Ten tekst powstał w ramach mojego autorskiego cyklu, w którym spędzam dzień z ludźmi polskich mediów. Staram się przybliżyć w nim sylwetki firm i ludzi, którzy kształtują media w naszym kraju.
Styl życia czy styl pracy?
– Są oczywiście momenty, kiedy muszę przysiąść i poświęcić więcej czasu na przygotowanie do programu. Ale jeśli od rana interesujesz się tym, co dzieje się w kraju i na świecie, w drodze do pracy cały czas słuchasz informacji, a nie muzyki – którą nawiasem mówiąc też kocham – czytasz depesze, rozmawiasz z politykami, współpracownikami o tym co akurat się dzieje – to jest już raczej styl życia, coś co jest twoim życiem, a nie incydentem czy przypadkiem. Tak po prostu wygląda mój dzień.
– Widziałem osoby, które siadają dwie godziny przed programem i kują do rozmowy. Efekt najczęściej jest zawsze taki sam, widzowie rozpoznają sztuczność, pewien brak wiarygodności i wystudiowanie. Praca na wizji wymaga nieustającej gotowości do działania. Po niemal dwóch dekadach doświadczenia zawodowego, koncentruję się na zadaniu. Mam już swobodę, dzięki której jestem gotowy, by w dowolnej chwili wejść do studia i zrobić program. Zmienność w pracy jest czymś oczywistym i przez to lubię, to co robię – dodał.

Postanowiłam przyjrzeć się na żywo, jak wygląda ten "styl życia" jednej z kluczowych dziś osób w polsatowskim imperium. Witwicki z Polsatem związany jest od 17 lat, ale najważniejsze funkcje pełni od kilku ostatnich.
Pod koniec 2020 roku został redaktorem naczelnym Interii. Natomiast od 2023 roku łączy tę funkcję z obowiązkami dyrektora Pionu Informacji oraz Publicystyki w Telewizji Polsat. Nie zrezygnował jednak z typowej dziennikarskiej roboty – prowadzi "Gościa Wydarzeń", "Polityczny WF" oraz "Polityczny WF z Gościem" a czasami także "Z drugiej strony".
To dużo jak na jedną osobę i każdy, kto pracował na podobnych stanowiskach w mediach, zdaje sobie sprawę, że na dłuższą metę efektywne utrzymanie 100 proc. w każdej z tych ról może być po prostu niemożliwe.

Portalotelewizja
Dzielenie czasu między obowiązkami związanymi z Polsatem i Interią zaczyna się od samego rana. Najpierw Teamsy z auta i kolegium redakcyjne z redakcją Wydarzeń serwisu Interia. W spotkaniu bierze udział kilkanaście osób. Dziennikarze, wydawcy, szefowie programów.
Kierowanie Interią odbywa się zasadniczo zdalnie. Jak sam przyznaje, w krakowskiej siedzibie serwisu bywa rzadko, poza tym newsroom portalu działa już w Warszawie.
Chwilę później kolegium Polsatu, tym razem już na żywo.

– To są zupełnie inne kolegia, ponieważ jedno dotyczy internetu, a drugie telewizji. Merytorycznie tematyka czasami pokrywa się, ale wydawniczo wygląda to jednak zupełnie inaczej – zaznaczył.
W spotkaniu biorą udział wydawcy "Wydarzeń", producent krajowy, dwóch wicedyrektorów oraz wydawca anteny. Na kolegiach zawsze jest też ktoś z Interii albo Polsatnews.pl – jako przedstawiciel internetu.
Bywają dni, że odbywa jeszcze jedno kolegium redakcyjne – czasami zagląda na spotkanie z reporterami "Wydarzeń", prowadzone przez wydawcę.

Mimo że kolegia przebiegły zgodnie z harmonogramem, nie obyło się tego dnia bez "małej zmiany planów". Oprócz wpisanego w kalendarz "Gościa Wydarzeń" dziennikarzowi doszły nagrania "Politycznego WF-u" i "Politycznego WF-u z gościem".
– Każdy dzień jest wyjątkowy i codziennie dzieje się coś, czego nie jesteśmy w stanie przewidzieć – stwierdza przy okazji chwaląc się wynikami Interii, która w badaniu Mediapanel po raz kolejny została "jedynką".
– Jeżeli chodzi o zasięg to nasze serwisy wygrywają w swoich kategoriach i jest to jeden z lepszych okresów Interii w historii – precyzuje.
Największe napięcie, związane z przygotowaniem do programów, dało się wyczuć przy "Gościu Wydarzeń", czyli najważniejszej rozmowie dnia, emitowanej po głównym wydaniu "Wydarzeń" w Polsacie, Polsat News i Wydarzeniach 24 oraz w Interii. Research trwał właściwie od rana – Witwicki wykonywał telefony do swoich informatorów, żeby podpytać ich o polityczne newsy związane z Szymonem Hołownią.

Rozmowa jest emitowana na żywo, więc nie ma tutaj miejsca na wpadki.
– Każdy format jest inny i potrzebny. Lubię zarówno dynamiczne rozmowy newsowe, jak i te dłuższe. Jedne i drugie są mi potrzebne, lubię się w nich sprawdzać. Niegdyś robiłem też długie wywiady prasowe, może jeszcze kiedyś zrobiłbym jakiś, ale aktualnie nie mam na nie czasu.
Zapytałam o wrześniowe wydanie "Gościa Wydarzeń" z Radosławem Sikorskim, który stwierdził, że dyskusja z prowadzącym jest żenująca. Irytację ministra wywołała seria pytań o – osławiony już – uszkodzony przez F16 dom w Wyrykach.

– Za każdym razem robię swoje. Jakkolwiek by to nie brzmiało – staram się zadać najciekawsze pytania i jeżeli one nie odpowiadają rozmówcy, to trudno. Nigdy nie zrezygnuję z klasycznej szkoły dziennikarskiej zadawania trudnych pytań, bycia adwokatem diabła – strony przeciwnej mojemu rozmówcy. Uważam, że to fundamentalna wartość dziennikarstwa.
Przerwa
Większy luz towarzyszył dwóm pozostałym nagraniom – "Politycznemu WF-owi" i "Politycznemu WF-owi z Gościem". Zanim jednak nastąpił ten maraton, udaliśmy się na obiad do sąsiadującego z budynkiem Polsatu centrum handlowego G City Promenada, które jest kulinarnym zapleczem dla wielu pracowników.
Podczas obiadu towarzyszył nam zastępca Witwickiego – Przemysław Białkowski.

Witwicki wybiera się na urlop, dlatego ten obiad odbył się pod hasłem zaplanowania pracy redakcji na czas jego urlopu. Podczas nieobecności w Polsacie zazwyczaj zastępuje go Białkowski albo Karolina Olejak, natomiast w Interii – Dorota Bugajska - Marzec.
Wracamy do redakcji, bo w siedzibie Polsatu lada moment ma pojawić się Adrian Zandberg, współzałożyciel partii Razem, który będzie gościem kolejnego programu Witwickiego.
Z dresów w garnitur, z garnituru w dresy
Przygotowanie do programu to nie tylko szybki makijaż, ale też wskoczenie w bardziej oficjalny outfit. Prowadzący wymienił dresy na garnitur.

– Garnitur to mój strój służbowy – odpowiada zapytany przeze mnie, czy nie odczuwa dyskomfortu, biorąc pod uwagę jego dotychczasowy sportowy styl.
Przed samym nagraniem Witwicki i Marcin Fijołek (reporter "Wydarzeń" w Polsacie i Polsat News) oraz gość udali się do charakteryzatorni. Co może być zaskoczeniem dla niektórych – wspólnej, gdzie przy small talkach przygotowywali się do nagrania.

Lada moment ma odbyć się kolejne nagranie – tym razem "Politycznego WF-u" już bez gościa, czyli rozmowa w luźniejszej konwencji między samymi dziennikarzami. Mieli oni pół godziny, żeby pozałatwiać pilne sprawy i przebrać się ponownie w luźniejszy strój. Przy okazji zrozumiałam, dlaczego czasami Witwicki występuje w tym programie w garniturze – po prostu nagrywają longiem i nie ma sensu przebierać się przy każdym nagraniu.

Witwicki przekonuje jednak, że luz tego formatu jest pozorny.
– Możesz być wyluzowanym, ale zawsze trzeba mieć z tyłu głowy, że siła takiego programu jest ogromna, o czym przekonaliśmy się już parę razy. Gdy mówiliśmy jako pierwsi w Polsce o propozycji ze słynnej wieczornej kolacji dla Hołowni i "zamachu stanu" nie czuliśmy w pierwszym momencie , jaka może być siła tej informacji – nie ukrywał.
Po co to wszystko?
Dlaczego pomimo wielu obowiązków związanych z zarządzaniem nadal prowadzi programy?
– Dziennikarze, których pracą kieruję, wiedzą że mogą mnie sprawdzić – włączyć program, który prowadzę i sprawdzić, czy aby na pewno jestem na bieżąco i czy nadal potrafię zadawać trudne pytania (śmiech). Pracując w dużej organizacji jaką jest Polsat, kierując różnymi formatami, czy prowadząc programy, widzę co i jak działa i wiem, co można poprawić, a co trzeba całkowicie zmienić.
Wciąż jednak próbuję dowiedzieć się, jak efektywnie spiąć to wszystko w całość, bo nie dowierzam, że coś nie odbywa się kosztem czegoś innego.
– Usunąłem z kalendarza różne "statusowe" spotkania "na każdy temat". Wartością pracy w Interii i Polsacie jest to, że nie ma tutaj korporacyjnych naleciałości, nic nie wnoszących spotkań odbywających się tylko dlatego, że kiedyś ktoś je wpisał do kalendarza czy niezliczonych pięter raportowania. U nas ścieżka decyzyjna nie jest długa. Pracując tutaj, możesz mieć realny wpływ na to, co się dzieje w organizacji. Czuję, że można wiele zmienić, a jeżeli ktoś nie wierzy, niech zobaczy, ile wydarzyło się w Interii, odkąd jestem naczelnym.
A co sprawia mu największą trudność, jeżeli chodzi o zarządzanie pracą redakcji?
– Wydaje mi się, że największym wyzwaniem jest wspólne rozumienie i dążenie do osiągnięcia celów. Jeżeli ludzie mają jasno określony kierunek działania, to można ich motywować. Jeżeli tego celu nie ma, nie wiedzą po co przychodzą do pracy i pojawia się problem. W Interii mieliśmy cel być numerem jeden i to osiągnęliśmy.
Nie ogląda TVP Info
"REDAKTOR NACZELNY/ DYREKTOR PIONU INFORMACJI I PUBLICYSTYKI/ Piotr Witwicki" – zatrzymałam wzrok na tabliczce znajdującej się przy drzwiach do gabinetu. Zaleciało trochę patosem rodem z poprzedniej epoki.
Za drzwiami było już luźniej, z głośników leciał zespół Deftones. – U mnie cały czas gra muzyka. Lepiej mi się przy niej myśli i pracuje – zdradza.
Moją uwagę przykuło 6 ekranów z transmisjami kanałów informacyjnych, zawieszonych naprzeciwko biurka. Widać było na nich Polsat News, Polsat News Polityka, Wydarzenia 24, TVN24, Republikę, CNN.
– Czasami rotuję i dorzucam jeszcze W Polsce24 albo BBC – precyzuje.
– A gdzie TVP Info?
– Z TVP Info mam problem od ponad 10 lat i od 10 lat staram się zapominać o tym, że jest to stacja utrzymywana m.in. z moich podatków. TV Republika jest też bardzo mało wartościowa, jeśli chodzi o przekaz informacji, no ale dobrze jest wiedzieć co akurat "propaguje" ze względów na prawą stronę polskiej polityki.
Zwracam uwagę, że w TVP jest wielu byłych dziennikarzy Polsatu i to oni tworzą aktualnie tę telewizję.
– Każdy jest kowalem własnego losu i jeżeli komuś odpowiada robienie takiej telewizji publicznej, to przyjmuję to do wiadomości. Być może pracujący w TVP odnajdują się w tym miejscu pracy lepiej niż u nas.
– Czy nie obawiasz się kolejnych transferów z Polsatu do TVP? – zapytałam w odniesieniu do kilku odejść dziennikarzy Polsatu w 2024 roku.
– Nie obawiam się. Na początku 2024 roku ludzie usłyszeli, że dzieje się coś nowego i chcieli zaryzykować. Teraz już wszyscy wiedzą jak funkcjonuje TVP.
Wyjaśnił mi też, że pracuje na dwóch systemach – Polsatu i Interii. Wiele udało się ujednolicić, ale przełączanie się między hasłami, kodami, wewnętrznymi procedurami jest czymś, co najbardziej go irytuje.
– Interia jest dużo większa niż Polsatnews.pl, dlatego jest przy niej zdecydowanie więcej pracy. Polityka to tematyka wspólna dla obydwu portali. W Interii przyzwyczaiłem się też do czytania o plotkach, czego nigdy wcześniej nie robiłem, a teraz niemal codziennie zaglądam na naszego Pomponika.
Przyznał też, że działką w Interii, która sprawia mu trudności jest sport. O ile interesuje się koszykówką i boksem, to już niekoniecznie piłką nożną. A to ona w naszym kraju budzi największe zainteresowanie.
– Nie mam pojęcia o piłce nożnej i niespecjalnie chcę je mieć. Staram się jednak być w miarę na bieżąco, żeby móc weryfikować to, co jest zamieszczane w Interii.
Zdarzają się wpadki
Czy przez dużą liczbę obowiązków zalicza wpadki?
– Czasami z nadmiaru zajęć zdarza mi się pomylić i napisać do wydawcy Polsatnews.pl w sprawie Interii i odwrotnie. Zresztą, odbiorcy tych wiadomości przyzwyczaili się i dalej załatwiają to między sobą, nie zawracając mi głowy.
Wskazał też, że łączenie wszystkich obowiązków jest możliwe dzięki jego zastępcom – z Polsatu i Interii. I to chyba klucz do sukcesy spięcia tego wszystkiego.










