SzukajSzukaj
dołącz do nasFacebookGoogleLinkedinTwitter

Ponad 22 tysiące polskich wniosków do Google o usunięcie z wyszukiwarki. „Procedura ma słabe strony”

W okresie od 2014 do końca maja 2019 roku z Polski napłynęły ponad 22,4 tysiące wniosków od osób prywatnych o usunięcie ich danych z wyszukiwarki - podał Google. Firma odpowiedziała pozytywnie na 44,1 procent próśb usuwając z wyszukiwarki konkretne adresy internetowe. - Każda sprawa jest rozpatrywana przez Google indywidualnie, i nie powinno dziwić że część wniosków jest odrzucana. Internauci mają do dyspozycji procedury odwoławcze, które jednak nie przysługują operatorom stron internetowych - zaznacza w rozmowie z Wirtualnemedia.pl Dorota Głowacka, prawniczka w Fundacji Panoptykon.

 

Jak wyjaśnia Google na stronie internetowej w maju 2014 r. Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej uznał, że każda osoba prywatna ma prawo wystąpienia do operatorów wyszukiwarek takich jak Google z żądaniem usunięcia wyników wyszukiwania zawierających imię i nazwisko takiej osoby. Operator wyszukiwarki musi się zastosować do takiego żądania, jeśli wskazane w nim linki prowadzą do informacji, które są „nieodpowiednie, przesadzone, nieadekwatne lub nieistotne”, biorąc pod uwagę interes publiczny, w tym czynniki takie jak rola tej osoby w życiu publicznym.

Google podkreśla, że strony są usuwane tylko z wyników będących odpowiedzią na zapytania zawierające imię i nazwisko danej osoby. Adresy URL są wycofywane ze wszystkich europejskich wyników wyszukiwania i za pomocą geolokacji ograniczony zostaje dostęp do adresów URL z kraju osoby żądającej ich usunięcia.

Ponad 22 tys. żądań z Polski, większość odrzucona

Według podanych przez Google statystyk w okresie pomiędzy majem 2014 a majem 2019 r. z do Google napłynęło w sumie ponad 807,7 tys. wniosków o usunięcie danych z wyszukiwarki, w których zgłoszono z górą 3,1 mln adresów internetowych. W wyniku podjętych przez Google procedur usuniętych zostało 44,6 proc. zgłoszonych adresów.

W raporcie pojawiły się także dane dotyczące Polski. W okresie 5 lat z naszego kraju trafiło ponad 22,4 tys. wniosków dotyczących realizacji „prawa do bycia zapomnianym”. W zgłoszeniach tych wymieniono w sumie z górą 104,9 tys. adresów URL z żądaniem ich usunięcia z wyszukiwarki. W odpowiedzi Google wycofał ze swojej platformy 44,1 proc. adresów wymienionych w prośbach internautów.

Google tłumaczy że częste przyczyny skutkujące decyzją o nieusuwaniu stron obejmują: możliwość zastosowania alternatywnych rozwiązań, powody techniczne lub powielone adresy URL. Google może również stwierdzić, że dana strona zawiera informacje, których pozostawienie jest w wyraźnym interesie publicznym.

Firma podkreśla przy tym, że określenie czy tak faktycznie jest, jest skomplikowane i może oznaczać uwzględnienie wielu różnych czynników, w tym także ustalenie, czy dane treści odnoszą się do życia zawodowego osoby przesyłającej żądanie, przestępstwa lub wykroczenia popełnionego przez nią w przeszłości, sprawowanej funkcji politycznej lub pozycji w życiu publicznym, a także czy same materiały zostały utworzone przez nią samą, są oficjalnymi dokumentami lub mają charakter publicystyczny.

W rozmowie z serwisem Wirtualnemedia.pl  Dorota Głowacka, prawniczka w Fundacji Panoptykon nie może jednoznacznie ocenić czy w świetle zaprezentowanych statystyk Google właściwie realizuje w naszym kraju „prawo do bycia zapomnianym”. Wyjaśnia, że dane są zbyt ogólne, a każda sprawa jest rozpatrywana indywidualnie. Zwraca natomiast uwagę na kilka innych aspektów mechanizmu dotyczącego usuwania wyników wyszukiwania.

- „Prawo do bycia zapomnianym" w rozumieniu nadanym mu przez Trybunał Sprawiedliwości UE w wyroku Costeja Gonzalez z 2014 r., nie jest prawem absolutnym - zaznacza Dorota Głowacka. - Można z niego skorzystać jedynie w uzasadnionych przypadkach, zgodnie z kryteriami, które nakreślił TSUE, i nie powinno być ono traktowane jako narzędzie ograniczania dostępności każdej niewygodnej informacji z przeszłości na nasz temat. Taka sytuacja byłaby groźna z punktu widzenia wolności słowa - w szczególności prawa obywateli do informacji. Dlatego to, że operator wyszukiwarki dokonuje wstępnej weryfikacji zasadności wniosków o usunięcie treści i część z nich odrzuca, nie powinno dziwić. Przy czym ważne jest to, że osoba, której Google odmówi, ma prawo zaskarżyć taką decyzję do organu ochrony danych osobowych, co sprawia, że działania platformy podlegają w tym zakresie pewnej kontroli zewnętrznej. Pozwala nam to więc w razie czego wyegzekwować nasze prawa.

Jak zaznacza ekspertka niestety podobnego mechanizmu „obrony" nie ma do dyspozycji druga strona - czyli np. administrator strony źródłowej, na której znajdują się „niechciane" dane osobowe (gdy Google uwzględni wniosek).

- Procedura Google'a w praktyce ma też inne mankamenty, które osłabiają jej efektywność i o których czasami informują nas osoby, które próbują skorzystać z tego mechanizmu – np. brak jakiejkolwiek reakcji na wysłany wniosek i powiązany z tym brak jasnych terminów na rozpoznanie sprawy – ocenia Głowacka.

Ponad 8,2 mln filmów usuniętych z YouTube

Google podał także kwartalne statystyki związane z należącym do niego serwisem YouTube. Opublikowane zostały wyłącznie globalne dane, bez podziału na poszczególne kraje.

W I kwartale br. YouTube usunął ponad 2,8 mln kanałów oraz z górą 8,2 mln filmów uznanych za niezgodne ze standardami serwisu. Jak wyjaśnia Google kanał może zostać zamknięty, jeśli otrzyma trzy ostrzeżenia dotyczące naruszenia wytycznych dla społeczności w ciągu 90 dni, dojdzie w nim do pojedynczego poważnego nadużycia (np. umieszczone zostaną treści promujące agresywne zachowanie) lub okaże się, że jedynym celem prowadzenia kanału jest naruszanie wytycznych (jak często dzieje się w przypadku kont rozsyłających spam). Po zamknięciu kanału zostają usunięte wszystkie powiązane z nim filmy.

Największa liczba kanałów (85,1 proc.) została zamknięta ze względu na spam, publikowanie treści wprowadzających w błąd lub oszustwa. 9,6 proc. kanałów zniknęła z powodu zamieszczania niedozwolonych treści o charakterze seksualnym, z kolei 2,8 proc. kanałów usunięto w związku z wątpliwościami dotyczącymi bezpieczeństwa dzieci.

Spam i oszustwa były też przyczynami usunięcia 60,2 proc. filmów opublikowanych na YouTube. Niedozwolone treści erotyczne spowodowały skasowanie 20,5 proc. plików wideo, zaś 9,7 proc. filmów usunięto w związku z zagrożeniem bezpieczeństwa dzieci.

Zysk netto holdingu Alphabet, do którego należy Google wyniósł w I kwartale 2019 r. 6,66 miliarda dolarów, w porównaniu do 9,4 miliarda dolarów zysku w analogicznym okresie roku 2018. Samo Google zanotowało przychód w wysokości 36,17 miliarda dolarów, co oznacza wyraźny wzrost rok do roku (z 31 mld dol.), a zysk operacyjny zwiększył się z 8,37 do 9,33 miliarda dolarów.

Dołącz do dyskusji: Ponad 22 tysiące polskich wniosków do Google o usunięcie z wyszukiwarki. „Procedura ma słabe strony”

0 komentarze
Publikowane komentarze są prywatnymi opiniami użytkowników portalu. Wirtualnemedia.pl nie ponosi odpowiedzialności za treść opinii. Jeżeli którykolwiekz postów na forum łamie dobre obyczaje, zawiadom nas o tym redakcja@wirtualnemedia.pl