Głosy oburzenia wśród pracowników „Financial Timesa” podniosły się po ujawnieniu, że kierujący wydawnictwem John Ridding za ub.r. otrzymał pensję w wysokości 2,6 mln funtów, która była wyższa o 25 proc. niż rok wcześniej i aż o 442 proc. większa w porównaniu z rokiem 2006, gdy Ridding rozpoczął pracę w firmie.
Szokująca dysproporcja
Działające w „FT” związki zawodowe w mailu przesłanym do pracowników wyliczyły, że ubiegłoroczne zarobki Riddinga są 100 razy wyższe niż pensje najniżej opłacanych stażystów pracujących w firmie.
Zdaniem związkowców taka dysproporcja jest szokująca i nie ma uzasadnienia w wynikach finansowych osiąganych przez wydawnictwo.
John Ridding odda 510 tys. funtów
W odpowiedzi na krytykę w wydanym komunikacie dyrektor The Financial Times Ltd. zapowiedział, że zwróci do kasy firmy 510 tys. funtów pomniejszonych o podatek, który musiał zapłacić. Jest to dokładnie wartość podwyżki, którą przyznano menedżerowi w porównaniu z rokiem 2016.

Ridding zapowiedział też że dopilnuje, by zwrócone przez niego pieniądze zostały przeznaczone na wspomaganie w firmie rozwoju zawodowego kobiet oraz niwelowanie różnic w zarobkach pomiędzy kobietami i mężczyznami, która w wydawnictwie wynosi obecnie 18,4 proc. na korzyść pracowników płci męskiej.











