Aleksandra Szyłło w opublikowanym kilka dni temu nagraniu zwróciła uwagę na negatywne konsekwencje ponoszone przez osoby, które są związane z Agorą, ale nie na umowach o pracę. – A wiecie, że jakiś czas temu kobieta u nas w firmie urodziła dziecko i straciła środki do życia? Dlaczego? Bo była latami na umowie cywilnoprawnej – opisała.
Zaznaczyła, że podobne problemy mogą mieć współpracownicy Agory, jeśli z przyczyn zdrowotnych przez dłuższy czas nie będą mogli regularnie pracować.
Szyłło zapewniła, że "Solidarność" wspiera swoich członków "w dyplomatycznych, kulturalnych i spokojnych negocjacjach z pracodawcą w tej sprawie", a jeśli współpracownik się na to zdecyduje – także "w powiadomieniu Państwowej Inspekcji Pracy i sądu pracy". – Załatwmy to – zaapelowała.

Agora w odpowiedzi na pytania portalu Wirtualnemedia.pl poinformowała, że ma "szereg rozwiązań wspierających osoby w trudnej sytuacji, z których mogą skorzystać", natomiast każda sprawa "jest analizowana i rozpatrywana indywidualnie, zgodnie z naszymi wewnętrznymi regulaminami".
– Forma współpracy jest ustalana na podstawie sposobu wykonywania obowiązków przez osobę zatrudnioną – zgodnie ze specyfiką jej zadań oraz aktualnymi przepisami – zaznaczyło biuro prasowe Agory.
Firma nie ujawnia, ile razu interweniowała w niej Państwowa Inspekcja Pracy lub współpracownik kierował pozew do sądu pracy. Zapewniła, że "współpracuje z Państwową Inspekcją Pracy, w takim zakresie, w jakim jest to wymagane", zaś nie komentuje dotyczących niej postępowań sądowych.
Więcej współpracowników Agory w tarapatach życiowych
Z kolei Aleksandra Szyłło, odpowiadając na nasze pytania, podkreśliła, że "Solidarność" w ostatnich latach dostała sygnały na temat innych osób, poza kobietą opisaną w nagraniu, "latami pozostających na umowach cywilnoprawnych, które z tego powodu były w bardzo trudnej sytuacji życiowej".

– Mam na przykład przed oczami osobę ciężko chorującą, z podejrzeniem nowotworu, która zamiast skupić się na leczeniu, musiała zamartwiać się, że straci podstawowy dochód, jeśli pójdzie na dłużej do szpitala – stwierdziła.
Wyliczyła mankamenty wynikające z braku umowy o pracę. – Pozostawanie na umowach cywilnoprawnych latami jest np. szczególnie trudne dla matek, w tym matek samodzielnie wychowujących (!) – które pozbawione są podstawowego bezpieczeństwa socjalnego: prawa do zwolnienia lekarskiego na chore dziecko i urlopu wypoczynkowego – opisała.
– Pozostawanie na umowie cywilnoprawnej to brak możliwości korzystania z Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych, brak ochrony przedemerytalnej (!), a także w większości wypadków niższe składki emerytalne. A także wiele innych konsekwencji życiowych, np. słaba zdolność kredytowa, co jest zasadnicze dla osób np. chcących założyć rodzinę – dodała.

Szefowa "Solidarności" przypomniała, w jakich okolicznościach firma powinna podpisać umowę o pracę. – Szef, wyznaczone miejsce i czas pracy to podstawowe przesłanki w prawie, że mówimy o realnym stosunku pracy – podkreśliła.
Przyznała, że w ostatnich latach Agora "podejmowała działania mające na celu ograniczenie sytuacji, w których latami ważną, wręcz nierzadko zasadniczą rolę np. w redakcji odgrywają wieloletni ‘współpracownicy’ – mówimy np. o całym dziale, który w ten sposób działał". – W naszej ocenie te działania nie są jednak wystarczające – zaznaczyła Szyłło.
"Solidarność" w Agorze chce mieć więcej członków
W ostatnich tygodniach Aleksandra Szyłło zamieściła szereg nagrań, w których opisywała ciemną stronę pracy w Agorze. Stwierdziła m.in., że niektórzy dziennikarze "Gazety Wyborczej" muszą dodatkowo pracować, np. w McDonaldzie czy na Uberze.

Przy okazji zachęcała pracowników firmy, żeby zapisywali się do kierowanej przez nią organizacji. – Kampania informacyjna "Solidarności" ma na celu przede wszystkim dotarcie do wszystkich zainteresowanych osób, by wiedzieli, że nie są sami i związek zawodowy jest po to, by udzielić im realnego wsparcia – podkreśliła.
Aleksandra Szyłło przewodniczącą Komisji Międzyzakładowej NSZZ "Solidarność" działającej w Agorze i Inforadiu została w połowie listopada br., zastępując Natalię Mazur. Od końcówki ub.r. była już wiceszefową organizacji, w Agorze pracuje od 2010 roku jako dziennikarka "Gazety Wyborczej".











