Drugi już Kongres Mazowieckich Mediów Lokalnych odbędzie się w Warszawie 29 października. Organizuje go samorząd województwa mazowieckiego. Podczas wydarzenia wręczone zostaną dziennikarzom lokalnym nagrody w konkursie dziennikarskim "Biały Kruk" za najlepsze artykuły.
W jury konkursu biorą udział znani dziennikarze, tacy jak Bogusław Chrabota, Agnieszka Szydłowska czy Filip Springer. Patronat nad kongresem objęła "Rzeczpospolita", PAP oraz Wydział Informacji, Dziennikarstwa i Bibliologii UW.

Zdaniem właściciela "Gazety Radomszczańskiej" i prezesa Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Andrzeja Andrysiaka kongres to tylko przykrywka.
Andrysiak sugeruje, że ze strony marszałka województwa mazowieckiego Adama Struzika to tak naprawdę reakcja na wpisanie do ustawy medialnej zapisów o zakazie wydawania prasy samorządowej, któremu się sprzeciwia.
Projekt ustawy medialnej, który przygotowuje resort kultury, nie wpłynął jeszcze do Sejmu. Minister kultury i dziedzictwa narodowego Marta Cienkowska zapewnia jednak, że jest ona przygotowywana. Nie wiadomo jednak, kiedy mogłaby wejść w życie. Osobny problem to podpis pod nią prezydenta Karola Nawrockiego, a szanse na to mogą być małe.
O co chodzi z zakazem wydawania prasy samorządowej?
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce, by samorządy nie mogły wydawać własnych gazet, a jedynie miały możliwość informować mieszkańców o istotnych sprawach w wyraźnie oznaczonych biuletynach i na stronach internetowych. Ocaleć mają też samorządowe stacje radiowe. Biuletyny mogłyby się ukazywać od 6 do 12 razy w roku. Nie powinny mieć też nakładu wyższego niż liczy 5 proc. mieszkańców gminy. Nie mogłyby się w nich ukazywać dłuższe formy dziennikarskie, takie jak reportaż.

– Adam Struzik walczy z zakazem wydawania prasy samorządowej – tłumaczy Andrzej Andrysiak w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. Według właściciela "Radomszczańskiej" prawdziwy cel prasy samorządowej to przejęcie sfery informacyjnej w każdym dużym mieście. – Chodzi o to, by docierać do czytelników z czymś, co udaje media – tłumaczy wydawca "Radomszczańskiej".
Zdaniem naszego rozmówcy, propaganda biuletynów samorządowych udających gazety przypomina tę z czasów dawno minionych, a Struzik sam w tym uczestnicy, bo wydaje magazyn "Mazowsze".
Andrysiak: w gazetach samorządowych ma być jak za Gierka
– Samorządowcy chcą narzucać obraz tego, jak pokazywana jest władza. Ma być pięknie jak za Gierka. Nie ma żadnych problemów, nic złego się nie dzieje, wszystko jest świetnie. Problem w tym, że wielu czytelników, którzy biorą do ręki ich magazyny, myśli, że dostaje niezależną gazetę. To wszystko jest robione za publiczne pieniądze. Samorządowcy zatrudniają tam normalnych dziennikarzy, których podbierają z rynku. Dają im lepsze stawki – wyjaśnia Andrysiak.

Andrysiak na przykładzie gminy koło Wrocławia pokazuje, jak w praktyce ma wyglądać walka o rząd dusz, w której prasa lokalna ze względów ekonomicznych jest na straconej pozycji. Wystarczy, że burmistrz czy wójt za publiczne pieniądze zarzuci całą gminę swoim biuletynem.
– Oni wiedzą, że to świetne narzędzie promocji. Dobrze to widać na przykładzie Trzebnicy koło Wrocławia. "Nowa Gazeta Trzebnicka" istnieje od ponad 30 lat. Prowadzi ją Daniel Długosz. Tymczasem burmistrz, żeby jej przeciwdziałać, wypuszcza gazetę z 10-tysięcznym nakładem w 24,4 tysięcznej gminie. Pismo trafia do każdego domu. Był taki przypadek, że w jednym numerze było 50 zdjęć burmistrza – opowiada Andrysiak.
Według właściciela "Gazety Radomszczańskiej" w czasie Kongresu marszałek województwa mazowieckiego będzie pokazywał, jak pomaga mediom lokalnym. Tymczasem ich wydawcy, jak opowiada nam Andrysiak, są tym oburzeni i nie czują żadnego wsparcia.

– Teraz będzie nagradzał lokalnych dziennikarzy za ich wartościowe materiały, pokazywał, jak wspiera niezależne gazety. Dla mnie chodzenie do władzy po nagrody nie przystoi dziennikarzowi. Gdyby Struzik naprawdę chciał pomóc mediom lokalnym, zrobiłby to już dawno. Oczywiście daje granty czy dotacje, ale całościowej troski o niezależne media nie widać – mówi.
Organizator: Andrysiak przekłada negatywne doświadczenia z samorządami na obraz całego kraju
Poprosiliśmy też o odniesienie się do słów Andrzeja Andrysiaka organizatorów II Kongresu Mazowieckich Mediów Lokalnych. Odpowiedziała nam rzecznik prasowa Urzędu Marszałkowskiego Województwa Mazowieckiego, Marta Milewska.
– Znacznie łatwiej jest palić mosty niż je budować, kłócić się, niż wchodzić w dialog. Mam wrażenie, że redaktor Andrzej Andrysiak obrał właśnie taką strategię. Tylko czy antagonizowanie środowiska rzeczywiście służy mediom lokalnym? Moim zdaniem – absolutnie nie – mówi Marta Milewska w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

Milewska wskazuje, że od wielu lat współpracuje z dziennikarzami lokalnymi z Mazowsza i zna ich codzienne wyzwania: ograniczony rynek reklamowy, braki kadrowe, odpływ czytelników do bezpłatnych źródeł informacji.
– To właśnie o tych problemach rozmawiamy od dwóch lat podczas Kongresu Mazowieckich Mediów Lokalnych. Zeszłoroczna edycja zgromadziła blisko 100 uczestników. W tym roku ze względu na duże zainteresowanie i ograniczoną liczbę miejsc musieliśmy zamknąć zapisy wcześniej – dodaje.
Według Marty Milewskiej "redaktor Andrysiak przekłada swoje osobiste, negatywne doświadczenia z samorządami na obraz całego kraju".
– Czy ta antysamorządowa krucjata poprawi sytuację mediów lokalnych? Nie. Może jedynie niepotrzebnie zantagonizować dwa środowiska. Procesów, które zmieniają sposób konsumpcji mediów, nie da się zatrzymać. Świat się zmienia, a media lokalne muszą jak najszybciej się do tych zmian dostosować – komentuje w rozmowie z naszą redakcją.

Rzeczniczka Urzędu Marszałkowskiego wskazuje, że urząd wielokrotnie stawał w obronie dziennikarzy. – Sprzeciwiając się marginalizacji ośrodków TVP przez kolejne rządy, odpowiadając na apel Izby Wydawców Prasy w czasie pandemii, czy zabiegając o powołanie Funduszu Wsparcia Mediów Lokalnych w Ministerstwie Kultury – wylicza.
Dodaje, że do tej pory nikt nie zorganizował na Mazowszu konkursu, który doceniłby dziennikarzy mediów lokalnych z tego regionu.
– W konkursach ogólnopolskich dziennikarze mediów lokalnych mają niewielkie szanse na zdobycie nagród. Wypełniliśmy tę lukę – podkreśla Marta Milewska. Dodaje też, że w jury nie ma ani jednego polityka, a są tam wyłącznie medioznawcy i dziennikarze.
Chrabota: mój udział to wyłącznie wsparcie dziennikarzy lokalnych
O krytykę kongresu przez Andrysiaka zapytaliśmy redaktora naczelnego wydawnictwa Gremi Media Bogusława Chrabotę, który bierze udział w pracach jury konkursu na najlepsze materiały dziennikarskie w mazowieckich mediach lokalnych.

Jak mówi, dla niego uczestnictwo w kongresie to wsparcie dla dziennikarzy lokalnych. Wspiera jednocześnie walkę Andrysiaka o rozwój gazet lokalnych.
– Włączyłem się w prace kapituły wyłącznie z potrzeby wsparcia dziennikarzy lokalnych. Te nagrody to dla nich wsparcie finansowe, ale też dodawanie motywacji do pracy. Ja pomogę im również szkoleniowo. Poświęciłem swój czas na przejrzenie ponad 150 prac nie dla chwały, ale by zapoznać się z poziomem lokalnego dziennikarstwa. Znalazłem świetne artykuły. Ten konkurs to docenienie najszczerszego dziennikarstwa, nie laurek dla władz samorządowych. Ci dziennikarze nie mają szans nigdzie indziej być nagrodzeni, na żadnych galach typu Grand Press, bo słabsze media nie mają szans się przebić – mówi w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Zapytaliśmy Bogusława Chrabotę o przykłady wartościowych artykułów, które miał okazję przeczytać. – Podwarszawska dziennikarka śledziła losy młodego człowieka zamordowanego w 1946 roku, najprawdopodobniej przez SB. Dotarła do ludzi, którzy żyją oraz do IPN. To był wstrząsający materiał, który nadawałby się do publikacji także w "Rzeczpospolitej", wspaniała robota – podkreśla.

– Wspieram walkę Izby Wydawców Prasy oraz Andrzeja Andrysiaka i w 100 procentach jestem jego sojusznikiem. Wspieram ideę zakazu wydawania prasy przez samorządy i jestem za jej zakazem ustawowym. Będę o tym zresztą mówił podczas kongresu. Samorządy powinny wspierać prasę lokalną, a nie być jej konkurencją – dodaje.
Szułdrzyński: rozumiem i szanuję argumenty Andrysiaka, ale to złożona sprawa
Patronat nad II Kongresem Mazowieckich Mediów Lokalnych objęła "Rzeczpospolita". Redaktor naczelny dziennika Michał Szułdrzyński nie dostrzega ścisłego związku pomiędzy kongresem a lobbingiem na rzecz wydawania gazet samorządowych.
– Rozumiem i szanuję argumenty Andrzeja Andrysiaka, nie przekreślam jego walki w starciu mediów lokalnych z samorządowymi. Rozumiem też istotę jego sporu z marszałkiem Struzikiem. Jednak w programie kongresu nie ma niczego na ten temat. Panele dotyczą na przykład tego, jak radzić sobie z wyzwaniami sztucznej inteligencji, co jest ważne dla wszystkich dziennikarzy, mediów większych i mniejszych, ogólnopolskich i lokalnych. Nie widzę w nim ukrytego lobbingu – ocenia Michał Szułdrzyński.

Czy popiera proponowany ustawowy zakaz wydawania prasy samorządowej?
– To naprawdę złożona sprawa, są argumenty za tym, że możliwość prowadzenia mediów przez samorządy jest niedopuszczalna, są argumenty przeciw. Do mnie przemawia porównanie mediów samorządowych do katolickich, które należą do kurii biskupich. Czy osobom piszącym do mediów katolickich odbierzemy prawo do nazywania się dziennikarzami? Ale sprawa bez wątpienia wymaga debaty – zaznacza Szułdrzyński.











