W założeniach do ustawy były początkowo precyzyjnie opisane ograniczenia dotyczące tytułów samorządowych. Chodziło o to, by były to wyraźnie oznaczone biuletyny, które mają możliwość informowania mieszkańców o istotnych sprawach, także na stronach internetowych.
Takie biuletyny mogłyby się ukazywać od 6 do 12 razy w roku. Nie mogłyby się w nich ukazywać dłuższe formy dziennikarskie, takie jak reportaż. Wszystkie te zapisy zostały w ostatniej chwili wycofane.
Zaskoczyło to wydawców prasy. We wspólnym oświadczeniu odniosły się do tego: Izba Wydawców Prasy, Stowarzyszenie Gazet Lokalnych i Stowarzyszenia Mediów Lokalnych.
Powstało naturalne pytanie, kto miał wpływ na usunięcie ograniczeń dotyczących prasy samorządowej. Prace nad ustawą trwały dwa lata i w ostatniej chwili wykreślono coś, co mogło pomóc w trudnej sytuacji mediów lokalnych. Wiele z nich przeżywa ogromne trudności, łącznie z zamykaniem kolejnych tytułów.

Marek Kowalski, wydawca portalu swidnica24.pl zapytał o to minister kultury. Wprost przyznała, że powody były polityczne, nie wchodząc jednak w szczegóły.
– Nie było zgody politycznej, zwyczajnie. My jesteśmy rządem koalicyjnym, który musi czasami chodzić na kompromisy – powiedziała Marta Cienkowska w Wałbrzychu. Podkreśliła, że rząd mocno pracuje równolegle nad funduszem mediów lokalnych. Jak stwierdziła, o jego założeniach resort będzie informować do końca pierwszego kwartału 2026 roku.
– I dlatego ten program, myślę, będzie do końca drugiego kwartału dopracowany, a już do końca pierwszego kwartału będziemy mówić o założeniach, by móc wesprzeć finansowo lokalne media – powiedziała minister kultury w rozmowie ze swidnica24.pl.

Czy zakaz wydawania "samorządówek" trafi jeszcze do ustawy?
Cienkowską zapytano też czy zapis o likwidacji prasy samorządowej nie trafi już do projektu ustawy medialnej. – My do 23 stycznia mamy jeszcze konsultacje społeczne i konsultacje międzyresortowe. Z nich jeszcze wiele może wyjść, więc zachęcam do udziału w konsultacjach – powiedziała minister kultury.
Wcześniej o tym, co mogło się w ostatniej chwili stać z ustawą, mówił Wirtualnemedia.pl szef Stowarzyszenia Gazet Lokalnych Andrzej Andrysiak. Wskazywał, że doszło do lobbingu na poziomie samorządów i nie ma w tym nic złego.
– Swoje stanowiska przeciwko zakazowi przedstawiły Związek Miast Polskich, Związek Powiatów Polskich, Konwent Marszałków Województw RP i Związek Gmin Wiejskich. Pojawiały się komunikaty "zostawcie nam media, bo one są dla nas ważne" – wyliczał wydawca "Gazety Radomszczańskiej".

Zastanawiał się również, które ministerstwo mogło mieć wpływ na decyzję. – Do samego końca resort twierdził, że to ograniczenie trzeba wprowadzić. Komuś nie spodobały się zapisy. Nie podejrzewam, by chodziło o Ministerstwo Kultury. Może inny resort? Zanim ustawa trafi do rządu, każde ministerstwo może się wypowiedzieć i zapewne komuś się zapisy nie spodobały – zastanawiał się Andrysiak w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.












