Od poniedziałku (24 listopada) w sprzedaży jest dostępny 1597. numer "Rzeczy Krotoszyńskiej". To będzie jedno z ostatnich wydań tygodnika w tej formule i redagowanego przez zespół, którym kieruje Janusz Urbaniak.
"Kończymy misję informacyjną, publicystyczną, interwencyjną, która trwała 35 lat i 9 miesięcy. Ostatnie wydanie naszego tygodnika będzie nosiło numer 1602" – napisał Urbaniak w poście na Facebooku.
"Rzecz" powstała w 1990 roku. Pomysł i pierwsze finanse przyszły z Komitetu Obywatelskiego. Po trzech latach zyskała prywatnego wydawcę. Najwyższy nakład miała w 2000 roku — 7,5 tys. egzemplarzy. Magazyn zmieniał periodyczność. Od 1994 r. był dwutygodnikiem, a od 1997 r. tygodnikiem.
Wydawca "Rzeczy Krotoszyńskiej": jesteśmy zmęczeni
– Ja już gazety nie będę prowadził. Obecnie zostało nas czworo: ja, żona i dwie osoby. W tym redaktor naczelny Sebastian Pośpiech, który przepracował z nami ponad 25 lat. Należałem do grupy założycieli gazety. Gdybyśmy z żoną nie włożyli tak wiele pracy w ciągu ostatnich kilku lat, gazeta nie ukazywałaby się. Jesteśmy zmęczeni i nie widzimy sensu ekonomicznego tego przedsięwzięcia – mówi wydawca "Rzeczy Krotoszyńskiej" Janusz Urbaniak w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.

W szczytowym okresie na stałe pracowało w redakcji osiem osób. – Redaktorka naczelna, trzech dziennikarzy, pracownica sekretariatu, grafik i dwie osoby od reklamy – wspomina Janusz Urbaniak, który opowiada, dlaczego tak trudno było utrzymać sprzedaż na zadowalającym poziomie.
– Nasi czytelnicy wymierają. Widzę to po prenumeracie. W szczytowym okresie wynosiła ona prawie 500 egzemplarzy. Gazeta była dostarczana na wioski. Jak odchodzi najstarszy mieszkaniec domu, dzieci nie kontynuują prenumeraty. Łącznie w ostatnich trzech kwartałach sprzedawaliśmy 2000-2200 egzemplarzy.
Wymienia kilka powodów rezygnacji z papierowego wydania. Najważniejsze z nich to spadające zainteresowanie prasą papierową i rosnące koszty, których nie są w stanie wyrównać wpływy. Jakie to koszty?
– Druk, płace też poszły w górę. Musieliśmy ograniczyć zatrudnienie, gdy podniesiono najniższą płacę. Wynagrodzenia i honoraria były znaczącą kwotą. Przez cały okres wydawania gazety nie pobierałem poborów. Jestem od dawna na emeryturze, a wcześniej prowadziłem działalność gospodarczą i mogłem sobie pozwolić na wydawanie gazety – tłumaczy.

Janusz Urbaniak zapowiedział stworzenie "spisu treści" gazety, czyli skatalogowanie artykułów, które opisywały lokalną rzeczywistość od 1990 roku. Przez redakcję przeszło kilkudziesięciu autorów, fotografów, grafików, pracowników, współpracowników.
– Ta broszura będzie liczyła około 100 stron. Będą tam wyszczególnione tematy i podtematy, które poruszaliśmy. Spis treści uzupełni roczniki "Rzeczy Krotoszyńskiej", które obecnie znajdują się w książnicy w Krotoszynie, w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej i w Bibliotece Raczyńskich w Poznaniu. Dostarczymy go również do innych bibliotek wielkopolskich, w tym do Biblioteki Narodowej, która od zarania ma nasze egzemplarze. Opublikujemy go także w internecie. Wysiłek wielu autorów, ich poznawcza odkrywczość, dziennikarska i historyczna pasja powinny służyć kolejnym czytelnikom, którzy – mam nadzieję – przezwyciężą kiedyś prostotę internetowego przekazu i wrócą do źródeł – dodaje. Nieco później Urbaniak zamierza wydać książkę o "Rzeczy Krotoszyńskiej".

Może jednak nie wszystko stracone dla lokalnego tytułu z takimi tradycjami? Obecnie Urbaniak prowadzi rozmowy z nowym wydawcą, który chce kontynuować papierową oraz internetową wersję gazety.
Tygodnik "Pałuki" także znika z rynku
Ostatnio pisaliśmy o innym tytule, którego ostatni numer właśnie się ukazał. Chodzi o "Pałuki", prowadzone od 1991 roku przez Dominika Księskiego. Ostatni numer tygodnika ukazującego się w północno-wschodniej części Wielkopolski ukazał się 13 listopada.
— Wciąż prowadzę dwa portale, w Żninie i Mogilnie. Łącznie pracuje w nich 6 osób — powiedział nam Dominik Księski.

Osoby te przygotowują artykuły w swoich miejscowościach. — Chodzi zarówno o newsy, jak i poszerzone newsowe artykuły exclusive, na tematy społeczne, polityczne, gospodarcze, dotyczące również całego regionu — powiedział Dominik Księski.
Dziennikarze pracują na pół bądź cały etat. Wśród osób zajmujących się portalami jest dwóch redaktorów naczelnych, ale także kilkunastu wolnych strzelców. Łącznie oba portale mają od 0,5 do 1 mln odsłon miesięcznie.











