkretnych treści w tym temacie - odpowiedzi. Osobiście uważam, że rząd powinien znaleźć skuteczny sposób przebicia się przez krytykę opozycji i z jasnym komplementarnym komunikatem, w tej czy innej sprawie docierać skutecznie do wyborcy i przekonywać - jeśli to konieczne - bądź uświadamiać swoich wyborców o celowości i słuszności podjętych działań i decyzji – mówi Bartosz Czupryk. - Internet to wciąż najszybszy nośnik obiegu informacji, trzeba nim tylko odpowiednio zarządzić, chociażby tak jak podczas kampanii wyborczej. Dlaczego teraz PiS wypada w nim blado? - zastanawia się Czupryk.

Podkreśla, że taka kampania informacyjna powinna trwać nieprzerwanie, szczególnie szerzyć się z ust członków partii rządzącej oraz jej działaczy. Jego zdaniem tylko w taki sposób rząd omijając nieprzychylne media zadba o wizerunek utrwalając więź z wyborcą.
- Współcześnie to bardzo ważne. Dlaczego? Ponieważ dziś zalewani jesteśmy informacjami, gdzie w niektórych przypadkach o rzetelność trudno. Polak musi się wysilić, żeby zrozumieć przesłanki i determinację rządu o ile sam wcześniej tej determinacji nie straci. Polacy muszą się nauczyć nie tylko segregacji odpadków, ale też informacji. Sami muszą zacząć analizować sytuacje polityczną w Polsce, chociażby googlując odpowiednio w różnych mediach - mówi Czupryk.
Na pytanie, czy rząd wizerunkowo traci, odpowiada, że stracić może, jeśli nie zmieni strategii komunikacyjnej na bardziej bezpośrednią i właściwie ukierunkowaną. - Nie na walkę czy rywalizację, a na skonkretyzowany przekaz - przestrzega Czupryk. - Obecny rząd nie może zapomnieć, że współczesnym światem rządzi informacja i ten, kto posiądzie ją pierwszy i odpowiednio wykorzysta. Partia rządząca z Radą Ministrów na czele powinna zadbać o poprawny dialog ze społeczeństwem i nieprzerwany przepływ informacji miedzy sobą - poucza Bartosz Czupryk.

Anna Garwolińska, prezes agencji Glaubicz Garwolińska Consultants sposób działania i komunikacji, jaką prowadzi PiS, określiłaby jako realizację doktryny szoku. - Co prawda Naomi Klein pisała o doktrynie szoku w kontekście neoliberalnym, ale tutaj następują te same mechanizmy. Czyli na samym początku, zaraz po objęciu władzy działamy bardzo aktywnie, wprowadzamy zmiany, reformy, zmieniamy kluczowych decydentów. Takie działanie ma na celu zapewnienie akceptacji i przekonania do tych działań w przyszłości, które z perspektywy czasu nie będą już tak dotkliwe i kontrowersyjne - uważa Anna Garwolińska.
W jej opinii, dynamika zmian oraz kolejność podejmowania decyzji zarówno w zakresie delegowania nowych osób do zarządów spółek Skarbu Państwa jak i kluczowych organizacji rządowych, wskazuje, że jest to komunikacja zaplanowana i konsekwentna. - Powiedziałabym, że jest to przygotowanie o jakim nikt nie myślał wcześniej i nikt się nie spodziewał z drugiej strony politycznej. Myślę, że jest to jeszcze wynik współpracy z osobami, które prowadziły kampanię prezydencką i kampanię obecnej pani premier. Zasadą w zarządzaniu kryzysem - a przejęcie władzy jest pewnego rodzaju zarządzaniem kryzysem - jest wytworzenie faktów, a nie podążanie za tymi faktami. Czyli narzucenie swojej narracji, narzucenie swojej opowieści, przyspieszenie pewnych zdarzeń tak, żeby przeciwnik pogubił się albo przyjął naszą narrację. I nie oceniając czy jest to dobrze czy źle dla kraju, na razie możemy stwierdzić, że w wielu wypadkach jest to skuteczne działanie i dużo lepiej przygotowane niż byśmy się tego spodziewali. Skuteczność to drugie imię polityki - stwierdza Anna Garwolińska.











